4 listopada 2018

Rozdarta Rana - 22

Szepty Przeszłości
Moegi została wyniesiona na noszach i jednocześnie do pomieszczenia  egzaminacyjnego weszła Makeda. Spojrzała się najpierw na ojca, który stał przy krześle, na którym prawdopodobnie miała usiąść.
- Dzień dobry – mruknęła.
Sasuke kiwną głową, a potem szepnął coś do Shikamaru.
- Makeda Hyūga,  Wioska Liścia – zaczął Nara.
- Tak – potwierdziła dziewczyna.
- Możesz usiąść na krześle – powiedział Shikamaru.
Makeda podeszła do ojca.
- Będzie dobrze, jeśli będziesz chciała przerwać to wystarczy, że powiesz o tym Hokage. – Neji próbował wesprzeć swoją młodszą córkę. W końcu to był Egzamin na Jōnina, a nie zabawa w Akademii. Obstawiał, że z takim testem poradziłaby sobie lepiej Azula, która od razu odgadłaby jak go przejść.
- Jak mam zdać, to zdam – stwierdziła sucho Makeda i usiadła na fotelu.
- Gotowa? – spytał Sasuke. Otworzył oczy, miał aktywowany Mangekyō Sharingan. Był już lekko zmęczony, ale jeszcze nigdy nie miał takiej możliwości do trenowania akurat Tsukuyomi. Spojrzał na dziewczynę, miał wrażenie, że ta go jeszcze zdziwi.
- Jestem gotowa – potwierdziła i oparła się o krzesło.
Po chwili Makeda zobaczyła Sasuke, który wzywał ją i Azulę na Arenę walk. Rozejrzała się. Niebo było czerwone, a na nim ten przeklęty księżyc.
Siostra stanęła naprzeciwko jej.
- Widownia chce widowiska – zaczął Sasuke. - Macie się zabić – powiedział. – Powodzenia.
Makeda poczuła jakby grała w słabym przedstawieniu. Prychnęła tylko i spojrzała na siostrę.
- Słyszałaś, łamago? I tak nie wiem, po co żyjesz. Ojciec i tak cię nie kocha – prowokowała. Podciągnęła swoje czarne rękawiczki. – Och, nie chcę pobrudzić sobie tobą rąk. – powiedziała do siostry. - Byakugan na nic ci się nie przyda, zabiorę ci oczy jeszcze przed twoją śmiercią – zaczęła. – To nie ma znaczenia – podsumowała.
Makedę to zdziwiło. Skąd w ogóle Azula miałaby wiedzieć o jej Byakuganie? Na chwilę zapomniała, że to tylko test przed prawdziwym Egzaminem.
- Hej, tato! – krzyknęła do ojca. – Zdam to na sto procent! – dodała, machając ręką.
- Śmierć – krzyczał Ren zza barierki, a po chwili tłumy ludzi zaczęli wypowiadać to samo słowo, aż Makeda musiała zatkać uszy.
- Walka rozpoczęta! – krzyknął Sasuke.
Azula rzuciła się na nią z sierpami. Makeda zaczęła robić uniki. Tworzyła wstęgi lodu, aby powstrzymać siostrę. Ale to wszystko trwało bardzo szybko, aż się zdziwiła, że nie poczuła nic, gdy tymi samymi sierpami zaatakowała Azulę.
Może to była wina iluzji? Nie wiedziała, co ma sądzić. Czuła tak wiele, gdy zabijała Yamagakiego… potem, gdy się uspokajała, to jakby bólu pozbyła się razem z sercem. Ten czyn najwyraźniej ją zmienił bardziej niż pozwalała sobie o tym myśleć.
Chwyciła  szybko za sierp i powaliła Azulę na ziemię.
- Giń szybko – powiedziała i zadała siostrze ostateczny cios. Krew trysnęła jej na twarz.
