Niespodzianka
Yamagaki miał jasnoniebieskie
włosy i oczy. Na jego koszuli widniał symbol klanu – księżyc za chmurami. Kōsuke
opowiadał Renowi o nim. Wiedział, że ta dwójka była razem w drużynie.
Spojrzał na niego.
- No, no – zaczął
Ren. - Kogo my tu mamy?
- Oj, chyba ja to
powinienem od tego rozpocząć – Zaśmiał się. – Syn wielkiego Hokage Wioski
Ukrytej w Liściach, uczeń mojego wroga.
Droczyli się za sobą,
mimo że nie spotkali się wcześniej. Uwielbiał to robić. Tak grał z nim Kōsuke,
odbierał to jako władczość, która tak go przyciągała, że aż w pewnym sensie pożądał
swojego mentora.
Ren prychnął.
- Yotsuki używa
genjutsu. Trzymajcie oczy zamknięte – powiedział i szybko rozerwał kajdanki
Bashiego.
- Nie wydostaniecie
się stąd – powiedział ostro mężczyzna.
- Oczywiście –
odpowiedziała Hyūga z uśmiechem.
- Wziął nas
podstępem. Podczas snu, kiedy ugościł nas w swoim domu. Jak śmieć i tchórz –
powiedział Ash do Rena, aby rozjaśnić mu sytuację.
- To teraz sobie
powalczymy – szepnęła hardo.
Makeda spokojnie
podeszła do chłopaka.
Najpierw myślał, że
to on wykaże się w walce, ale skoro jego kuzynka chciała walczyć, to chętnie
sobie popatrzy.
Yamagaki jakby się
przestraszył i schował się w mgle.
- Myślisz, że
oszukasz mojego Byakugana? – wykrzyczała.
Dziewczyna złapała
powietrze, które zmieniło się w rękę i szybko wyrwała mężczyznę ze swojego
jutsu. Gdy tylko mogła zaczęła blokować jego chakrę w dłoniach swoimi
uderzeniami. W pewnym momencie doprowadziła do resublimacji pary wodnej,
powodując, że na podłodze powstał lód, który uwięził nogi mężczyzny.
- Mnie się nie
oszukuje – powiedziała.
- Dlaczego ona jest
taka wściekła? – spytał cicho Ren, uśmiechając się z pokazu umiejętności kuzynki.
- On chyba… złamał
jej serce – opowiedział.
Makeda zmieniła lód w
kunaia i wzięła go do ręki. Spojrzała na nią i rozcięła swoją skórę, a
następnie mocno zacisnęła rękę w pięść.
- Ból czyni mnie
silniejszą – wymamrotała.
Zranioną dłonią
położyła delikatnie na policzku Yamagakiego. Krew spłynęła mu po szyi. Po
chwili w jego oczach pojawiło się przerażenie.
Ostatni raz
przyłożyła swoje usta do jego warg. Zamknęła oczy. A jego krew zaczęła się
zamrażać jak jej serce, gdy dowiedziała się, że ich wcześniejsza relacja była
tylko kłamstwem.
Trwało może minutę,
było agonią. Gdy skończyła, Ren zaczął klaskać. Wyrwał tym samym dziewczynę z
amoku. Oderwała usta od lodowego posągu. Martwy.
- Brawo, Makeda.
Czyżbyś brała ze mnie przykład? – spytał. – Jakbyś była na Arenie.
Hyūga ujęła swoją twarz
w dłonie, jednak szybko wzięła się w garść.
- A co tam u rodzinki?
– spytał szybko.
- Uciekajmy stąd –
powiedział Bashi i otworzył oczy.
Ren tylko kiwnął
głową i wyprowadził ich z budynku.
*
Gdy byli dzień drogi
do Konohy, Makeda napisała wiadomość i wysłała gołębia pocztowego, który miał
za zadanie obserwować granice Kraju Ognia do Wioski. Hokage jak i inni
mieszkańcy osady zostali więc poinformowani o powrocie zakładników Wioski
Chmury.
