16 grudnia 2018

Rozdarta Rana - 28

Cisza
Ren wreszcie znalazł Karasu. Byakuganem wykrył jego i Hiro po przeciwnej stronie od jego wejścia. Było w miarę wcześnie, a Sana nadal spała. Przebudził białowłosą. Ta przeciągnęła się i wstała. Pomimo tego, że dziewczyna była lekka, to noszenie jej tyle czasu okazało się katastrofalne dla jego rąk.
- I wtedy mówię ci, powiedziałem najpierw, że jest straszna, a potem spytałem, czy za mnie wyjdzie! Rozumiesz to?! – krzyczał i mocno gestykulował.
- Azula na pewno nie wzięła tego na poważnie – odparł okularnik.
- A to niby dlaczego, co? – Karasu stanął przed Hiro, zasłaniając mu drogę. 
- Eeeee… - zaczął. Nie chciał, aby chłopak odebrał go źle. – Bo jest starsza?
- I tak zostanie moją żoną – rzucił z pewnością.
- Myślałem, że jej nie lubisz – odpowiedział Hiro, poprawiając swoje okrągłe okulary na nosie.
- Bo tak jest! – odpowiedział, nadymając policzki i składając ręce. – O Ren… - rzucił.
- Co?!
Hiro odwrócił się do punktu wskazywanego przez chłopaka. Ren stał razem z Saną na gałęzi wielkiego drzewa. Chwilę potem oboje zeskoczyli na ziemię.
- Cześć – zaczął Uzumaki.
- Sanaaa – przeciągnął Karasu i wyrwał się do dziewczyny.
Jednak dziewczyna postanowiła nie wpaść w ramiona Inuzuki i walnęła go w głowę.
- Za co?! – krzyknął.
- Całą noc cię szukaliśmy! Wiesz, ile to czasu?! – zaczęła wrzeszczeć, a chłopak masować głowę.
- Nie sądziłem, że to z tobą przyjdzie mi się zmierzyć – powiedział Hiro do Rena. Spojrzał na niego swoimi czerwonymi oczami.
- Spotkałeś już kogoś? – spytał białooki.
- Tak – Pokiwał głową. – Sakena – odpowiedział. – Szykował się do walki z Chase’em z Wioski Piasku.
- Będzie miał ciężko – odparł Ren. – Syn Kazekage jest silny – dodał, wspominając walkę chłopaka z Ashem.
- Saken ma swoje sztuczki – odpowiedział tylko z uśmiechem.
- Jak się życie w Wiosce Chmur? – spytał blondyn.
- Jest wspaniale – odparł z iskierkami w oczach. – Wszystko jest zorganizowane. Dostajemy misje z innych Wiosek. Biedni mają lepiej i otworzono sierociniec! – mówił z podekscytowaniem.
- Wydajesz się być bardzo szczęśliwy – rzucił Ren.
- Bo tak właśnie jest – przyznał Hiro. – Ja i Saken dorastaliśmy na ulicy. Ledwo przeżyliśmy i potajemnie uczyliśmy się jutsu, obserwując dzieciaki z Akademii, aby się bronić – dodał z bólem w głosie. Te wspomnienia go raniły, ale to… dawne czasy. – Ja i Josenka tam pracowaliśmy i nadal będziemy to robić po Egzaminie.
- A Saken?
- Postara się dołączyć do ANBU – odpowiedział.
- To genialnie! – stwierdził Ren, po czym sobie coś przypomniał. – Ale chwila... wy obaj macie nazwisko – dokończył.
- Yūhi – powiedział chłopak.
- Przypomniało mi się – skupił się – że była sensei mojej mamy ma tak na nazwisko.
Hiro otworzył szerzej oczy.
- O czym ty mówisz? – odrzekł od razu zaskoczony.
- Kurenai Yūhi – mówił Ren. – Możecie pochodzić z innej części rodziny, ale… po Egzaminie powinniście się z nią spotkać… Oczywiście po tym – dodał.
Hiro kiwnął głową i zakrył na chwilę twarz dłońmi. Łzy na sekundę zebrały mu się w oczach. Wziął głęboki oddech.
- Możemy już zacząć walczyć? – spytał czerwonooki, przyjmując pozę do walki.
- Mam nadzieję, że dużo trenowałeś.

