Rozdział 7
Panika i Ból
Setsu biegł, a łzy same spływały mu
po twarzy. Już nigdy mu nie zaufa. Nigdy. Płakał, ale bardziej zabolało go to,
że czuł się zdradzony. Cholernie zdradzony.
Trzymał rękę na sercu Katona i
próbował chakrą kontrolować bicie serca chłopaka. Ale miał tak mało chakry, był
zmęczony treningiem i tak cholernie się bał, że sam padnie za wcześnie, a jego
słabość sprawi, że Uchiha umrze. Jego przyjaciel, jego wsparcie.
Granatowowłosa pielęgniarka, gdy
tylko ich zobaczyła na górę, aby znaleźć im salę.
- Dyrektor Suki-sama!
Ludzie zasłaniali usta ze zdziwienia. Mieli na rękach
prawie że trupa.
Nagle za drzwiami rozległy się krzywki.
- Z drogi! – wrzasnęła jedna z pielęgniarek.
- Nie dam rady uleczyć go do końca – wychlipał Setsu.
- Zrobił mu się krwotok wewnętrzny.
Nagle ujrzał Rena, a zanim wychodzącą Makedę z Ashem.
Nie mógł na nich patrzeć. Nie chciał na nich patrzeć. Czuł tylko obrzydzenie.
Suki krzyknęła i zaczęła leczyć chłopaka chakrą
leczniczą. Obok niej była granatowowłosa pielęgniarka, która przygotowywała
bandaże i organizowała oddział wolnych medyków.
Razem z Chase’m umieścił Katona na podsuniętym łóżku.
Asoka z Azulą torowały drogę, którą zagrodzili ciekawi pacjenci.
Setsu był przerażony. Obraz mu się zamazywał. Otarł
łzy ręką, ale ich tylko przybywało. Widocznie obrażenia były poważne. Rozerwał
szybko bluzę Katona i aż odebrało mu oddech.
Na ciele… miał masę siniaków, ran i blizn. Całe jego
ciało wyglądało… jakby ktoś się nad nim znęcał. W ubraniu wyglądał dobrze,
jednak pod nim… miał widoczne żebra. Był wycieńczony.
Zaszlochał. Jak mógł tego nie zauważyć! Był medykiem.
Powinien wiedzieć. Powinien mu pomóc. Musiał! Jak śmiał być tak zajęty, żeby
tego nie zauważyć! Czy naprawdę oszalał i zaczął przez Rena uważać Katona za
kogoś mniej ważnego?!
Jakim był przyjacielem? Czy był cokolwiek wart?
Chociaż… trochę?
- Ja – zaczął Ren. – Ja mu tego nie zrobiłem,
przysięgam.
Setsu go usłyszał, a w jego żyłach zapłonęła krew.
- Milcz – wycedził.
Niech on się zamknie! Niech już nic nie mówi! Nigdy!
Spojrzał na oczy Katona i poczuł jeszcze większą
złość, która zaczęła zamieniać się w rozpacz. Oczy Uchihy były puste. Jakby
patrzył w nicość. Zamiast jego najlepszego przyjaciela, widział człowieka,
który chciał umrzeć.
- Niech ktoś go uratuje! – krzyknął Ash.
Makeda wyrwała się z letargu i poszła zawołać kogoś do
pomocy. Ren za to szybko złapał
od tyłu ramiona Suki.
- Co ty? – Kobieta
odkręciła głowę. Nic nie rozumiała.
- Dam ci moją chakrę
– powiedział Ren, który po chwili podszedł też do niego.
Nie chciał, żeby
Uzumaki go dotknął. Chciał mu wykrzyczeć w twarz, żę jest potworem, ale jeśli
to ma pomóc Katonowi, to… zgodzi się. Ten ostatni raz…
Setsu poczuła ja
napiera na niego nowa chakra.
- Potrzebuję krwi! –
krzyknął do pielęgniarki.
Makeda wróciła z całą
ekipą. Jedna osoba trzymała kroplówkę z całym oporządzeniem, druga pchała
szpitalne łóżko.
Katon zamknął oczy.
Jedna pielęgniarka wbiła chłopakowi igłę z kroplówką.
Asoka stała pod
ścianą cała zapłakana, a Azula ją trzymała.
- Przestał oddychać!
– krzyknął Setsu.
Suki położyła jedną
dłoń na jego sercu, które ciągle biło.
Setsu przechylił głowę
chłopaka i wtłoczył tlen do jego ust. Po chwili jeden z lekarzy włożył Katonowi
rurkę do gardła i podłączył go do aparatury tlenowej.
- Dasz radę – wyszeptał
Chase do Katona.
- Nie chcę stracić
też brata – powiedział gorzko Ash.
Dopiero teraz Setsu
otrzeźwiał. Ren… jak mógł o tym zapomnieć. Ren był zabójcą. Zabił Gyatamaru. Z
zimną krwią. Zrobił to.
Przeszedł go zimny
dreszcz. Jak mógł zaufać mordercy? Jak mógł chcieć oddać się komuś tak
niebezpiecznemu?
Ren dotknął czoła
Katona. A Setsu cudem zdusił w sobie krzyk. Ten dotyk był jak profanacja.
Nie zostawi Katona
już nigdy. Będzie przyjacielem, na jakiego Uchiha zasługiwał. Złożył obietnicę.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz