Rozgrzać
Mróz i Ciemność
Katon rozpalił
ognisko, nie było sensu szukać reszty numerków. Emocje wzięły górą. W pewnym
sensie Ash cieszył się, że cały Egzamin Wstępny w ogóle zaistniał. To pozwoliło
się połączyć braciom Uchiha i… zmazać wszystkie kłamstwa.
Usiedli wreszcie na
konarze połamanego przez wodę drzewa.
- Muszę wam coś
powiedzieć – zaczął Katon.
Młodsi bracia
spojrzeli się na niego przerażeni. Mieli wrażenie, że coraz to nowa wiadomość
od różowowłosego jest tylko gorsza.
- Gyatamaru –
wspomniał członka drużyny, którego Ren zabił na Egzaminie na Chūnina – był
naszym bratem – wreszcie odetchnął.
- Kim?! – odparł od
razu Ash. Ręce mu się trzęsły, czemu o takich rzeczach dowiadywał się po takim
czasie? Zacisnął dłonie w pięści.
- Tylko on nawet o
tym nie wiedział - powiedział. – Żył i umarł w przekonaniu, że nie ma rodziców
i rodziny, a ja musiałem to trzymać w tajemnicy – mówił tak smutnym głosem, że pozostali
aż czuli jego żal i gorycz.
- A Saya siostrą –
rzucił po cichu Jun. – Nawet wyglądają podobnie, te czerwone włosy… - urwał.
- Skąd o niej wiesz?
– spytał nagle Katon. – Niemożliwe, że ktoś ci o tym powiedział!
- Chwila?! Co tu się
dzieje?! Saya pochodzi z klanu Uzumakich, a rodzice Gyatamaru podobno umarli –
argumentował Ash.
- Sasuke się go wyrzekł
– mruknął Katon. – Od razu wiedział, że będzie słaby. – Łzy znowu zbierały mu
się w kącikach oczu. – Obawiam się, że z Junem zrobiłby to samo, gdyby nie miał
Sharingana od urodzenia.
Najmłodszy kiwnął
głową. Był przepełniony nienawiścią. Zacisnął mocno zęby.
- Czyli to znaczy, że
ojciec zdradził matkę? – spytał Ash.
- Tak – odparł od
razu. – Z Karin Uzumaki. Nasza mama się o tym dowiedziała i próbowała ją zabić
za to, że skusiła jej męża do zdrady. Od lat razem walczyły o względy ojca.
Obie nawzajem się wykończyły w walce.
- A samobójstwo?! –
krzykną Ash.
- To kłamstwo –
odpowiedział Katon.
- Wszystko cholernie
planowane przez niego przez lata. Wybierał nas i po kolei niszczył – wycedził
Jun.
- Ren został Chūninem
– wyszeptał. - Ojciec o tym zdecydował – dodał po chwili. – Ren zabił mu syna,
a ten… podwyższył mu rangę – Ash zaczął się śmiać.
- Kazał zabić jej
Lena – mruknął nagle Jun. – Ten potwór… Saya przecież zamordowała go. Była
wtedy jeszcze dzieckiem!
Katon pokiwał głową, wyciągnął
swojego kunaia i spojrzał na niego.
- On tylko obdarzył
ją swoją miłością – powiedział i spojrzał w ognisko. Drewno powoli się paliło i
trzaskało, roztaczając swoje ciepło. Jak na pole walki było tutaj wyjątkowo
cicho.
- Zabiję go,
przysięgam wam – powiedział, patrząc na braci. – Już niedługo przestanie knuć,
ranić nas i żyć. To będzie definitywny koniec.
Wiedział, że to on
teraz powinien się zaopiekować braćmi. Mimo że to Katon był najstarszy, to… ten
już poświęcił się dla nich zbyt bardzo.
- Masz – powiedział
najstarszy i podał Junowi do ręki kunaia. Sam odwrócił się do niego plecami. – Zetnij
mi włosy – powiedział cicho.
- Słucham? – spytał
najmłodszy, chcąc się upewnić.
- Tak, jak miała
nasza mama – wyszeptał. Tyle czasu się przed tym bronił. Chciał upamiętnić
swoją rodzicielkę. W końcu ta spędziła wiele dni, lecząc go i mimo że nie czuł
od niej miłości, to… była rodziną.
- Jesteś pewny? –
dopytywał się.
- Tak – odpowiedział.
– Ash, nie martw się o Egzamin. Zdamy go razem.
A pukiel włosów zleciał
na ziemię w chwili, gdy blizna na ręce Juna zaczęła świecić słabym światłem.
- Wyruszajmy.
*
Rozdzielili się. Nad
ranem Ash miał dotrzeć do azylu i znaleźć Asokę albo Kelsę, a Katon i Jun jak
najszybciej znaleźć przeciwnika z ostatnią osobą. Tym razem nie szukali długo,
bo bardzo szybko zauważyli Kelsę, która wrzeszczała jakby ją mordowali.
- Spadaj –
powiedziała, odpychając chłopaka, który trzymał ją za łokieć. – Nigdzie z tobą
nie idę, mam własny Egzamin i jeśli dobrowolnie od ciebie odejdę, to nie odejmą
mi punktów!
- Nie wyrywaj się,
dostarczę cię do azylu, gdy tylko znajdę pozostałą dwójkę!