*
Pokonał Hiro tym, że zablokował chłopakowi wszystkie punkty chakry. Może jedynie o nim powiedzieć to, że ma serce większe od mięśni. Próbował go na początku zaatakować taijutsu, a potem porazić stylem błyskawic.
Tym sposobem teraz maszerowali przed nim Sana i Karasu.
- Kiedy dotrzemy do tego azylu?! – darł się Inuzuka.
- Hej, wiesz, że jeśli będziesz tak krzyczał to wielki zły pan nas znajdzie i mi was zabierze? – wyszeptał groźnie ze sztucznym, strasznym uśmiechem.
Karasu nagle zatrzymał się i zasłonił  twarz rękami.
- Ale ja jestem głodny! – jęczał.
Sana walnęła go po głowie.
- Ja też, ale jakoś nie marudzę! – krzyknęła, po czym zaburczało jej w brzuchu. – Co ja gadam… Chcę do Ichiraku! – zawyła białowłosa.
Wziął pigułki, które przekazał mu Hiro. Dał im dwie brązowe kulki, a sam wziął niebieską.
- Bierzcie – mruknął Ren.
- Co to? – spytała Sana, podejrzliwie patrząc na podarek od Uzumakiego.
Karasu nie miał takich oporów, od razu zjadł kulkę.
- Aleeeee dobre! – przeciągnął. Oczy aż mu się zaświeciły. – Mogę jeszcze jedną?
Ren pokręcił głową.
- To jest pigułka żywieniowa. Wypełnia żołądek i dodaje energii – wyjaśnił im.  – Jakbyś wziął dwie, to prawdopodobnie byś dużo przytył i na pewno nie miałbyś szans u Azuli. - Tym argumentem przekonał chłopaka na sto procent.
Sam potrzebował tej konkretnej. Kiedy był u Kōsuke, to Amon stale nad nimi eksperymentował. Wiedział, że błękitne zaspokajają potrzebę snu.
- To ile jeszcze zostało do tego azylu? – rzucił Karasu.
- Dotrzemy przed zachodem słońca, jeśli zaczniemy biec – odpowiedział Ren.
- To na co czekamy?

*
Dotarli w tym czasie co Makeda z Hane i Bashim.  Ren pomachał do kuzynki. Ich azyle były właściwie bliźniaczymi budynkami, więc Sana i Karasu od razu tam weszli.
- Agh! Jesteśmy skończeni! – usłyszał Ren. – Tu jest… - przerwała Sana.
- O co chodzi? – spytał Karasu.
- To są kolejne testy! – zaczęła krzyczeć.
- Co?! – wrzeszczał spanikowany. Potem Uzumaki mógł usłyszeć dźwięk tłuczonego szkła i panikującego Karasu. Makeda zaśmiała się podchodząc do Rena.
- Patrząc na ich zadania miałam wrażenie, że mają od nas prościej – szepnęła Hyūga.  – Na pewno mają ciężej pod względem wiedzy.
Ren pokiwał głową.
- My nawet nie mieliśmy takich etapów na Egzaminie na Chūnina… - Podrapał się po głowie. – Ani nawet na Jōnina – stwierdził.
- Racja, ktoś kto nie zna pojęcia chakra mógłby zdać oba nasze Egzaminy, jeśli tylko potrafiłby się nią wystarczająco dobrze posługiwać – mruknęła dziewczyna.
- Jak ci idzie? – spytał Ren.
- Łatwo, zostało mi znaleźć ostatnią osobę tak jak tobie – odpowiedziała, pocierając nadgarstki.
- Też się denerwujesz? – spytał już ciszej blondyn, spoglądając na kuzynkę.
Makeda westchnęła i potarła swoje policzki z przyklejonymi po bokach dwoma plastrami.
- Jeszcze nie widać księżyca, a ja już go czuję – przyznała, spoglądając prosto w białe oczy Rena.
- Ja też – odpowiedział zgodnie z prawdą i spojrzał w pomarańczowe niebo, po którym szybowały ptaki. Słońce już zachodziło.
- Co robimy? – spytała brązowowłosa.
- Mam ochotę poszaleć – dodał ze specyficznym uśmiechem.

