28 października 2018

Rozdarta Rana - 21

Czysta Prowokacja
Ren siedział właśnie na krześle przed Sasuke. Obawiał się jego Mangekyō Sharingana. Nigdy nie był pod wpływem tego jutsu. Zawsze Jun trenował to z Kōsuke, prawdopodobnie dlatego aż tak się do siebie zbliżyli. W końcu potrzeba naprawdę wielkiego zaufania, żeby pozwolić uwięzić się w świecie koszmarów.
Jednocześnie wiedział, że był dostatecznie dobrze chroniony. Neji i Shikamaru dodawali mu otuchy, bo nie wiedział, co by się stało, jeśli Sasuke byłby sam.
- Co cię nie zabije to cię wzmocni, prawda? Tak było i będzie ze mną – szepnął do siebie cicho.
- Gotowy?
- Tak – odpowiedział już pewniej, podnosząc głowę i patrząc prosto w oczy Uchihy.
Nagle już nie był w pomieszczeniu testu, a w lesie. Ren rozejrzał się po otoczeniu. Miał bardzo złe przeczucia.
Nagle obok niego pojawiły się dwie osoby. Te maski… Ren otworzył szeroko oczy i cofnął się o krok. Kōsuke i blondynka. Spojrzał na siebie… miał długie czerwone włosy, które po chwili wziął w garść. Był Sayą! Nie wierzył w to. To nie mogła być prawda.
- A więc ty jesteś z klanu Yotsukich? – spytała blondynka. – Myślałam, że członkowie tego klanu mają niebieskie włosy.
- Były zbyt charakterystyczne – odpowiedział chłopak. – Zmieniłem wygląd Henge no Jutsu – wyjaśnił szybko. – Chodźmy już lepiej.
- Zbliżają się – powiedziała dziewczyna. – Pamiętajcie o rozkazach. Mamy ich zabić albo wywołać wojnę między Wioską Liścia a Chmurą.
Skoczyli do celu. Zobaczył Hinatę, która odprowadzała Lena. Nic nie rozumiał. Dlaczego Sasuke mu to pokazywał? Co to miało znaczyć? Jakim cudem wlazł w jego głowę tak głęboko? Dlaczego mu to przypomina? Chce go dobić? Co ma zrobić?
Już po chwili widział, jak Kōsuke zabierał jego samego dalej w las.
Z nieba zaczął padać deszcz. Blondynka zaczęła wykorzystywać krople i formować z nich wielkie kule. Uderzyła Shikamaru i ten nie mógł wykorzystać swoich technik.
Scena przyśpieszyła.
- Mamo!
- Uciekaj! – krzyknęła Hinata.
Sekundę potem zobaczył jak w jego stronę leci katana. Jego własna Kira. Chwycił ją. Spojrzał na Lena, który pojawił się przed nim.
- Zabijesz go – usłyszał w swojej głowie.
Jego młodszy brat był cały przemoknięty i przerażony. Miał na sobie ten żółty bezrękawnik i białe spodenki. Jego oczy…  jak śnieżki. Wyglądał tak niewinnie. Chciał go przytulić.
W tej chwili pomyślał, że Saya… wykonywała tylko rozkaz… że może ona naprawdę nie chciała, ale ją zmuszono, przecież była taka młoda i powinna bawić się zabawkami. Nawet u Uzumakich nie miała przyjaciół, nie chodziła do Akademii. Rozmawiali i ona w głębi serca nie chciała zabić Hinaty, ale wiedziała, że musi wykonać rozkaz Sasuke. Wychował ją na kunoichi zdolną do wszystkiego. Nie, na marionetkę, którą pokieruje.
Wszystko jakby się zatrzymało. Spojrzał na innych, zastygli w danym miejscu.
- Zabij Lena Uzumakiego  - usłyszał wyraźnie.
Ren zacisnął dłoń na katanie i odszedł od kochanego brata. I podszedł do blondynki… Wcisnął w jej serce Kirę i zdjął jej maskę. Krew spokojnie wypływała z rany, a jej twarz… znał ją. Była tuż obok, jak ona śmiała.
- Pozwól go zabić – usłyszał potem.
Scena nagle ruszyła dalej. Dziewczyna upadła. Hinata i Shikamaru przestali się bronić i zaczęli biegnąć do Kōsuke, który rozwinął jeden ze zwojów, które miał przyczepione do pasa.
Powstrzymał matkę i sensei’a.
W tej chwili Renowi było wszystko jedno. W jego wnętrzu szalała nienawiść, wściekłość i ból. 
Zwój owinął szyję Lena i powoli zaczął go dusić.
Scena rozmyła się i Ren poczuł się jakby spadał… w otchłań.
- Zdałeś – odparł od razu Sasuke po zakończeniu Tsukuyomi. – Zaliczyłeś jedną z dwóch misji – dodał.
Ren spojrzał się na niego z nienawiścią i szybko opuścił pokój.