Chłopak poświecił na
nią latarką. Wiedział, że najbezpieczniej będzie podróżować nocą, szczególnie,
że wcześniej zaatakował ich wielki niedźwiedź o
imieniu Taemasu. Prawie ich pozabijał, gdy Naga nazwał go grubym.
- No, to masz bardzo
mało czasu – krzyknęła na niego.
Rudowłosa odwróciła
się od niego i już chciała uciekać, ale wielki tygrys zasłonił jej drogę i
ryknął. Kelsa skuliła się.
- Jakbym cię dał na
pożarcie, to w sumie dostarczyłbym was w wszystkich, tylko nie koniecznie w
całym kawałku – straszył ją Naga.
Niebieskooka
popatrzyła się na niego zła.
Chłopak z Wioski Mgły
tylko westchnął głośno i złapał ją za łokieć. Kelsa spróbowała wyszarpać swoją
rękę.
- Nie chcę!
- Przymknij się wre…
Słowa Nagi przerwał
kunai lecący w jego stronę. Chłopak zrobił unik i spojrzał się w górę.
Na jednej z gałęzi
stał Katon z Junem.
- Nie słyszałeś jej?
– spytał różowowłosy, podrzucając w dłoni kolejnego kunaia.
- Katon! – krzyknęła
dziewczyna i pomachała do nich.
- Obciąłeś włosy,
panienko? – próbował go sprowokować. Nagę nie obchodziły takie rzeczy, ale za
to lubił denerwować innych, atakował z każdej możliwej strony. – Przyszedłeś na
romanse, laleczko? – Zaśmiał się. – Może się na ciebie skuszę, jeśli tylko nie
będziesz wrzeszczał tak jak ona – Pokazał palcem na Kelse.
Katon zmarszczył brwi
i rzucił w Nagę kunaia. W tym czasie chłopak zrobił unik i pchnął Kelsę na tygrysa.
Zwierzę ryknęło i zaczęło biec z dziewczyną na nim siedzącą.
- Jun – zaczął Katon.
Młodszy tylko kiwnął
głową i zaczął biec za rudowłosą.
Naga uśmiechnął się i
wyłączył latarkę. Zaczął biec naokoło różowowłosego z taką prędkością, że Katon
aż zaniemówił. Szybko aktywował Sharingana i dopiero wtedy był w stanie zobaczyć jakikolwiek ruch chłopaka.
- Co, zaskoczony? –
krzyknął Naga.
- Wprost przeciwnie –
odpowiedział i jeszcze mocniej wytężył wzrok. Jednak Sharingan nie sprawiał, że
zaczynał widzieć w ciemnościach, które oświetlał jedynie wielki księżyc. - Uważaj,
bo się poparzysz – dodał tylko i wyprowadził ogień ze swoich rąk.
Naga krzyknął i a
wiatr, który sam wytworzył biegając w kółko, powalił go na pobliskie drzewo.
Blondyn uderzył tak mocno plecami, że aż go odbiło na ziemię. Cała jego lewa
dłoń była w bąblach.
Ninja z Wioski Mgły
szybko wyjął małą butelkę z wodą i zaczął polewać ranę, jednocześnie sycząc z
bólu. Nie zwracał uwagi na poczynania Uchihy, co było ogromnym błędem, bo Katon
stworzył wokół Nagi wielki krąg ognia.
- Przyzwij swojego kotka,
bo inaczej skończysz jeszcze gorzej – powiedział różowowłosy, podchodząc bliżej
do przeciwnika.
Naga dopiero teraz
zorientował się, że jest w pułapce. Jasny płomień zabłysnął mocno, a gorąco
otaczało go z każdej strony. Zacisnął zęby. Genjutsu nie pomoże mu w walce z
Sharinganem.
- Kirigakure no
Justu! – krzyknął, a z jego ust zaczęła się wydobywać mgła.
Naga szybko wstał i
przedarł się przez ogień osłaniając twarz dłońmi. Jak się później okazało wpadł
wprost na Katona, który spojrzał się na niego z wyższością.
- Idioto, dniami
uczył mnie Hokage, a nocami ojciec, czyli w sumie – przerwał. – drugi Hokage.
Myślisz, że taka technika mi coś zrobi?
- Muszę próbować –
odparł z uśmiechem, ale wcale nie było mu do śmiechu.
Dłoń go piekła. Naga
znowu nic nie widział. Katon sprawił, że ogień zniknął. Jego sytuacja była
gorzej niż beznadziejna. Czuł się przyparty do muru, cała nadzieja w tym, że
Jun nie odbierze Kelsy.
- Już – powiedział
nagle Jun, świecąc po oczach bratu. Młodszy ciągnął za sobą za ogon wielkiego
tygrysa, który wydawał się być zdenerwowany, ale jedyne co robił, to się
zapierał pazurami. Za nimi szła Kelsa.
Naga wykorzystał ten
moment i znowu rozprowadził mgłę po otoczeniu. Uciekł.
- Nie trzeba było
zadzierać z Setsu – powiedział na pożegnanie Katon.
Cieszę się, że bracia już się wszystkiego dowiedzieli... A dokładniej mówiąc pragnę, by zabili tego Sasuke, bo w dalszym ciągu robię się coraz bardziej poirytowana jeśli chodzi o nie >.< No i Katon w krótkich włosach? Chciałabym go takiego zobaczyć...
OdpowiedzUsuńWedług mojego wyobrażenia Katon wygląda cudnie.
Usuń