Cisza
Ren wreszcie znalazł
Karasu. Byakuganem wykrył jego i Hiro po przeciwnej stronie od jego wejścia.
Było w miarę wcześnie, a Sana nadal spała. Przebudził białowłosą. Ta
przeciągnęła się i wstała. Pomimo tego, że dziewczyna była lekka, to noszenie
jej tyle czasu okazało się katastrofalne dla jego rąk.
- I wtedy mówię ci,
powiedziałem najpierw, że jest straszna, a potem spytałem, czy za mnie wyjdzie!
Rozumiesz to?! – krzyczał i mocno gestykulował.
- Azula na pewno nie
wzięła tego na poważnie – odparł okularnik.
- A to niby dlaczego,
co? – Karasu stanął przed Hiro, zasłaniając mu drogę.
- Eeeee… - zaczął.
Nie chciał, aby chłopak odebrał go źle. – Bo jest starsza?
- I tak zostanie moją
żoną – rzucił z pewnością.
- Myślałem, że jej
nie lubisz – odpowiedział Hiro, poprawiając swoje okrągłe okulary na nosie.
- Bo tak jest! –
odpowiedział, nadymając policzki i składając ręce. – O Ren… - rzucił.
- Co?!
Hiro odwrócił się do
punktu wskazywanego przez chłopaka. Ren stał razem z Saną na gałęzi wielkiego
drzewa. Chwilę potem oboje zeskoczyli na ziemię.
- Cześć – zaczął
Uzumaki.
- Sanaaa –
przeciągnął Karasu i wyrwał się do dziewczyny.
Jednak dziewczyna
postanowiła nie wpaść w ramiona Inuzuki i walnęła go w głowę.
- Za co?! – krzyknął.
- Całą noc cię
szukaliśmy! Wiesz, ile to czasu?! – zaczęła wrzeszczeć, a chłopak masować
głowę.
- Nie sądziłem, że to
z tobą przyjdzie mi się zmierzyć – powiedział Hiro do Rena. Spojrzał na niego
swoimi czerwonymi oczami.
- Spotkałeś już kogoś?
– spytał białooki.
- Tak – Pokiwał
głową. – Sakena – odpowiedział. – Szykował się do walki z Chase’em z Wioski
Piasku.
- Będzie miał ciężko
– odparł Ren. – Syn Kazekage jest silny – dodał, wspominając walkę chłopaka z
Ashem.
- Saken ma swoje
sztuczki – odpowiedział tylko z uśmiechem.
- Jak się życie w
Wiosce Chmur? – spytał blondyn.
- Jest wspaniale –
odparł z iskierkami w oczach. – Wszystko jest zorganizowane. Dostajemy misje z
innych Wiosek. Biedni mają lepiej i otworzono sierociniec! – mówił z podekscytowaniem.
- Wydajesz się być
bardzo szczęśliwy – rzucił Ren.
- Bo tak właśnie jest
– przyznał Hiro. – Ja i Saken dorastaliśmy na ulicy. Ledwo przeżyliśmy i
potajemnie uczyliśmy się jutsu, obserwując dzieciaki z Akademii, aby się bronić
– dodał z bólem w głosie. Te wspomnienia go raniły, ale to… dawne czasy. – Ja i
Josenka tam pracowaliśmy i nadal będziemy to robić po Egzaminie.
- A Saken?
- Postara się
dołączyć do ANBU – odpowiedział.
- To genialnie! –
stwierdził Ren, po czym sobie coś przypomniał. – Ale chwila... wy obaj macie
nazwisko – dokończył.
- Yūhi – powiedział
chłopak.
- Przypomniało mi się
– skupił się – że była sensei mojej mamy ma tak na nazwisko.
Hiro otworzył szerzej
oczy.
- O czym ty mówisz? –
odrzekł od razu zaskoczony.
- Kurenai Yūhi –
mówił Ren. – Możecie pochodzić z innej części rodziny, ale… po Egzaminie
powinniście się z nią spotkać… Oczywiście po tym – dodał.