Ren już z daleka mógł
zobaczyć grupkę osób, która zebrała się przed bramą.
Przez chwilę miał
wątpliwości, czy na pewno chce widzieć te twarze, czy na pewno chce przypominać
te wszystkie chwile, czy naprawdę chcę opuścić swój azyl w kryjówce Kosuke i
przekroczyć tę jedną granicę.
Bashi wyrwał się do
przodu i zaczął biec, gdy tylko zobaczył swojego ojca.
- Tato! – krzyknął, a
w jego kierunku rzucił się Iruka Umino. Mężczyzna wziął w ramiona
siedemnastoletniego chłopaka i poleciały mu łzy z brązowych oczu.
- Nic ci się nie
stało? – spytał szybko. – Tak się o ciebie martwiłem, że coś ci zrobią.
Ren widział bardzo
dobre relacje między ojcem a synem. Zazdrościł mu tego. W oddali widział
swojego ojca i matkę, którzy wydali się do nie zauważyć. Szedł ukryty za Makedą
i Ashem.
W pewnym momencie
postanowił się wychylić i pokazać, że w tej chwili szły cztery osoby, a nie
trzy, jak się spodziewano.
Ludzie zamarli, a chwilę
potem wybuchły rozmowy.
Syn Hokage powrócił.
- Ren? – rzucił
pytająco Setsu, przecierając aż oczy.
- Ren! – odezwała się
Suki, stojąca przy Moegi.
Hinata rzuciła się na
syna. Ten zaskoczony takim kontaktem z matką speszył się.
Wyglądała promiennie.
Jej włosy znacznie urosły, była w jasnofioletowej sukience do kolan. Cały czas
pamiętał jej uśmiech.
- Mamo, ty jesteś w
ciąży? – spytał blondyn, widząc brzuch kobiety. Ta pokiwała nieśmiało głową.
Makeda poszła do
siostry i ojca, których przytuliła.
Rozejrzał się i nie
widział nigdzie Sasuke, a z Uchihów był tylko Katon.
- Synu, gdzie byłeś?
– spytał Naruto, podchodząc do nich.
Ren milczał, spojrzał
na ojca. Ten chciał go przytulić, rozłożył ręce i pochylił się. Jednak Ren
szybko odchylił się.
Najwyraźniej dyrektor
Akademii jako pierwszy nauczyciel Naruto, pokazał mu przykład kochającego ojca.
Uzumaki zapewne chciał powtórzyć gesty Iruki.
Jednak Ren musiał
wylać na niego kubeł zimnej jak lód wody.
- Nawet o tym nie
myśl – odrzekł.
Naruto westchnął
smutno.
- Dobrze, że wróciłeś
– dodał tylko najstarszy Uzumaki.
- Ren – odezwał się
nagle Katon, będący obok. - Gdzie jest Jun?
Uzumaki spojrzał w
jego czarne oczy. Widocznie Uchiha był zdenerwowany. Możliwe, że nie chciał
jego powrotu, ale w takim razie dlaczego chciał, żeby Jun wrócił, skoro ten sam
go traktował jak nieudacznika?
Z wyglądu niewiele
się zmienił, miał te same różowe włosy jak Sakura, sięgające prawie do tali,
schowane pod kapturem czarnej bluzy z symbolem klanu na plecach, a jedynie
grzywka i dwa kosmyki wystawały i opadały po stronach jego twarzy.
- Jest bezpieczny. To
ci musi wystarczyć – odpowiedział wymijająco. Co miał niby powiedzieć? Że jest
tam, gdzie się nauczy zabić ojca? Gdy przypomniał sobie jak silny jest ten
trzynastolatek to aż przeszedł go dreszcz. Ciągle aktywny Mangekyo Sharingan
był przerażający. Ciekawe, czy Katon nadal będzie miał takie podejście do
młodszego brata. Cóż, niedługo się dowie.
