Pułapki
Tenten właściwie od razu przyprowadziła ekipę, która zdała
pierwszą część na szczyt głów Hokage. Tam czekało na nich kolejne zadanie.
Widok był przepiękny. Słońce powoli zachodziło. Niewiarygodne, że
sama walka w trójkątach zajęła im połowę dnia. Wydawało się, że trwać miało to
tylko kilka minut, a przeciągnęło się do godzin. Sama droga z pól treningowych
zajęła im długo, bo musieli wrócić do Wioski i wejść na górę. Niebo wydawał się
robić różowo-fioletowe. Mieli pogląd na całą panoramę Wioski Ukrytej w
Liściach.
Azula razem z Asoką podziwiały niesamowity krajobraz, który aż
zapierał dech w piersiach. Inuzuka skrywała się za dziewczyną w tłumie.
Dostrzegła jednak, że jej ojciec stoi na barierce przy przepaści. Obok niego
leżał Akamaru, który szczeknął donośnie, jednocześnie uciszając wszystkich.
Pies bardzo urósł, stał się prawdziwą bestią wysokości samych Geninów. Wstał i
zawarczał, słysząc rozmowę jednego chłopaka o włosach w kolorze karmelu i
czarnych oczach. Chodził bez koszulki, miał jedynie narzuconą czerwoną,
rozpiętą kamizelkę na plecy, a na udzie opaskę z Wioski Piasku. Przy drugim
warknięciu odwrócił się do Kiby i zamilkł wreszcie.
- Witam wszystkich Geninów – powiedział Inuzuka męskim,
zachrypniętym głosem. Niektóre dziewczyny zapiszczały, słysząc go. Mężczyzna
zeskoczył i stanął obok psa. Miał rozpiętą bluzę z futerkiem i widać mu było
szeroką klatkę piersiową i mocno umięśniony brzuch.
- Asoka, twój ojciec jest na serio przystojny – mruknęła cicho
Azula do przyjaciółki.
- Przestań, proszę. – Nie mogła słuchać o urodzie swoich rodziców.
Jej ojciec to młody bóg, a Ino to długowłosa piękność. Widziała zdjęcia swojej
matki z przeszłości. Zawsze zadbana, piękna i to, czego najbardziej jej
zazdrościła – emanowała wręcz pewnością siebie. Była świadoma swoich atutów tak
jak Azula.
Tenten kiwnęła głową do Inuzuki i odeszła. Skończyła już swoją
pracę.
- Gratuluję wam ukończenia etapu pierwszego. Ten będzie trochę
inny – powiedział tajemniczo.
Kiba uśmiechnął się wypatrując w tłumie swoją
córkę. Był miło zaskoczony. Prawdę mówiąc, myślał, że ona nie przejdzie etapu
przygotowanego przez Tenten. Z tego, co się dowiedział ponad połowa drużyn
odpadła.
- Bedzie on trwać aż do wschodu słońca. – W tłumie ludzie wydali
odgłosy zaskoczenia. Najwyraźniej nie byli przygotowani, że tak szybko
rozpoczną znowu walkę. Może część z nich nie wzięła jedzenia i wody na dłuższy
czas. Zawsze będą mogli się poddać, jeśli nie dadzą rady wytrzymać przez jedną
noc. – Nasi ninja ziemi wydrążyli w skałach tunele oraz jaskinie. Korytarze
naszpicowane są pułapkami stworzonymi przez oddział ANBU.
- Słyszałem o tym – powiedział cicho Ash do Rena i Makedy. –
Podsłuchałem ojca w domu, ale myślałem, że te pułapki są na Egzamin na Jōnina, ale
nie krył się z nimi i nie rozmawiał o takich sprawach w domu – odrzekł z
przekąsem. – Będą naprawdę trudne – podsumował.
- Jak sądzisz damy radę? – spytała Makeda, układając dłonie na
piersi.
- Będziesz musiała użyć swojego Byakugana i je wykryć. Bez tego
oni rusz – skwitował.
Ren przysłuchiwał się uważnie. Musieli zdać.
- Kolejną umiejętnością jaką sprawdzimy, jest orientacja w
terenie, działania pod presją i odnalezienie zguby – powiedział z uśmiechem na
ustach. - Pewnie zastanawiacie się, gdzie są wasi sensei’owie. Zaraz wam
wyjaśnię. Zostali przez nas uwięzieni właśnie w środku góry – Mężczyźnie
drgnęła brew, gdy przypomniał sobie reakcję kolegów. Hinata zamartwiała się,
Shikamaru próbował mu wmówić, że oszalał, a Neji z mordem w oczach podsumował,
że gdy tylko Egzamin się zakończy, to gorzko tego pożałuje.
