Szepty
Przeszłości
Moegi została
wyniesiona na noszach i jednocześnie do pomieszczenia egzaminacyjnego weszła Makeda. Spojrzała się
najpierw na ojca, który stał przy krześle, na którym prawdopodobnie miała
usiąść.
- Dzień dobry –
mruknęła.
Sasuke kiwną głową, a
potem szepnął coś do Shikamaru.
- Makeda Hyūga, Wioska Liścia – zaczął Nara.
- Tak – potwierdziła
dziewczyna.
- Możesz usiąść na
krześle – powiedział Shikamaru.
Makeda podeszła do
ojca.
- Będzie dobrze,
jeśli będziesz chciała przerwać to wystarczy, że powiesz o tym Hokage. – Neji
próbował wesprzeć swoją młodszą córkę. W końcu to był Egzamin na Jōnina, a nie
zabawa w Akademii. Obstawiał, że z takim testem poradziłaby sobie lepiej Azula,
która od razu odgadłaby jak go przejść.
- Jak mam zdać, to zdam –
stwierdziła sucho Makeda i usiadła na fotelu.
- Gotowa? – spytał Sasuke. Otworzył
oczy, miał aktywowany Mangekyō Sharingan. Był już lekko zmęczony, ale jeszcze
nigdy nie miał takiej możliwości do trenowania akurat Tsukuyomi. Spojrzał na
dziewczynę, miał wrażenie, że ta go jeszcze zdziwi.
- Jestem gotowa –
potwierdziła i oparła się o krzesło.
Po chwili Makeda
zobaczyła Sasuke, który wzywał ją i Azulę na Arenę walk. Rozejrzała się. Niebo
było czerwone, a na nim ten przeklęty księżyc.
Siostra stanęła
naprzeciwko jej.
- Widownia chce
widowiska – zaczął Sasuke. - Macie się zabić – powiedział. – Powodzenia.
Makeda poczuła jakby
grała w słabym przedstawieniu. Prychnęła tylko i spojrzała na siostrę.
- Słyszałaś, łamago?
I tak nie wiem, po co żyjesz. Ojciec i tak cię nie kocha – prowokowała.
Podciągnęła swoje czarne rękawiczki. – Och, nie chcę pobrudzić sobie tobą rąk.
– powiedziała do siostry. - Byakugan na nic ci się nie przyda, zabiorę ci oczy
jeszcze przed twoją śmiercią – zaczęła. – To nie ma znaczenia – podsumowała.
Makedę to zdziwiło.
Skąd w ogóle Azula miałaby wiedzieć o jej Byakuganie? Na chwilę zapomniała, że
to tylko test przed prawdziwym Egzaminem.
- Hej, tato! –
krzyknęła do ojca. – Zdam to na sto procent! – dodała, machając ręką.
- Śmierć – krzyczał
Ren zza barierki, a po chwili tłumy ludzi zaczęli wypowiadać to samo słowo, aż
Makeda musiała zatkać uszy.
- Walka rozpoczęta! –
krzyknął Sasuke.
Azula rzuciła się na
nią z sierpami. Makeda zaczęła robić uniki. Tworzyła wstęgi lodu, aby
powstrzymać siostrę. Ale to wszystko trwało bardzo szybko, aż się zdziwiła, że
nie poczuła nic, gdy tymi samymi sierpami zaatakowała Azulę.
Może to była wina
iluzji? Nie wiedziała, co ma sądzić. Czuła tak wiele, gdy zabijała Yamagakiego…
potem, gdy się uspokajała, to jakby bólu pozbyła się razem z sercem. Ten czyn
najwyraźniej ją zmienił bardziej niż pozwalała sobie o tym myśleć.
Chwyciła szybko za sierp i powaliła Azulę na ziemię.
- Giń szybko –
powiedziała i zadała siostrze ostateczny cios. Krew trysnęła jej na twarz.