Sekundę potem Makeda była już na zebraniu klanu Hyūga w rezydencji. Siedziała na podłodze ubrana w kimono. Obok niej był Neji, a przed nimi stała Hinata. Kobieta miała aktywnego Byakugana i wyglądała na złą.
Makeda była strasznie zdezorientowana. Spojrzała na swoje drżące ręce, a potem dotknęła swojej twarzy. Nie była pokryta krwią Azuli.
- Neji, mój bracie – zaczęła Hinata. – Zdradziłeś nasz klan – powiedziała, doprowadzając Makedę do zdziwienia. – Jako głowa rodziny odpowiadam za porządek. Zdecydowałam, że jedyną słuszną karą będzie twoja śmierć – mówiła ostro.
- Hinata-sama! – Mężczyzna pokłonił się jej. Głową dotknął podłogi. – Proszę, wybacz mi.
- Już podjęłam decyzję – odpowiedziała. – Umrzyj z honorem.
- Ciociu? – zaczęła Makeda. – Po co ja tutaj jestem?
Kobieta złagodniała.
- Uczymy cię już tak długo jak powinnaś zarządzać klanem. Pokażę ci, jak karać zdrajców i wykonywać poprawnie Przeklętą Pieczęć Ptaka w Klatce, naszą klanową specjalność. – Uśmiechnęła się do bratanicy.
- Hinata-sama! Nie, proszę, nie przy córce – błagał. Neji złapał Hinatę za kimono i zaczął łkać. Kobieta zdjęła mu opaskę ninja Wioski Liścia i ukazała pieczęć. Złożyła dłonie w znak…
- Chwila, ciociu – przerwała jej. – Skoro to ja mam się uczyć, to może ja powinnam to zrobić? – spytała.
Czy chciała skrzywdzić ojca? Nie, już dawno mu wybaczyła. Pragnęła tylko sprawdzić czy dałaby tu to zrobić? Czy naprawdę ma taką władzę, nawet nad cudzym życiem? Czy tak będzie po zakończeniu iluzji? Tutaj wszystko wydawało się takie proste. Jakby tylko sekundami przypominała sobie, że to nie jest prawdziwa sytuacja tylko po to, żeby po chwili zapomnieć.
- Razem? – zasugerowała Hinata ze złowieszczym uśmiechem. – Twoja córka jest taka zdolna, jak mogłeś tego nie zauważyć, Neji-nii-san?
Mężczyzna tylko zaczął głośniej wyć.
- Jestem twoim ojcem, nie możesz mi tego zrobić! – mówił.
Makeda aktywowała Byakugana i wykonała znaki jak ciotka. Zabiły go wspólnie po pięciu minutach niesamowitego krzyku.
Wizja się skończyła. Makeda ocknęła się niespodziewanie, wyrwana z genjutsu. Rozejrzała się po pokoju. Sasuke stał nadal w tym samym miejscu.
- Zdałaś dwa testy z dwóch – powiedział Uchiha.
- Słucham?! – wydarł się Neji, który podszedł do Sasuke. – Niemożliwe, moja córka nie mogła przejść obu – próbował go przekonać, ale… gdy tylko zobaczył wzrok Hokage, to zbladł. Spojrzał na Makedę, wyglądała spokojnie, jakby to, co się tam działo na nią w ogóle nie wpłynęło.
- Zdała śpiewająco – odpowiedział Sasuke. – Możesz być z niej dumny. Jest drugą osobą, której się to udało.
- Co jej kazałeś zrobić? – spytał Neji. – Powiedź! – zażądał, zapominając o jakimkolwiek szacunku dla Kage.
Sasuke postanowił zignorować sensei’a drużyny jedenastej.
- Była lepsza nawet od Tory z Wioski Dźwięku – Uchiha postanowił uświadomić mężczyznę o umiejętnościach córki, jednocześnie doprowadzając go do małego załamania.
Makeda zdążyła już w tym czasie wyjść.