Ren wybuchł śmiechem razem z Ashem, a następnie dołączyła do nich Makeda,
która wyobrażała sobie swojego ojca czekającego jak księżniczka na swojego
księcia całą noc i marudzącego na jakimś kamieniu.
To z pewnością mogła być kara dla Shikamaru - wyjątkowo nie będą
mu bardziej utrudniać życia. Kiba-sensei zrobił to za nich. Ren aż chciał mu
podziękować. Śmiech przerwało kolejne szczeknięcie psiska. Kot Asoki tylko
miauknął mocno, chcąc przekrzyczeć Akamaru, co tylko wywołało większy śmiech.
- Przepraszam – powiedziała cichutko.
Asoka prawie spaliła się ze wstydu i przytuliła Kuro do piersi.
Najchętniej schowałaby się wtedy pod przypadkowy kamień i ukryła przed
spojrzeniami innych.
Azula ją szturchnęła.
- Musicie odnaleźć swoich sensei i zabrać ich na powierzchnię. Każdy
z was otrzyma opaskę na rękę, która informować was będzie, ile czasu wam
jeszcze zostało.
Znikąd pojawili się ninja i każdemu dali opaski.
Katon przyjrzał się podejrzliwie przedmiotowi. Za pasku materiału
widoczny był czarny znak koła.
- Gdy zapanuje zmrok, a Egzamin się zacznie, tarcza księżyca
zaświeci się na biało. Z upływającym czasem będzie ona maleć, aż całkowicie
zniknie, a wam skończy się czas – dodał.
Ten etap był… interesujący. Ren z ciekawością słuchał Inuzuki.
Wierzył, że dzięki Makedzie szybko znajdą Shikamaru.
- Musicie odnaleźć sensei’ów i wydostać się z góry przed wschodem
słońca, tylko wtedy zaliczycie drugą część Egzaminu. – Mężczyzna poklepał psa. -
Jeśli nie uwolnicie sensei’a albo nie zdążycie wyjść na powierzchnię,
oblewacie. Od razu po tym ekipa ratunkowa zacznie was szukać. Ale pamiętajcie,
musicie być bardzo ostrożni. Jedno uderzenie może przesądzić o życiu waszym i
waszych przyjaciół. Skały mogą runąć wam na głowę i przygnieść. Jeden fałszywy
ruch i po was – zakończył groźnie Kiba.
Zapanowała cisza. Nie wierzyli w to, co usłyszeli.
- Twój ojciec chyba oszalał – podsumowała Azula do Asoki.
- Naprawdę nie wiedziałam, co planuje. Nie sądziłam, że wymyśli
coś aż tak trudnego – mówiła z przejęciem Asoka. Dziewczyna tylko mocniej
ścisnęła kota, który tylko wydał miauknięcie, a oczka prawie wyszły mu z głowy.
Od razu zaczęła przepraszać zwierze i głaskać po głowie, na co Kuro tylko
zamruczał udobruchany.
Nagle zapanowało poruszenie. Zrobiło się ciemno, a tarcze zaczęły
słabo świecić.
- Możemy rozpocząć Egzamin! Powodzenia – rzekł już na odchodne.
Każda drużyna weszła do środka tuneli prowadzących w głąb, ale nie
spodziewali się czegoś takiego. Wewnątrz skały rozchodziły się dziesiątki
korytarzy i wąskich tuneli tak ciasnych, że trzeba będzie się w nich czołgać.
Prawdziwy… labirynt. Niesamowite.
- Jak to? – odezwał się chłopak z Wioski Piasku. – Gdzie mamy iść?
– pytał się. – Nic tu nie widać.
Najwyraźniej tarcze na opaskach miały im posłużyć jako słabe
źródło światła.
- Przepraszam za ojca – mówiła tylko cały czas zawstydzona Asoka.
Najwyraźniej wszyscy zrzucali winę na nią, a w sumie ta nic złego nie zrobiła.
Nie musiała się nikomu tłumaczyć, jednak robiła to.
Tarcze dawały bardzo słabe i łagodne światło. Na tyle, żeby inne
drużyny mogły ich odnaleźć, ale jednocześnie takie, aby nie widzieli przeszkód
i pułapek. Bardziej przeszkadzały niż pomagały.
Azula obróciła się za siebie, kiedy usłyszała śmiech. Drużyna z
Wioski Skały wzięła prawdziwe latarki i mieli nad nimi przewagę. Uśmiechnęła
się podstępnie. Byli tacy… prości.
