24 marca 2019

Setsu Hidden - 6


Rozdział 6
Rana Rozdzielająca Serce

- Nie mogę uwierzyć, że moją pierwszą misją od powrotu do Wioski jest łapanie kotów! – krzyknął.
Setsu zaśmiał się. On sam był już przebrany w czarne uszy i ogon.
Od czasu ich wspólnej nocy, czarnowłosy był cały w skowronkach. Nie mógł się nie uśmiechać, gdy tylko patrzył na białe oczy chłopaka.
- Nie twoja wina, ale większość wolnych ninja o niskich rangach zajmuje się łapaniem zwierząt – rzucił. - Koty ninja z Schroniska dla Zwierząt klanu Inuzuka postanowiły się wymknąć, żeby się poopalać – powiedział, chociaż sam nie mógł uwierzyć, że te małe słodkie istotki, otumaniły Asokę i jej młodszych braci, jednocześnie wywołując zamieszanie w Wiosce.
- Musiały bardzo zazdrościć wolności Kuro – rzucił Ren.
Setsu kiwnął głową.
- Wypuściły jednocześnie inne zwierzęta – dodał, nakładając na włosy Rena opaskę z uszami.
Uzumaki chwycił go za nadgarstki, a Setsu zarumienił się. Spuścił wzrok na dół.
Teraz przypomniały mu się jego wcześniejsze myśli. Teraz naprawdę przypominał zwierze. Czy on też będzie chciał się kiedyś wyrwać na wolność? Nie, woli siedzieć w klatce, jeśli tylko Ren by go pilnował i o niego dbał.
- Ta ziemia jest aż tak interesująca? – spytał, powątpiewając. Ułożył swoją głowę na szyi na obojczyku Sestu. Ren chciał go objąć.
- M-musimy już iść – zajęknął się.
Ren oderwał się i chwycił za sztuczny ogon, który musiał przyczepić sobie do pasa.

