Rozdział 3
Mrzonki
Setsu otworzył oczy, powoli wybudzając się z
kojącego snu. Był taki wyspany jak nigdy. Leżał na plecach i wpatrywał się w
konstrukcję namiotu. Uśmiechnął się i zakrył twarz swoimi dłońmi. Nie chciał
patrzeć na bok, ale wiedział, że Ren był tuż obok niego. Słyszał jego miarowy,
spokojny oddech.
Nie mogąc się nacieszyć, przechylił głowę w
kierunku chłopaka. Aż chciał zamruczeć, kiedy zobaczył jego profil. Przybliżył
się odrobinę, położył swoją dłoń na jego piersi i głowę na jego obojczyku tak
delikatnie, aby nie obudzić blondyna, który pomruknął tylko.
Czuł się nieziemsko. Zamknął oczy i skupił
się na oddechu Rena.
- Setsu. – Usłyszał.
Fiołkowooki podniósł swój wzrok i dopiero
teraz mógł zauważyć, że Uzumaki już nie spał. Najwidoczniej obudził się, gdy
tylko się do niego zbliżył. Momentalnie się zarumienił, chociaż bardzo chciał,
żeby te przeklęte rumieńce zniknęły z jego twarzy. Czuł jak palą go policzki.
Ren przetoczył się na niego i teraz nad nim
górował. Setsu spojrzał na chłopaka, który na nim leżał i trzymał ręce po
bokach jego głowy. W oczach Uzumakiego pojawił się błysk, a Setsu aż przeszedł
prąd po ciele. Zadrżał, szybciej oddychając. Ren zbliżył się i musnął jego
usta.
- N-Nawet nie umyłem zębów ani w ogóle się nie
myłem – powiedział, odrywając się od blondyna. - Nie powinieneś mnie teraz
całować – stwierdził, jąkając się. W duchu skarcił się. Co on sobie myślał? Nie
chciał tego przerywać, ale czuł się
niekomfortowo. Pragnął wyglądać lepiej dla tego
chłopaka.
- Wstydzisz się? – spytał albo raczej
stwierdził, odgarniając grzywkę z czoła chłopaka. - Niepotrzebnie – stwierdził.
– Przecież bardzo dobrze cię znam. Zawsze znałem. Od małego – dodał. – I wiesz,
że przy mnie nie musisz udawać. Nie było mnie przez trzy lata, a ty w ogóle się
nie zmieniłeś. Ty po prostu po skończeniu Akademii zacząłeś udawać kogoś, kim
nie jesteś.
- Gdzie są Katon i Chase? – powiedział, chcąc
zmienić temat.
- Przygotowałem im oddzielny namiot. Umówiłem
się z nimi i pozwolili mi do ciebie przyjść. – Uśmiechnął się.
Setsu musiał zapamiętać, żeby udusić tych
dwoje, a przy okazji im ogromnie podziękować. Ren był z nim. Tutaj. Tak blisko.
Uzumaki pochylił się i musnął jego usta, a
następnie je oblizał.
Setsu westchnął cicho. Jego ciało nadal
pamiętało ten niewinny dotyk ust białookiego, kiedy kończyli Akademię. Nawet nie
był świadomy jak bardzo brakowało mu samego ciepła chłopaka.
Fiołkowooki wyciągnął ręce i głowę blondyna,
mocno przyciągając go do swoich spragnionych ust. Zaczęli się całować bez
opamiętania. Obaj mieli zamknięte oczy, jednak ta chwila nie mogła trwać
wiecznie. W umyśle Setsu panowała burza. Nie otrzymał zbyt wielu odpowiedzi.
- Więc znowu jesteśmy przyjaciółmi? – spytał
z nadzieją, odrywając się od rozkosznych warg Rena.
Chłopak zaśmiał się miękko.
- Tak,
Setsu, jesteśmy – mruknął. – A kiedyś przestaliśmy nimi być? – spytał
zadziornie.
- Wiesz, że tak – odpowiedział. - Ja wszystko
zepsułem – powiedział, zamykając oczy. Aż czuł ból, kiedy o tym wspominał. Był
taki wrażliwy. Tylko, że nikomu tego nie pokazywał. Jedynie jego tata – Sai i
Ren wiedzieli o tym.
- Nieprawda – stwierdził Ren, odgarniając
chłopakowi czarną grzywkę z czoła. – Tylko się oddaliliśmy. Dopiero, gdy
odszedłem, to zacząłem o tobie myśleć. Co się stało z moim przyjacielem?