Hiro kiwnął głową i
zakrył na chwilę twarz dłońmi. Łzy na sekundę zebrały mu się w oczach. Wziął
głęboki oddech.
- Możemy już zacząć
walczyć? – spytał czerwonooki, przyjmując pozę do walki.
- Mam nadzieję, że
dużo trenowałeś.
*
Pokonał Hiro tym, że
zablokował chłopakowi wszystkie punkty chakry. Może jedynie o nim powiedzieć
to, że ma serce większe od mięśni. Próbował go na początku zaatakować taijutsu,
a potem porazić stylem błyskawic.
Tym sposobem teraz
maszerowali przed nim Sana i Karasu.
- Kiedy dotrzemy do
tego azylu?! – darł się Inuzuka.
- Hej, wiesz, że
jeśli będziesz tak krzyczał to wielki zły pan nas znajdzie i mi was zabierze? –
wyszeptał groźnie ze sztucznym, strasznym uśmiechem.
Karasu nagle
zatrzymał się i zasłonił twarz rękami.
- Ale ja jestem
głodny! – jęczał.
Sana walnęła go po
głowie.
- Ja też, ale jakoś
nie marudzę! – krzyknęła, po czym zaburczało jej w brzuchu. – Co ja gadam… Chcę
do Ichiraku! – zawyła białowłosa.
Wziął pigułki, które
przekazał mu Hiro. Dał im dwie brązowe kulki, a sam wziął niebieską.
- Bierzcie – mruknął
Ren.
- Co to? – spytała
Sana, podejrzliwie patrząc na podarek od Uzumakiego.
Karasu nie miał
takich oporów, od razu zjadł kulkę.
- Aleeeee dobre! –
przeciągnął. Oczy aż mu się zaświeciły. – Mogę jeszcze jedną?
Ren pokręcił głową.
- To jest pigułka
żywieniowa. Wypełnia żołądek i dodaje energii – wyjaśnił im. – Jakbyś wziął dwie, to prawdopodobnie byś dużo
przytył i na pewno nie miałbyś szans u Azuli. - Tym argumentem przekonał
chłopaka na sto procent.
Sam potrzebował tej
konkretnej. Kiedy był u Kōsuke, to Amon stale nad nimi eksperymentował.
Wiedział, że błękitne zaspokajają potrzebę snu.
- To ile jeszcze
zostało do tego azylu? – rzucił Karasu.
- Dotrzemy przed
zachodem słońca, jeśli zaczniemy biec – odpowiedział Ren.
- To na co czekamy?
*
Dotarli w tym czasie
co Makeda z Hane i Bashim. Ren pomachał
do kuzynki. Ich azyle były właściwie bliźniaczymi budynkami, więc Sana i Karasu
od razu tam weszli.
- Agh! Jesteśmy
skończeni! – usłyszał Ren. – Tu jest… - przerwała Sana.
- O co chodzi? –
spytał Karasu.
- To są kolejne
testy! – zaczęła krzyczeć.
- Co?! – wrzeszczał spanikowany.
Potem Uzumaki mógł usłyszeć dźwięk tłuczonego szkła i panikującego Karasu.
Makeda zaśmiała się podchodząc do Rena.
- Patrząc na ich
zadania miałam wrażenie, że mają od nas prościej – szepnęła Hyūga. – Na pewno mają ciężej pod względem wiedzy.
Ren pokiwał głową.
- My nawet nie
mieliśmy takich etapów na Egzaminie na Chūnina… - Podrapał się po głowie. – Ani
nawet na Jōnina – stwierdził.
- Racja, ktoś kto nie
zna pojęcia chakra mógłby zdać oba nasze Egzaminy, jeśli tylko potrafiłby się
nią wystarczająco dobrze posługiwać – mruknęła dziewczyna.
- Jak ci idzie? –
spytał Ren.
- Łatwo, zostało mi
znaleźć ostatnią osobę tak jak tobie – odpowiedziała, pocierając nadgarstki.