Sekundę potem Makeda
była już na zebraniu klanu Hyūga w rezydencji. Siedziała na podłodze ubrana w
kimono. Obok niej był Neji, a przed nimi stała Hinata. Kobieta miała aktywnego
Byakugana i wyglądała na złą.
Makeda była strasznie
zdezorientowana. Spojrzała na swoje drżące ręce, a potem dotknęła swojej
twarzy. Nie była pokryta krwią Azuli.
- Neji, mój bracie –
zaczęła Hinata. – Zdradziłeś nasz klan – powiedziała, doprowadzając Makedę do
zdziwienia. – Jako głowa rodziny odpowiadam za porządek. Zdecydowałam, że
jedyną słuszną karą będzie twoja śmierć – mówiła ostro.
- Hinata-sama! –
Mężczyzna pokłonił się jej. Głową dotknął podłogi. – Proszę, wybacz mi.
- Już podjęłam
decyzję – odpowiedziała. – Umrzyj z honorem.
- Ciociu? – zaczęła
Makeda. – Po co ja tutaj jestem?
Kobieta złagodniała.
- Uczymy cię już tak
długo jak powinnaś zarządzać klanem. Pokażę ci, jak karać zdrajców i wykonywać
poprawnie Przeklętą Pieczęć Ptaka w Klatce, naszą klanową specjalność. –
Uśmiechnęła się do bratanicy.
- Hinata-sama! Nie,
proszę, nie przy córce – błagał. Neji złapał Hinatę za kimono i zaczął łkać.
Kobieta zdjęła mu opaskę ninja Wioski Liścia i ukazała pieczęć. Złożyła dłonie
w znak…
- Chwila, ciociu –
przerwała jej. – Skoro to ja mam się uczyć, to może ja powinnam to zrobić? –
spytała.
Czy chciała
skrzywdzić ojca? Nie, już dawno mu wybaczyła. Pragnęła tylko sprawdzić czy
dałaby tu to zrobić? Czy naprawdę ma taką władzę, nawet nad cudzym życiem? Czy
tak będzie po zakończeniu iluzji? Tutaj wszystko wydawało się takie proste.
Jakby tylko sekundami przypominała sobie, że to nie jest prawdziwa sytuacja
tylko po to, żeby po chwili zapomnieć.
- Razem? –
zasugerowała Hinata ze złowieszczym uśmiechem. – Twoja córka jest taka zdolna,
jak mogłeś tego nie zauważyć, Neji-nii-san?
Mężczyzna tylko
zaczął głośniej wyć.
- Jestem twoim ojcem,
nie możesz mi tego zrobić! – mówił.
Makeda aktywowała
Byakugana i wykonała znaki jak ciotka. Zabiły go wspólnie po pięciu minutach
niesamowitego krzyku.
Wizja się skończyła.
Makeda ocknęła się niespodziewanie, wyrwana z genjutsu. Rozejrzała się po
pokoju. Sasuke stał nadal w tym samym miejscu.
- Zdałaś dwa testy z
dwóch – powiedział Uchiha.
- Słucham?! – wydarł
się Neji, który podszedł do Sasuke. – Niemożliwe, moja córka nie mogła przejść
obu – próbował go przekonać, ale… gdy tylko zobaczył wzrok Hokage, to zbladł.
Spojrzał na Makedę, wyglądała spokojnie, jakby to, co się tam działo na nią w
ogóle nie wpłynęło.
- Zdała śpiewająco –
odpowiedział Sasuke. – Możesz być z niej dumny. Jest drugą osobą, której się to
udało.
- Co jej kazałeś
zrobić? – spytał Neji. – Powiedź! – zażądał, zapominając o jakimkolwiek
szacunku dla Kage.
Sasuke postanowił
zignorować sensei’a drużyny jedenastej.
- Była lepsza nawet
od Tory z Wioski Dźwięku – Uchiha postanowił uświadomić mężczyznę o
umiejętnościach córki, jednocześnie doprowadzając go do małego załamania.
Makeda zdążyła już w
tym czasie wyjść.