- Setsu! Jun! – powiedziała do kolegów. Ci dwaj kiwnęli w
odpowiedzi głowami i odskoczyli. Najmłodszy Uchiha zamachnął się i rzucił
bombami dymnymi. Ciemny pył otoczył wszystkich, a Genini zaczęli się krztusić,
a niektórzy panikować. Setsu w tym czasie szybko odnalazł ninja z latarkami.
Odebrał mu je siłą i pchnął na skalną ścianę. Szybko udali się do tunelu zanim
chłopak o seledynowych włosach spiętych senbon rozwiał pył swoją chakrą.
Zdążyli. Teraz to oni mieli przewagę.
*
Makeda kaszlała. Jej
siostra znowu udowodniła, że jest sprytniejsza od niej. Aż zagotowała się w
środku i poczuła głębokie upokorzenie. Dała się tak łatwo zaskoczyć. Sama nawet
nie pomyślała o odebraniu latarek. Miała okazję, ale to Azula ją wykorzystała.
Nie mogła jeszcze użyć Byakugana. Nie byli sami. Wyśledziłaby ją z
łatwością. Jednak nie taki był ich plan.
- Szybko musimy gdzieś się ukryć przed innymi – powiedziała Makeda
do Rena i Asha.
- Chodźmy tam – powiedział Uzumaki i wskazał dłonią przypadkowy
korytarz schodzący ostro w dół. Zeskoczyli szybko i udali się za Makedą.
Dziewczyna była nieostrożna i pośliznęła się. Tunel posiadał
rozwidlenie i wpadła do części po prawej stronie. Krzyknęła i upadła boleśnie
na tyłek. Pomasowała się po obolałym miejscu. Kiedy tylko się zorientowała, że
jest w grocie, to tunel, przez który wpadła zaczął się dziwnie zmieniać.
- Nie! – krzyknęła dziewczyna i skoczyła. Otwór był zakryty
skalnymi kratami. – Ren! Ren! – wołała. – Jesteś tam?
- Już do ciebie idziemy – odpowiedział szybko Uzumaki i razem z
Ashem. Zjechali jak na zjeżdżalni w rozwidlenie po prawej stronie i natrafili
na przeszkodę w postaci krat.
- Co jest? – spytał zaskoczony Ash.
- To musi być kolejna pułapka – stwierdził Ren.
- Jestem tutaj uwięziona? To niemożliwe! – Była na siebie jeszcze
bardziej wściekła. Jeśli Azula zda Egzamin, a ona nie, to… w domu będzie miała
jeszcze gorzej niż normalnie. Nawet nie wyobrażała sobie jak teraz ojciec
miałby ją traktować. Jak powietrze? A może dostałaby karę na całe życie?
- Wydostaniemy cię – powiedział Ash i zaczął skakać po kratach,
licząc, że się poluzują, a Ren wyciągnął swoją katanę i mocno się zamachnął.
Próbował przeciąć chakrą skałę. Nawet jej nie drasnął.
Obaj się zdziwili. Ich działania nie przynosiły skutku.
- Spróbujcie się wdrapać na górę, zaatakuję kraty lodem i
rozkruszę je. Może to pomoże.
- Dobra – odrzekł Ren zgodnie.
Ash spojrzał w górę.
- To chyba się nie uda – powiedział Uchiha.
- Co? Dlaczego? – spytał Ren i spojrzał tam, gdzie przyjaciel. –
Cholera.
W miejscu rozwidlenia pojawiły się identyczne kraty.
- Jesteśmy uwięzieni – podsumował Ash z przekąsem. Jego mina
mówiła sama za siebie.
- Jak? – zaczęła Makeda. – Nie, nie, nie – powtarzała. – To nie
może się dziać – mówiła gorączkowo.
Było jeszcze gorzej. Ściany zaczęły się przybliżać i ich ściskać.
*
W tym czasie Katon naciągnął kaptur szarej bluzy z symbolem klanu
na sięgające prawie do tali, różowe włosy. Teraz jedynie grzywka i dwa kosmyki
wystawały i opadały po stronach jego twarzy. Zamknął czarne oczy. Skupił chakrę,
a po chwili w jego dłoniach znajdowały się dwa płomienie, które oświetliły całą
salę.
- W którą stronę idziemy? – spytał się. Musiał przyznać, że nie
miał pojęcia, gdzie powinni iść. Ten etap wydawał się jedną wielką niewiadomą.
- Nie wiem – odpowiedziała Asoka niepewnie. Było około trzydzieści
różnych przejść, a była pewna, że większość jeszcze ma rozwidlenia.
- Musimy strzelać – zdecydował Gyatamaru. Podszedł do jednego z
korytarzy, ale w odpowiednim momencie Asoka pociągnęła go za jego luźną bluzkę.