Przecież cię znałem, bardziej niż inni – dopowiedział. – I dopiero wtedy tak naprawdę zauważyłem, że nigdy ode
mnie nie odszedłeś. Zawsze o mnie myślałeś, prawda? – spytał.
W oczach Setsu pojawiły się łzy.
- Cały ten czas – odpowiedział, wreszcie
wyznając prawdę. Czuł się jakby spadł z niego wielki ciężar. – Kiedy udawałem,
że chcę z tobą walczyć, ja tylko desperacko pragnąłem twojej bliskości. – Jego
głos zaczął przypominać szloch. Usłyszeć można było tak głęboki ból. – Nigdy o
tobie nie zapomniałem, a ty wydawałeś się mnie cały czas ignorować i krzywdzić.
- Byliśmy dziećmi – powiedział na swoje
usprawiedliwienie Ren.
Uzumaki wstał z Setsu i rozpiął jego śpiwór.
Usiadł po turecku i pociągnął czarnowłosego tak, aby ten obejmował go nogami i
rękami. Sam wtulił się w jego szyję.
- Dziękuję ci – zaczął ponownie Ren. – Kochałeś
mnie przez ten cały czas, a ja nie chciałem tego, z jakiegoś powodu, do siebie
dopuścić.
- Musimy porozmawiać – stwierdził Setsu. – I
to będzie długa rozmowa.
*
Setsu był cholernie przerażony.
Nawet nie miał czasu realnie porozmawiać z Renem, bo cały
czas miał pracować w szpitalu albo uczestniczyć w treningach. A kiedy myślał,
że będzie miał jeden wolny dzień, to Neji poinformował go o spotkaniu na polu
przy wodospadzie po wspólnym treningu.
Słońce właśnie zachodziło. Wszyscy usiedli na trawie
przed swoimi mentorami. Była nawet Hinata, której nie powinno tutaj być. Jej
miejsce tymczasowo zajęła Temari, ale matka Rena czuła się zobowiązana do
uczestniczenia we właśnie tej rozmowie.
Shikamaru westchnął.
- Jak wiecie Wioska Chmury wypowiedziała z nami wojnę
– zaczął. – Musimy wam wyjaśnić parę kwestii.
- Właśnie z tego powodu tutaj jesteśmy wszyscy –
wyjaśniła Hinata.
- Pokój został zakłócony, a my musimy go przywrócić,
jednak gdy rozmowy pokojowe nie zdadzą skutku, to będziemy musieli walczyć.
- Boję się tej wojny – przerwała Kelsa. - Nie wierzę,
że coś takiego nadeszło. Tyle lat pokoju.
Setsu zadrżał. A co dopiero on miał powiedzieć? Będzie
tysiące rannych. Może zginąć, jego ojciec może zginąć i nawet Ren… Nie chciał o
tym myśleć.
- Kiedyś musiało nadejść, nic nie trwa wiecznie –
podsumowała smętnie Temari. Spojrzała na swojego męża i złapała go za rękę.
- Wszystko kiedyś wybuchnie i zamieni się w proch – mruknął
pod nosem Sestu.
Fiołkowooki zamyślił się.
- Wasi rodzice walczyli w największej Wojnie jaka
dotychczasowo była i wspólnie ją wygraliśmy dla was – kontynuował Hyūga.
- I teraz przyszła kolej na nowe pokolenie –
dopowiedziała Hinata, którą objął kuzyn.
- Przejdziecie przez szybki trening. Będą szkolenia w
Akademii każdego wieczora. O medykach, planach. Dostaniecie ekwipunki, a potem
zwoje z jedzeniem. Damy wam tyle, ile się da – zakończył Shikamaru.
Setsu przełknął nerwowo ślinę. On będzie musiał
patrzeć na tych rannych ludzi i próbować ich ratować. Wiedział, że będzie w
oddziale medycznym. Spojrzał się na Rena, który siedział przed nim. Chciał go
dotknął. Podniósł rękę i skierował dłoń do jego blond włosów, w ostatnim
momencie cofnął ją. W wojnie nie ma czasu na miłość, ale wiedział, że będzie
patrzył na walczącego Rena i gdy nadejdzie taka chwila włoży całą swoją chakrę,
żeby go uleczyć.
- Choćbyś miała przeżyć tylko jedna osoba, to będziesz
to ty – wypowiedział bezgłośnie. – Ren.
Tak bardzo romantycznie... Cieszę się, że sobie w końcu choć odrobinę wyjaśnili sytuację. Jestem zbyt ciekawa co będzie dalej, a to dopiero za tydzień T^T
OdpowiedzUsuńDziękuję za komentarz❤️
Usuń