*
- Jeszcze tylko ja, Honma i ty – mruknął  do brata Ash. – Na pewno czujesz się na siłach?
Katon pokiwał głową.
- Za bardzo się przejmujesz – stwierdził różowowłosy. Spojrzał się na niego. Chłopak był zgarbiony, a jego humor znacznie się pogorszył, gdy Makeda weszła do pokoju. – Ojciec nie będzie miał dla nas litości.
- Ty i tak będziesz miał prościej – odrzekł. - On dba o ciebie najbardziej – dodał.
Katon tylko prychnął i odwrócił wzrok. Gdyby Ash wiedział o tym wszystkich, o tych całych latach, o chwilach… gdy zazdrościł braciom spokoju, że chciał to wszystko przerwać…
- Zamknij się – krzyknął na niego, od razu zmienił mu się nastrój. - Jak będziesz sobie mną zaprzątać głowę, to nie zdasz i na tym skończą się nasze pogadanki, bo ojciec nie pozwoli mi mieszkać u słabeuszy! Ty i Jun musicie zdać! – wrzasnął. – Jeden raz postarajcie się… - uciął – dla mnie – powiedział bezgłośnie, tak, aby Ash nie mógł wyczytać słów nawet z ruch jego warg. – Idź już pod drzwi – mruknął na koniec.
Zielonooki kiwnął głową. Nie wiedział, co ma myśleć na temat słów Katona. Miał przeczucie, że to wszystko miało jakiś głębszy sens. Stanął pod drzwiami, które po chwili się otworzyły.
To była jego kolej.
Ash popatrzył na ojca, który miał zamknięte oczy.
- Dzień dobry – powiedział słabo.
- Dobrze się czujesz? – spytał Shikamaru. – Zbladłeś – stwierdził potem.
- Tak, tak – odpowiedział nerwowo. – Tylko się trochę denerwuję.
- Chcesz uczestniczyć w teście? – spytał Nara.
- Tak, sensei – odpowiedział już pewniej.
- Ash Uchiha, Wioska Liścia – wymamrotał i zapisał w dokumentach Shikamaru. – Usiądź na krześle – powiedział potem i wskazał miejsce dłonią.
- Gotowy? – spytał standardowo Sasuke.
Ash wziął głęboki oddech.
- Tak – odpowiedział po chwili. Był zły na siebie, że tak jawnie pokazuje swoją słabość przed ojcem. Zagryzł swoje wargi.
- Tsukuyomi.
Ash obudził się w swoim łóżku. Odkrył swoją kołdrę i przeciągnął się. Wstał  i podszedł do okna. Było jasno, a na zewnątrz spokojnie padał śnieg. Miał niesamowity widok na Wioskę ze swojego mieszkania.
Ziewnął i poszedł do kuchni, aby napić się mleka. Na lodówce zobaczył zaznaczoną datę na kalendarzu. Na dzisiejszym dniu było narysowane serduszko, a w środku napisane: Randka z Makedą o piętnastej przy wodospadzie.
Ash spojrzał szybko na zegarek.
- Cholera.
Za półgodziny miał być na miejscu. Zerwał się i popędził do sypialni po swoje ubrania. Szybko ubrał się w długie spodnie i czarną koszulkę. Założył szybko buty. Poszedł na zrobić sobie kanapkę, z prędkością światła umył swoje zęby i opłukał twarz. Potem nałożył na siebie zimową kurtkę i szalik. Zamknął drzwi mieszkania i wyskoczył przez okno z ostatniego piętra budynku. Pobiegł na miejsce pola treningowego.
Makeda uwielbiała ten wodospad. Zamrażała go, kiedy tylko mogła. Teraz wyglądał niesamowicie. Lodowe gałęzie, które porastały śnieżne róże, rozrastały się po dwóch stronach jeziorka, tworząc sklepienie. Na końcu tunelu stała ławeczka, na której siedziała ubrana w białą sukienkę i kurtkę Makeda. Dziewczyna pomachała do niego. Dosiadł się do niej.