*
Nie długo musieli czekać. Gdy tylko skończyli rozmowę o Mii, przed budynkiem pojawił się Date z Wioski Śniegu. Makeda aż wstała z schodków, na których oboje siedzieli.
Białowłosy staną w pozycji do walki.
- A więc ty jesteś moją przeciwniczką – bardziej spytał niż stwierdził.
- Czemu z tobą nie ma numerka?
Makeda zmarszczyła brwi. Nie podobało się jej to.
- Ukryłem Katsu – przyznał chłodno Date.
- Chwila, chwila – wyrwał się nagle Ren. – Skoro Moegi trafiła do szpitala, tu jest Honma, Bashi i Katsu… to kto, do cholery, pilnuje bramy?!
Makeda wybuchła śmiechem, co tylko rozwścieczyło Date.
- Saya – prychnęła.
W oku Rena pojawił się błysk. Przez chwilę się zastanawiam, czy przypadkiem teraz nie przypomina Kōsuke. Jeszcze trzy lata temu, ten chłopak miał tyle samo lat i podżegał go do zabójstwa Gyatamaru na Arenie.
- Z Sasuke na czele – odpowiedział.
Czuł jakby światło, które odbijał księżyc, odbijało się też w jego białych oczach.
- Hej! Mamy walczyć, a nie ucinać pogawędki – przypomniał Date, a z nieba zaczął padać śnieg. Makeda złapała płatek w swoją dłoń, patrząc jak ten roztapia się na jej bladej skórze.
- Ja wam nie będę przeszkadzał, tylko sobie popatrzę – burknął Ren.
Makeda miała ochotę się śmiać, księżyc spoglądał na nią, a w jej głowie od Egzaminu Wstępnego krążyła jedna myśl. To… gdy zabijała Yamagakiego… jej cholernego ukochanego, który ją uwiódł i oszukał… czuła tak ogromny ból jakby ktoś zaczął ciąć i kawałek po kawałku odrywać serce z jej piersi. Ten czyn najwyraźniej ją zmienił bardziej niż pozwalała sobie o tym myśleć.
A potem, gdy pod wpływem Tsukuyomi zabijała Azulę i Nejia, to nie czuła już nic.
Zacisnęła pięści. Musiała sprawdzić, czy jeszcze w ogóle mogła coś czuć.
- Ból zawsze dawał mi siłę – mówiła, podchodząc do Date. Ustawiła się w pozycji do blokowania chakry i aktywowała Byakugan. – Pora sprawdzić czy teraz jestem na tyle potężna, żeby czerpać siłę z samej siebie.
A Ren był z niej dumny.

---------------------------------------------------------
Witajcie, Skarby!
Jeszcze tylko 8 rozdziałów do końca tego tomu, czujecie już to napięcie? Coraz bliżej czegoś ważnego.

2 komentarze:

  1. Ren nie może być z niej dumny... Niech nie będzie tak okrutnym człowiekiem no... Szkoda mi go... Szkoda mi tego, że właśnie taki się stał ;;

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ren się zmienił. Nie mógł być wiecznie szczęśliwym dzieckiem jak to było przed zabiciem Lena. Trzy lata z Kosuke także go zmieniły.

      Usuń

Obserwatorzy