Różowowłosy
zmarszczył brwi. Miał jeden sposób, aby Ren zaczął mówić. Pieczęć…
- Musisz… - zaczął Uchiha.
Jednak Ren musiał
przerwać. Poczuł jak krew zaczyna mu się gotować, a obraz zamazywać. Czuł jakby
trafił go piorun. Jego oddech znacznie przyśpieszył. Wyjął szybko swoją katanę
i wycelował ją. Nie wiedział czy to na pewno ona, ale ten kolor włosów, ten
wzrost… ta energia, którą od niej wyczuwał.
- Co tu robisz? –
spytał głośno dziewczynę o czerwonych włosach. – Saya – powiedział jej imię.
Tak po prostu stała
obok Setsu i Kelsy.
Miała czerwone,
proste włosy do ramion. Była w żółtej koszulce i szarych spodenkach. Wyglądała
teraz tak niewinnie i grzecznie. Tak sztucznie i fałszywie.
- Ren – Hinata
powiedziała jego imię i położyła mu swoją dłoń na ramieniu. – Skąd znacz naszą
Sayę?
Blondyn odwrócił się
do matki. I spojrzał przerażony w jej oczy. Ona o niczym nie wiedziała.
- Naszą?!
- Adoptowaliśmy ją razem
z Naruto. Jej matka, która zginęła rok temu, pochodziła z klanu Uzumakich –
Uśmiechnęła się do niego.
Ren spojrzał na ojca,
który próbował uśmiechnąć się do niego, a on sam aż zacisnął zęby. Jego Kira aż
prosiła o zabicie tej dziewczynki.
Czemu te emocje
powracają? Czemu znów czuje się taki odsłonięty? Czuł, że znowu ktoś może go
skrzywdzić. Chciał się tego pozbyć.
- Czyli co? Nowa
córeczka?! – krzyczał. – A może zapomnieliście o waszym synu? Ta – wskazał na
czerwonowłosą – kochana dziewczynka zabiła Lena!
- Ren, przestań! –
Naruto chwycił go za ramiona.
- Nie byłeś tam, to
się nie odzywaj – wysyczał, patrząc w oczy ojcu.
Wszystkie oczy
zwrócone były na dziewczynkę. Nie odzywała się, jedynie spuściła swój wzrok na
ziemię.
- Co ty wygadujesz?
Oszalałeś, Ren? – spytał się Setsu.
On. Ten chłopak,
który miał oczy w nietypowym, fiołkowym kolorze i czarne włosy, opadające na
twarz identycznie jak u Saia.
- Dobrze –
odpowiedział. – Możecie mi nie wierzyć, ale tak było, prawda, Saya?
Schował swoją katanę.
Dziewczynka podniosła
wzrok. Miała łzy w oczach. Udawanie. Kłamstwa.
Naruto do niej
podszedł i przytulił ją. Nie zorientował się, nie uwierzył. Może to i lepiej.
- Nie wiem, co ty
wygadujesz, ale zmieniłeś się, Ren – powiedział Setsu.
Uzumaki wziął głęboki
oddech, musiał opanować szybkie bicie swojego serca. Pozwolił się oddać
emocjom. Teraz pozostawało to wszystko naprawić. To nie tak miało wyglądać.
- Daj spokój, ja wiem
swoje – odparł tylko, ale aż go język świerzbił, żeby powiedzieć coś więcej. –
A ty nadal jesteś obrażony? - spytał Ren.
- Słucham? –
odpowiedział Setsu.
- Jak wtedy, po
naszym Egzaminie na Genina – odpowiedział pewnie Uzumaki.
Chłopak zarumienił
się.
- Nie wiem o czym
mówisz – wypalił.
- A mam ci
przypomnieć? – zasugerował, a Setsu gwałtownie zbladł.
Fiołkowooki przełknął
ślinę, chyba nie spodziewał się takiego obrotu akcji.