*
- Makeda pokonała cię tak prostym sposobem – powiedział Uzumaki, chciał jeszcze bardziej podgrzać atmosferę. – Wiesz, co? – spytał. – Jun pokonałby cię jednym spojrzeniem. Uczysz się u mojego ojca, a wcale nie widać poprawy – prowokował.
Setsu zagryzł wargę. Już chciał podejść do Rena i powiedzieć mu, żeby przestał. Nie mógł zrozumieć.
Czy naprawdę tak się zmienił przez te trzy lata, że potrzebował od czasu do czasu pokazać swoją mroczną stronę, wypuścić bestię na powierzchnie? Zastanawiał się, że Ren był świadomy, że Setsu go przejrzał i go… akceptuje. Tak, akceptuje tę część jego osobowości, która chce sprawiać ból… nawet jemu.
- Samo patrzenie na ciebie mnie wkurza – przyznał zły Chase.
- Ren, opanuj się – mówiła do niego Makeda, ale ten ją zignorował.
- Jun złamał pieczęć, zmiażdżyłby cię, nawet nie wiesz… - Ren chciał dokończyć, ale Katon podniósł swój wzrok i mu przerwał.
- Czemu po prostu ktoś cię nie złapie – Jego czarne oczy mieniły się na kocie Nekomaty, dwuogonistej bestii z Wioski Chmur. – Nie zaatakuje, ANBU nie zmusi albo któryś Yamanaka nie wejdzie do twojej głowy, żeby wydostać od ciebie te pieprzone informacje o Junie?! – kontynuował.
Setsu rozszerzył swoje oczy. Nie mógł na to pozwolić.
- Mój ojciec nie pozwoli na to – odpowiedział spokojnie. – Jestem bezpieczniejszy niż ktokolwiek. Co żałujesz, że twoja dziewczyna nie ma zdolności Yamanakich? – spytał, denerwując chłopaka jeszcze bardziej.
- Czemu nie powiesz, gdzie on jest? – zadał pytanie i uśmiechnął się podstępnie. – Może mam cię zmusić? – zasugerował groźnym głosem. Miał jeden sposób,  ten ostateczny. Tą przeklętą pieczęć, którą ujrzał przez Maskę.
- Może – szepnął.
- Ren, nie powinieneś – zaczął Setsu i złapał go dłonią za ramię, ale Uzumaki tylko ją strącił.
Fiołkowooki czuł się bezsilny.
- Byakugan! – krzyknął.
- Sharingan – powiedział również, a oczy kota zmieniły się na kekkei genkai.
Katon zaatakował pierwszy, odciągając Rena od wody. Stworzył bramę z ognia na brzegu.
Ren zaczął powoli, Setsu pomyślał, że chłopak musiał odzyskać chakrę utraconą na wspólnym treningu.
Stali naprzeciwko siebie, nie ruszając się. Uchiha nawet nie zdawał sobie sprawy, że w ten sposób wzmacnia Rena.
Uzumaki rzucił się pierwszy. Skierował chakrę w palce i chciał uderzyć różowowłosego dłońmi.
- Widzę twoje ruchy zanim ty je jeszcze wykonasz – powiedział Katon z uniesioną głową. Szybko zrobił unik i zamachnął się pięścią otoczoną ogniem. Atak był celny, ale o dziwo cały ogień zniknął, gdy tylko Ren go dotknął.
Katon spojrzał na rękę chłopaka… Cała płonęła. Ren obrócił się wokół własnej osi i uderzył dłonią w brzuch Uchihy po czy szybko odskoczył.
- Jak ty? – spytał zdziwiony. – Przecież to mój… - Nagle jego twarz zmieniła całkowicie wyraz. – Mój żywioł mnie nie skrzywdzi – dokończył zdecydowanie, a jego ciało pokrył ogień.
Setsu krzyknął.
Ren chwycił za swoją katanę i rozciął kulę ognia, która szybowała w jego stronę.
- Nagle ci zależy na Junie? – spytał Ren.
Krąg ognia otoczył ciało Katona, a jego różowe, długie po pas talię uniosły się w górę od przepływu chakry.
- Milcz! Hosenka no Jutsu! – krzyknął, a z jego ust wystrzeliły ogniowe pociski.
Ren skoczył wysoko nad wodospad, a potem zauważył, że z płomieni wyłoniły się shurikeny. Problem się zaczął kiedy został zapędzony w kozi róg, bo musiał gdzieś upaść i wyglądało na to, że nie będzie miał miękkiego lądowania.
- Gōkakyū no Jutsu!
Pod Uzumakim nim stał Katon, który wypuścił ze swych ust wielką kulę ognia. Ren zakrył rękami twarz i gdy tylko poczuł gorąco, zaczął od razu pochłaniać cały ogień. Podbiegł do wody i uwolnił skumulowaną energię w jeziorko.
Wykorzystał to, że Katon był osłabiony wykorzystaniem zbyt dużej ilości chakry w bardzo szybkim tempie. Oddychał ciężko.
- Nie, Ren! Przestań – krzyczał Setsu, ale bał się podejść bliżej.
Podszedł do niego i zaatakował go Kirą. Zamachnął się i odciął kosmyk włosów chłopaka.
- Boisz się, co będzie, gdy wróci twój brat? – mówił Ren. - Dlaczego? Bo nie wiesz co się z nim działo? Boisz się, że odwdzięczy ci się za złe traktowanie? Może zawsze podświadomie się go obawiałeś? – zasugerował.
- Muszę im przerwać! – rzucił Chase zbierając piasek. Setsu złapał go za rękę.
- Nie, to ich walka! – odrzekł. – Muszą sobie wszystko wyjaśnić.
Prawda była taka, że tak cholernie się bał. Ale nic nie odciągnęłoby Rena. Uzumaki musiał sam przestać.
- Jak możesz, Katon to twój przyjaciel – powiedział wściekły Chase i wyrwał się.
Setsu przymknął oczy.
- Jun jest słaby i zawsze będzie! – upierał się przy swoim Katon.
- Sam się przekonasz! – odpowiedział tylko. Różowowłosy nagle upadł, Sharingan momentalnie się dezaktywował, a ogień wygasł. Z jego ust poleciała krew. Leżał na brzuchu, a głowę miał skierowaną ku ziemi. Wyglądał jak wypruty z emocji. Jego oczy… wyrażały pustkę. Taki… słaby. Tyle trenował, miał zabić Naruto, a nie potrafił nawet zranić jego syna. Wszystkie treningi na były na marne.
Setsu zacisnął mocno oczy. Nie mógł nic zrobić. Nie mógł się ruszyć.
Ren postawił stopę na jego plecach, mocniej przyciskając chłopaka do ziemi.
Setsu usłyszał jęk Katona, a Uzumaki schował katanę, aby inni nie posądzali go, że chce zabić Uchihę, chociaż… w pewnym momencie pragną mu pokazać jak silny jest naprawdę.
- Ja – Chase przetarł oczy. – Ja nie wiem, co się stało.
- Ren! – Blondyn usłyszał kobiecy dźwięk i podniósł głowę. Odszedł od Katona.  – Twoja mama jest w szpitalu – powiedziała zasapana Moegi.
Setsu od razu podszedł do Katona i zaczął używać medycznych Jutsu, ale w oczach miał łzy.
- Co?! – zareagował od razu. – Jak to?
- Coś się stało z… - ucięła Moegi.
Makeda chwyciła Rena za rękę i pobiegli ile sił w nogach w stronę szpitala.
Ale Katon. On umierał.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Obserwatorzy