- Dobrze, że już przyszedłeś – powiedziała, uśmiechając się łagodnie.
- Wyglądasz tak pięknie, niewinnie. – Dotknął jej rozpuszczonych włosów. Makeda zarumieniła się, a on się do niej uśmiechnął. - Jak to się stało, że zgodziłaś się na randkę? – spytał cicho, nie chcą zakłócać atmosfery.
- Przecież wiesz, że cię kocham – powiedziała nieśmiało. – Dlaczego miałabym się nie zgodzić.
Ash zrobił zdziwioną minę. Nie mógł uwierzyć w to, co usłyszał.
- Możesz – zaczął. – Możesz powtórzyć?
Makeda zaśmiała się.
- Kocham cię, Ash – wyszeptała.
Dziewczyna pochyliła twarz w jego kierunku. Chwyciła go za rękę. Po chwili mógł już wyczuć jej ciepły oddech na swoich ustach. Ona naprawdę chciała to zrobić. Serce Asha zaczęło bić z zawrotną prędkością. Jej zapach, dotyk i bliskość… Czuł się jakby był czymś odurzony. Pocałował ją, a jej usta były takie rozkosznie miękkie. Ogrzewała jego zmarznięty policzek dłonią okrytą w rękawiczkę.
Ash drżał, nigdy wcześniej się nie całował i czuł jakby się rozpływał. Jakby to był tylko cudowny sen… Rozchylił usta i zaczął całować ją, mocniej przyciągając do siebie, jakby ta chwila miała trwać jeszcze tylko ostatnią sekundę.
Makeda przerwała pocałunek, a niesamowity nastrój pękł jak bańska mydlana.
- Muszę zostać zabita, za zamordowanie syna byłego Raikage – zaczęła. - Aby panował pokój – wyjaśniła. - Masz – podała mu kunaia. – Nie powinnam była tego robić, ale każde przestępstwo zasługuje na karę – mruknęła ze smutnym uśmiechem.
- Słucham? – spytał Ash oszołomiony, przyjmując broń do ręki. – Nie! Nie teraz!
- ANBU kazało ci mnie zabić, słyszałam o tym – odpowiedziała. – Chcę umrzeć godnie, a nie zamordowana w najmniej oczekiwanym momencie.
- To nie może się tak skończyć, nie pozwolę na to.
Wpatrywał się w dziewczynę z szokiem na twarzy.
- Zrób to szybko – odpowiedziała.
Ash spojrzał na kunaia.
- Nie zrobię tego – powiedział pewnie. – ANBU nie może wydać takiej decyzji. Ojciec nie jest aż taki okrutny – dodał.
- Na pewno? – spytała dziewczyna.
- Tak – odpowiedział pewnie.
Makeda zabrała mu kunaia z ręki.
- W takim razie – Wycelowała w siebie. – Ja muszę to zrobić, wiem lepiej, co jest ważne dla Wioski – dopowiedziała surowo.
Przecięła sobie tętnice szyją, a Ash nawet nie zdążył krzyknąć.

---------------------------------------------------------
Witajcie, Skarby!
Ash i Makeda - podoba Wam się trochę romansu między nimi?

2 komentarze:

  1. Jejciu dlaczego tak się dzieje, że nie trawię postaci żeński i Sasuke? ;-; Ale z dziewczynami to mam wszędzie, więc spokojnie ;-; Szkoda mi Asha, ale przynajmniej jej nie chciał zabić. Czuję jednak zdezorientowana faktem, że zdają egzamin po mordowaniu...
    Hm, muszę przeczytać resztę :D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję za komentarz. Zdają taki egzamin, bo właśnie tego oczekuje się od joninów, ten poziom to nie zabawa, nie każdy może nim zostać.

      Usuń

Obserwatorzy