Cały korytarz nagle się zasypał, prawie przygniatając go wielkimi skałami.
Poczuli trzęsienie ziemi.
- Gyatamaru! Musimy być ostrożni! – pouczała go Asoka. Chłopak
znowu się wyrywał pierwszy. Narwaniec.
Ogień oświetlał zmartwioną twarz
dziewczyny. Na policzkach miała namalowane różowe kły. Złapała w dłoń długi
blond warkocz i nerwowo poprawiła grzywkę opadającą jej na szare oczy. Bała
się.
- Asoka, damy radę – upewnił ją łagodnie Gyatamaru. Podrapał się
po głowie i przeczesał czerwone włosy. Mimo tego co mówił, sam był
zdenerwowany.
Mogło go zgnieść, nawet nie zdążyłby zareagować. Nie przewidział…
tych skał. Było tu… niebezpiecznie.
- Musimy tyko zdecydować, gdzie iść – dodał Gyatamaru i zaśmiał
się nerwowo.
Katon kiwnął głową.
Na pomoc przyszedł im Kuro, który miauknął i zeskoczył z gracją z ramienia
dziewczyny.
- Kuro! – krzyknęła Asoka.
Czarny kot wszedł do ostatniego po lewej stronie korytarza. Zaczął
biec w ciemności.
- Chodźmy za nim – powiedział Katon ze znudzoną miną. – W końcu i
tak nie mamy wyjścia – zakończył i ruszył szybko za kotem. Po chwili dołączyła
do niego Asoka, a potem Gyatamaru.
*
Ash skierował kciuk do ust i szybko rozciął sobie kłem delikatną
skórę, a następnie przejechał krwią po udzie. Na bandażach pojawił się znak, a
następnie biały obłok. Pomiędzy chłopakami pojawiła się ogromna kłoda drzewa,
która nie tylko zatrzymała ściany, ale także poszerzyła je nieznacznie.
- Zaraz damy radę – szepnął Ash pewnie. – Już – dodał.
Kraty nie wytrzymały napięcia i rozleciały się, spadając prawie na
Makedę.
Uskoczyli obok Hyūgi i spojrzeli w górę. Przynajmniej byli już
razem.
- Zapieczętowałeś na sobie drzewo? – spytał się Ren z niewierzącą
miną.
Ash pieczętował przedmioty w bandażach, które pokrywały prawie
całe jego ciało. Najwidoczniej nie były to już tylko jedzenie czy podstawowa
broń. Musiał… naprawdę trenować.
- No, co? – powiedział lekko zawstydzony Ash. - Nigdy nie wiadomo
na co może się przydać – odparł już pewniej.
Makeda pokręciła tylko głową i zaśmiała się, jednak nie było jej
do śmiechu. Wciąż mieli do wykonania zadanie. Czekały na nich jeszcze
przeszkody, jednak największe pułapki i trudności tworzyło samo życie.
Króciutki ten rozdział, ale za to wprowadziłam was, skarby, w Egzamin.
Myślę, że we wtorek opublikuję dodatkowy króciutki rozdział (wspomnienie), więc zobaczymy się wcześniej.
Chingyu, napisałam ci odpowiedzi pod poprzednimi komentarzami.
Kontakt do mnie: kontakt.sharona@gmail.com
----------------------------------------------------
Króciutki ten rozdział, ale za to wprowadziłam was, skarby, w Egzamin.
Myślę, że we wtorek opublikuję dodatkowy króciutki rozdział (wspomnienie), więc zobaczymy się wcześniej.
Chingyu, napisałam ci odpowiedzi pod poprzednimi komentarzami.
Kontakt do mnie: kontakt.sharona@gmail.com
Witaj! Jejku przepraszam, że nie mogłam wczoraj napisać komentarza, ale nie czułam się za dobrze.
OdpowiedzUsuńRozdział jak zwykle niemożliwie świetnie napisany. Podziwiam cię i to mocno. Nie sądziłam, że to akurat Ash ich uratuje, ale muszę przyznać, że chłopaka bardzo polubiłam. Tylko szkoda, że tak mało Rena :c Mam nadzieję, że później będzie go dużo więcej :3
Dziękuję za odpowiedzi, lecę je przeczytać, a jeśli chodzi o kontakt to właśnie wysłałam zaproszenie :)
Hymm... Ren mimo wszystko jest głównym bohaterem... Ale to nie moja wina, że uwielbiam rozpieszczać resztę ;)
UsuńRena będzie najwięcej (i jego 'kolegę').
Ps: Nie wiem, co miałaś na myśli pisząc o zaproszeniu... nie mam konta google+ tylko bloggera. Podałam ci mail, droga :)
Pozdrawiam