*
- Jeszcze tylko ja,
Honma i ty – mruknął do brata Ash. – Na
pewno czujesz się na siłach?
Katon pokiwał głową.
- Za bardzo się
przejmujesz – stwierdził różowowłosy. Spojrzał się na niego. Chłopak był
zgarbiony, a jego humor znacznie się pogorszył, gdy Makeda weszła do pokoju. –
Ojciec nie będzie miał dla nas litości.
- Ty i tak będziesz
miał prościej – odrzekł. - On dba o ciebie najbardziej – dodał.
Katon tylko prychnął
i odwrócił wzrok. Gdyby Ash wiedział o tym wszystkich, o tych całych latach, o
chwilach… gdy zazdrościł braciom spokoju, że chciał to wszystko przerwać…
- Zamknij się –
krzyknął na niego, od razu zmienił mu się nastrój. - Jak będziesz sobie mną
zaprzątać głowę, to nie zdasz i na tym skończą się nasze pogadanki, bo ojciec
nie pozwoli mi mieszkać u słabeuszy! Ty i Jun musicie zdać! – wrzasnął. – Jeden
raz postarajcie się… - uciął – dla mnie – powiedział bezgłośnie, tak, aby Ash
nie mógł wyczytać słów nawet z ruch jego warg. – Idź już pod drzwi – mruknął na
koniec.
Zielonooki kiwnął
głową. Nie wiedział, co ma myśleć na temat słów Katona. Miał przeczucie, że to
wszystko miało jakiś głębszy sens. Stanął pod drzwiami, które po chwili się
otworzyły.
To była jego kolej.
Ash popatrzył na
ojca, który miał zamknięte oczy.
- Dzień dobry –
powiedział słabo.
- Dobrze się czujesz?
– spytał Shikamaru. – Zbladłeś – stwierdził potem.
- Tak, tak –
odpowiedział nerwowo. – Tylko się trochę denerwuję.
- Chcesz uczestniczyć
w teście? – spytał Nara.
- Tak, sensei –
odpowiedział już pewniej.
- Ash Uchiha, Wioska
Liścia – wymamrotał i zapisał w dokumentach Shikamaru. – Usiądź na krześle –
powiedział potem i wskazał miejsce dłonią.
- Gotowy? – spytał
standardowo Sasuke.
Ash wziął głęboki
oddech.
- Tak – odpowiedział
po chwili. Był zły na siebie, że tak jawnie pokazuje swoją słabość przed ojcem.
Zagryzł swoje wargi.
- Tsukuyomi.
Ash obudził się w
swoim łóżku. Odkrył swoją kołdrę i przeciągnął się. Wstał i podszedł do okna. Było jasno, a na zewnątrz
spokojnie padał śnieg. Miał niesamowity widok na Wioskę ze swojego mieszkania.
Ziewnął i poszedł do
kuchni, aby napić się mleka. Na lodówce zobaczył zaznaczoną datę na kalendarzu.
Na dzisiejszym dniu było narysowane serduszko, a w środku napisane: Randka z
Makedą o piętnastej przy wodospadzie.
Ash spojrzał szybko
na zegarek.
- Cholera.
Za półgodziny miał
być na miejscu. Zerwał się i popędził do sypialni po swoje ubrania. Szybko
ubrał się w długie spodnie i czarną koszulkę. Założył szybko buty. Poszedł na
zrobić sobie kanapkę, z prędkością światła umył swoje zęby i opłukał twarz.
Potem nałożył na siebie zimową kurtkę i szalik. Zamknął drzwi mieszkania i
wyskoczył przez okno z ostatniego piętra budynku. Pobiegł na miejsce pola
treningowego.
Makeda uwielbiała ten
wodospad. Zamrażała go, kiedy tylko mogła. Teraz wyglądał niesamowicie. Lodowe
gałęzie, które porastały śnieżne róże, rozrastały się po dwóch stronach
jeziorka, tworząc sklepienie. Na końcu tunelu stała ławeczka, na której
siedziała ubrana w białą sukienkę i kurtkę Makeda. Dziewczyna pomachała do
niego. Dosiadł się do niej.