- Też się
denerwujesz? – spytał już ciszej blondyn, spoglądając na kuzynkę.
Makeda westchnęła i
potarła swoje policzki z przyklejonymi po bokach dwoma plastrami.
- Jeszcze nie widać
księżyca, a ja już go czuję – przyznała, spoglądając prosto w białe oczy Rena.
- Ja też –
odpowiedział zgodnie z prawdą i spojrzał w pomarańczowe niebo, po którym
szybowały ptaki. Słońce już zachodziło.
- Co robimy? –
spytała brązowowłosa.
- Mam ochotę poszaleć
– dodał ze specyficznym uśmiechem.
*
Nie długo musieli
czekać. Gdy tylko skończyli rozmowę o Mii, przed budynkiem pojawił się Date z
Wioski Śniegu. Makeda aż wstała z schodków, na których oboje siedzieli.
Białowłosy staną w
pozycji do walki.
- A więc ty jesteś
moją przeciwniczką – bardziej spytał niż stwierdził.
- Czemu z tobą nie ma
numerka?
Makeda zmarszczyła
brwi. Nie podobało się jej to.
- Ukryłem Katsu –
przyznał chłodno Date.
- Chwila, chwila –
wyrwał się nagle Ren. – Skoro Moegi trafiła do szpitala, tu jest Honma, Bashi i
Katsu… to kto, do cholery, pilnuje bramy?!
Makeda wybuchła
śmiechem, co tylko rozwścieczyło Date.
- Saya – prychnęła.
W oku Rena pojawił
się błysk. Przez chwilę się zastanawiam, czy przypadkiem teraz nie przypomina
Kōsuke. Jeszcze trzy lata temu, ten chłopak miał tyle samo lat i podżegał go do
zabójstwa Gyatamaru na Arenie.
- Z Sasuke na czele –
odpowiedział.
Czuł jakby światło,
które odbijał księżyc, odbijało się też w jego białych oczach.
- Hej! Mamy walczyć,
a nie ucinać pogawędki – przypomniał Date, a z nieba zaczął padać śnieg. Makeda
złapała płatek w swoją dłoń, patrząc jak ten roztapia się na jej bladej skórze.
- Ja wam nie będę
przeszkadzał, tylko sobie popatrzę – burknął Ren.
Makeda miała ochotę
się śmiać, księżyc spoglądał na nią, a w jej głowie od Egzaminu Wstępnego
krążyła jedna myśl. To… gdy zabijała Yamagakiego… jej cholernego ukochanego,
który ją uwiódł i oszukał… czuła tak ogromny ból jakby ktoś zaczął ciąć i
kawałek po kawałku odrywać serce z jej piersi. Ten czyn najwyraźniej ją zmienił
bardziej niż pozwalała sobie o tym myśleć.
A potem, gdy pod wpływem
Tsukuyomi zabijała Azulę i Nejia, to nie czuła już nic.
Zacisnęła pięści.
Musiała sprawdzić, czy jeszcze w ogóle mogła coś czuć.
- Ból zawsze dawał mi
siłę – mówiła, podchodząc do Date. Ustawiła się w pozycji do blokowania chakry
i aktywowała Byakugan. – Pora sprawdzić czy teraz jestem na tyle potężna, żeby
czerpać siłę z samej siebie.
A Ren był z niej
dumny.
---------------------------------------------------------
Witajcie, Skarby!
Jeszcze tylko 8 rozdziałów do końca tego tomu, czujecie już to napięcie? Coraz bliżej czegoś ważnego.
Jeszcze tylko 8 rozdziałów do końca tego tomu, czujecie już to napięcie? Coraz bliżej czegoś ważnego.
Ren nie może być z niej dumny... Niech nie będzie tak okrutnym człowiekiem no... Szkoda mi go... Szkoda mi tego, że właśnie taki się stał ;;
OdpowiedzUsuńRen się zmienił. Nie mógł być wiecznie szczęśliwym dzieckiem jak to było przed zabiciem Lena. Trzy lata z Kosuke także go zmieniły.
Usuń