Uzumaki musiał
odwrócić uwagę. Zdemaskuje Sayę w inny sposób, w innym przypadku po prostu ją
zabije.
- O czym ty mówisz,
Ren? – spytała nagle Makeda tonem wyrażającym niezrozumienie.
Blondyn podszedł do
Setsu.
- Nie
zastanawialiście się nigdy dlaczego po tym Egzaminie nagle się między nami
popsuło? Przecież byliśmy najlepszymi przyjaciółmi – odrzekł szybko, a Ash
pokręcił głową.
- Nie mów tego –
prosił Setsu. – Nie…
Chłopak wyglądał na
tak spanikowanego.
- Już pamiętasz? –
prowokował chłopaka. - Czemu się mnie boisz? – spytał blondyn.
- Ja nie chcę, żeby…
- Nie mógł znieść tej sytuacji. Nie chciał tego mówić ludziom, wstydził się tego.
Miał nadzieję, że wszystko da radę zmienić, ale od tamtego czasu, on… - Wolę
tak, jak jest teraz - Mówił tak, jakby każdym zdaniem próbował uratować
sytuację. – Ja nie mogę… - Mocno zacisnął oczy i złapał Rena za ręce.
- Otwórz oczy –
powiedział blondyn. Wydawał się zapomnieć o tych wszystkich ludziach, stojących
tutaj. Chciał tylko zniszczyć tę sztuczną maskę Setsu. Skoro to jedyne, co mógł
zniszczyć. A potrzebował tego. Skoro maska Sayi nadal była na swoim miejscu,
musiał zmienić w drobny pył inną.
Chłopak otworzył
swoje fiołkowe oczy. A Ren… pochwycił go szybko w swoje ramiona i wsunął swoją
dłoń w jego miękkie włosy. Docisnął głowę Setsu do swojej i pocałował…
Widział zamglone oczy
chłopaka. Czuł gorące usta przyciskające się do jego własnych. Mógł wdychać
jego zapach i czuć jak bardzo bije jego serce.
Rozluźnił uścisk na
głowie chłopaka. Zniszczył go i czerpał z tego ogromną satysfakcje, ale
jednocześnie… chciał tego. Nie mógł zaprzeczyć temu, że w ciągu trzech lat
nieobecności czasem o nim myślał.
Teraz mógł poczuć emocje
chłopaka, kiedy czarnowłosy zarzucił mu ręce na szyję i objął go.
Szybko zakończyli
pocałunek. Setsu schował swoją twarz w jego obojczyku i oddychał nieregularnie,
zaciskając mocno oczy, nie chcąc pod żadnym pozorem obudzić się, bo to przecież
według niego nie mogła być rzeczywistość.
Ren spojrzał na
innych. Wydawali się być zdziwieni.
- Setsu pocałował mnie
po Egzaminie na Genina i żeby nie musieć się tłumaczyć, przestał się do mnie odzywać.
Nawet nie dał sobie nic powiedzieć.
Ren znowu spojrzał na
niego. Pogłaskał jego głowę i objął go mocniej.
- Cały drżysz –
wyszeptał.
----------------------------------------------------------
Przepraszam za jednodniowe opóźnienie, ale przez natłok spraw zupełnie zapomniałam o notce. Mam nadzieję, że ten rozdział był warty czekania. Co sądzicie?
Jest mi odrobinę, ale tylko odrobinę smutno, że Ren jest tak nieczuły dla Setsu... Oni tak bardzo do siebie pasują - choć nie powiem, że liczyłam bardziej na Asha. A Kosuke to Kosuke, i tak go uwielbiam. Szkoda też, że Makeda zabiła swojego ukochanego no ale cóż, tak bywa.
OdpowiedzUsuńNo i oczywiście na sam koniec Naruto... Tak mi przykro, że nie potrafi rozmawiać z Renem ;--; Ale przynajmniej był pierwszy pocałunek! No cute *-*
♥
Usuń