- Dobrze, że już
przyszedłeś – powiedziała, uśmiechając się łagodnie.
- Wyglądasz tak
pięknie, niewinnie. – Dotknął jej rozpuszczonych włosów. Makeda zarumieniła
się, a on się do niej uśmiechnął. - Jak to się stało, że zgodziłaś się na
randkę? – spytał cicho, nie chcą zakłócać atmosfery.
- Przecież wiesz, że
cię kocham – powiedziała nieśmiało. – Dlaczego miałabym się nie zgodzić.
Ash zrobił zdziwioną
minę. Nie mógł uwierzyć w to, co usłyszał.
- Możesz – zaczął. –
Możesz powtórzyć?
Makeda zaśmiała się.
- Kocham cię, Ash –
wyszeptała.
Dziewczyna pochyliła
twarz w jego kierunku. Chwyciła go za rękę. Po chwili mógł już wyczuć jej
ciepły oddech na swoich ustach. Ona naprawdę chciała to zrobić. Serce Asha
zaczęło bić z zawrotną prędkością. Jej zapach, dotyk i bliskość… Czuł się jakby
był czymś odurzony. Pocałował ją, a jej usta były takie rozkosznie miękkie.
Ogrzewała jego zmarznięty policzek dłonią okrytą w rękawiczkę.
Ash drżał, nigdy
wcześniej się nie całował i czuł jakby się rozpływał. Jakby to był tylko
cudowny sen… Rozchylił usta i zaczął całować ją, mocniej przyciągając do
siebie, jakby ta chwila miała trwać jeszcze tylko ostatnią sekundę.
Makeda przerwała
pocałunek, a niesamowity nastrój pękł jak bańska mydlana.
- Muszę zostać
zabita, za zamordowanie syna byłego Raikage – zaczęła. - Aby panował pokój –
wyjaśniła. - Masz – podała mu kunaia. – Nie powinnam była tego robić, ale każde
przestępstwo zasługuje na karę – mruknęła ze smutnym uśmiechem.
- Słucham? – spytał
Ash oszołomiony, przyjmując broń do ręki. – Nie! Nie teraz!
- ANBU kazało ci mnie
zabić, słyszałam o tym – odpowiedziała. – Chcę umrzeć godnie, a nie zamordowana
w najmniej oczekiwanym momencie.
- To nie może się tak
skończyć, nie pozwolę na to.
Wpatrywał się w
dziewczynę z szokiem na twarzy.
- Zrób to szybko –
odpowiedziała.
Ash spojrzał na
kunaia.
- Nie zrobię tego –
powiedział pewnie. – ANBU nie może wydać takiej decyzji. Ojciec nie jest aż
taki okrutny – dodał.
- Na pewno? – spytała
dziewczyna.
- Tak – odpowiedział
pewnie.
Makeda zabrała mu
kunaia z ręki.
- W takim razie –
Wycelowała w siebie. – Ja muszę to zrobić, wiem lepiej, co jest ważne dla
Wioski – dopowiedziała surowo.
Przecięła sobie
tętnice szyją, a Ash nawet nie zdążył krzyknąć.
---------------------------------------------------------
Witajcie, Skarby!
Ash i Makeda - podoba Wam się trochę romansu między nimi?
Ash i Makeda - podoba Wam się trochę romansu między nimi?
Jejciu dlaczego tak się dzieje, że nie trawię postaci żeński i Sasuke? ;-; Ale z dziewczynami to mam wszędzie, więc spokojnie ;-; Szkoda mi Asha, ale przynajmniej jej nie chciał zabić. Czuję jednak zdezorientowana faktem, że zdają egzamin po mordowaniu...
OdpowiedzUsuńHm, muszę przeczytać resztę :D
Dziękuję za komentarz. Zdają taki egzamin, bo właśnie tego oczekuje się od joninów, ten poziom to nie zabawa, nie każdy może nim zostać.
Usuń