*
Wyszedł z pomieszczenia i zobaczył Setsu. Siedział na krześle cały zapłakany. Chłopak nie mógł przestać szlochać. Katon i Chase próbowali go jakoś wesprzeć.
Ren zapomniał od razu o wszystkim innym. Egzamin przestał mieć znaczenie.
- Twój ojciec to skurwiel, Ash – zwrócił się do zielonookiego.
- Doskonale to wiem – odpowiedział Uchiha i pokiwał głową.
Fiołkowooki spojrzał na niego.
- Setsu, co się stało?! – zareagował od razu Ren. Podszedł do chłopaka i uklęknął przed nim. Chciał dotknąć jego kolana, ale ten od razu zabrał nogę, ale zaczął się powoli uspokajać, żeby być w stanie coś powiedzieć.
- Jak się czujesz? – spytał ponownie.
Setsu wziął głęboki oddech i odsłonił zakrytą wcześniej rękami twarz. Łzy płynęły mu z zaczerwienionych oczu.
Ren poczuł złość. Co Sasuke mógł zrobić Setsu? W jaki świat go wprowadził? Jakie zadanie mu dał? Na co musiał patrzeć?
- Spróbuj się uspokoić – powiedział cicho.
- Ty – zaczął, ale potem znów zaczął szlochać. Dłonią zgarnął łzy z twarzy. – Ty byłeś wszystkimi trzema osobami…
Ren otworzył szeroko oczy. Jak to on? Uchiha nie miał żadnych skrupułów, zero litości. Ren zacisnął mocno usta. W tamtej chwili miał ochotę przerwać cały Egzamin, wyjąć katanę i pokazać, że w realnym życiu potrafi zabić nawet Hokage.
Uzumaki postarał się uspokoić. Zbliżył się do Setsu i objął go, patrząc w te skrzywdzone oczy. Podniósł chłopaka i zabrał na dwór. Musieli oboje mieć chwilę prywatności, czas odetchnąć.
- Co… - zaczął. – Co musiałeś zrobić? – spytał, bo wiedział, że czasami lepiej się wygadać.
- Ja… - Ren posadził Setsu na ławeczce i usiadł obok. – Pojawiłem się nagle na polu walk. Akurat cię leczyłem, byłeś umierający, połowa twojego ciała był przygnieciona przez skały. Byliśmy na miejscu pierwszego Egzaminu na Chūnina – dodał.
- Powoli, nie śpieszy się nam – powiedział Ren i położył chłopakowi rękę na barku.
- Egzaminatorami byli obaj Hokage. Naruto-san ucierpiał, a Sasuke-san kazał mi przestać cię ratować. Kazał mi cię zabić, Ren, żebyś nie cierpiał i zajął się Hokage. To był rozkaz – dopowiedział.
- Nie mogłeś nic zrobić – mruknął na pocieszenie blondyn.
- Nie mogłem cię opuścić – szlochał. – Nie po tym jak to ja rozwaliłem cały teren drugiego etapu.
Ren nie wiedział, co ma odpowiedzieć. To była prawda. Setsu wtedy skrzywdził sporo osób, a przede wszystkim samego siebie.
- I co zrobiłeś? – spytał.
- Odmówiłem – odpowiedział Setsu. – A ty i Naruto-san umarliście. Żadnego z was nie dałem rady uratować.
- A druga scena? – spytał Ren, obejmując mocniej Setsu, który wtulił się w jego ramiona.
- Dalej znowu byliśmy na Egzaminie na Chūnina. Walka twoja z Gyatamaru – przerwał. – Ale zamiast niego byłeś drugi ty.
Ren nie lubił tych wspomnień, jednak nie czuł się dumny z zabójstwa. Wiedział jednak, że musiał to zrobić, aby w przyszłości zacząć ratować bliskich. Gyatamaru miał być ostatni, kogo pozwolił zabić, nawet jeśli zrobił to sam.
- Byłem Sasuke i miałem pozwolić, żeby twój klon cię zamordował, bo to część walki – powiedział w końcu. – Musiałem na to patrzeć, ale znowu nie wytrzymałem i w ostatniej chwili zakończyłem walkę.
- Nie przeszedłeś ani jednego zadania – podsumował Ren. – Może to nawet lepiej. Będziesz moim światłem, jedyną osobą, która będzie mi przypominała, czym tak naprawdę jest dobro.


---------------------------------------------------------
Witajcie, Skarby!

2 komentarze:

  1. Jak moje serduszko się raduje o jejciu! Nareszcie jakaś większa interakcja między moją ukochaną parką, no kurczę! Nawet nie wiesz jak bardzo się cieszę *^*
    Ale dobrze, że Ren był przy Setsu w takich chwilach, widać, że się o niego troszczy *^* Ale zobaczy się jeszcze coś będzie dalej, czekam! *^*

    OdpowiedzUsuń

Obserwatorzy