Czysta
Prowokacja
Ren siedział właśnie
na krześle przed Sasuke. Obawiał się jego Mangekyō Sharingana. Nigdy nie był
pod wpływem tego jutsu. Zawsze Jun trenował to z Kōsuke, prawdopodobnie dlatego
aż tak się do siebie zbliżyli. W końcu potrzeba naprawdę wielkiego zaufania,
żeby pozwolić uwięzić się w świecie koszmarów.
Jednocześnie
wiedział, że był dostatecznie dobrze chroniony. Neji i Shikamaru dodawali mu
otuchy, bo nie wiedział, co by się stało, jeśli Sasuke byłby sam.
- Co cię nie zabije
to cię wzmocni, prawda? Tak było i będzie ze mną – szepnął do siebie cicho.
- Gotowy?
- Tak – odpowiedział
już pewniej, podnosząc głowę i patrząc prosto w oczy Uchihy.
Nagle już nie był w
pomieszczeniu testu, a w lesie. Ren rozejrzał się po otoczeniu. Miał bardzo złe
przeczucia.
Nagle obok niego
pojawiły się dwie osoby. Te maski… Ren otworzył szeroko oczy i cofnął się o
krok. Kōsuke i blondynka. Spojrzał na siebie… miał długie czerwone włosy, które
po chwili wziął w garść. Był Sayą! Nie wierzył w to. To nie mogła być prawda.
- A więc ty jesteś z
klanu Yotsukich? – spytała blondynka. – Myślałam, że członkowie tego klanu mają
niebieskie włosy.
- Były zbyt
charakterystyczne – odpowiedział chłopak. – Zmieniłem wygląd Henge no Jutsu –
wyjaśnił szybko. – Chodźmy już lepiej.
- Zbliżają się –
powiedziała dziewczyna. – Pamiętajcie o rozkazach. Mamy ich zabić albo wywołać
wojnę między Wioską Liścia a Chmurą.
Skoczyli do celu.
Zobaczył Hinatę, która odprowadzała Lena. Nic nie rozumiał. Dlaczego Sasuke mu
to pokazywał? Co to miało znaczyć? Jakim cudem wlazł w jego głowę tak głęboko?
Dlaczego mu to przypomina? Chce go dobić? Co ma zrobić?
Już po chwili
widział, jak Kōsuke zabierał jego samego dalej w las.
Z nieba
zaczął padać deszcz. Blondynka zaczęła wykorzystywać krople i formować z nich
wielkie kule. Uderzyła Shikamaru i ten nie mógł wykorzystać swoich technik.
Scena
przyśpieszyła.
- Mamo!
- Uciekaj! –
krzyknęła Hinata.
Sekundę
potem zobaczył jak w jego stronę leci katana. Jego własna Kira. Chwycił ją.
Spojrzał na Lena, który pojawił się przed nim.
- Zabijesz go
– usłyszał w swojej głowie.
Jego młodszy
brat był cały przemoknięty i przerażony. Miał na sobie ten żółty bezrękawnik i
białe spodenki. Jego oczy… jak śnieżki.
Wyglądał tak niewinnie. Chciał go przytulić.
W tej chwili
pomyślał, że Saya… wykonywała tylko rozkaz… że może ona naprawdę nie chciała,
ale ją zmuszono, przecież była taka młoda i powinna bawić się zabawkami. Nawet
u Uzumakich nie miała przyjaciół, nie chodziła do Akademii. Rozmawiali i ona w
głębi serca nie chciała zabić Hinaty, ale wiedziała, że musi wykonać rozkaz
Sasuke. Wychował ją na kunoichi zdolną do wszystkiego. Nie, na marionetkę,
którą pokieruje.
Wszystko
jakby się zatrzymało. Spojrzał na innych, zastygli w danym miejscu.
- Zabij Lena
Uzumakiego - usłyszał wyraźnie.
Ren zacisnął
dłoń na katanie i odszedł od kochanego brata. I podszedł do blondynki… Wcisnął
w jej serce Kirę i zdjął jej maskę. Krew spokojnie wypływała z rany, a jej
twarz… znał ją. Była tuż obok, jak ona śmiała.
- Pozwól go
zabić – usłyszał potem.
Scena nagle
ruszyła dalej. Dziewczyna upadła. Hinata i Shikamaru przestali się bronić i
zaczęli biegnąć do Kōsuke, który rozwinął jeden ze zwojów, które miał
przyczepione do pasa.
Powstrzymał
matkę i sensei’a.
W tej chwili
Renowi było wszystko jedno. W jego wnętrzu szalała nienawiść, wściekłość i
ból.
Zwój owinął
szyję Lena i powoli zaczął go dusić.
Scena rozmyła się i
Ren poczuł się jakby spadał… w otchłań.
- Zdałeś – odparł od
razu Sasuke po zakończeniu Tsukuyomi. – Zaliczyłeś jedną z dwóch misji – dodał.
Ren spojrzał się na
niego z nienawiścią i szybko opuścił pokój.
*
Wyszedł z
pomieszczenia i zobaczył Setsu. Siedział na krześle cały zapłakany. Chłopak nie
mógł przestać szlochać. Katon i Chase próbowali go jakoś wesprzeć.
Ren zapomniał od razu
o wszystkim innym. Egzamin przestał mieć znaczenie.
- Twój ojciec to skurwiel,
Ash – zwrócił się do zielonookiego.
- Doskonale to wiem –
odpowiedział Uchiha i pokiwał głową.
Fiołkowooki spojrzał
na niego.
- Setsu, co się
stało?! – zareagował od razu Ren. Podszedł do chłopaka i uklęknął przed nim.
Chciał dotknąć jego kolana, ale ten od razu zabrał nogę, ale zaczął się powoli
uspokajać, żeby być w stanie coś powiedzieć.
- Jak się czujesz? –
spytał ponownie.
Setsu wziął głęboki
oddech i odsłonił zakrytą wcześniej rękami twarz. Łzy płynęły mu z
zaczerwienionych oczu.
Ren poczuł złość. Co
Sasuke mógł zrobić Setsu? W jaki świat go wprowadził? Jakie zadanie mu dał? Na
co musiał patrzeć?
- Spróbuj się
uspokoić – powiedział cicho.
- Ty – zaczął, ale
potem znów zaczął szlochać. Dłonią zgarnął łzy z twarzy. – Ty byłeś wszystkimi
trzema osobami…
Ren otworzył szeroko
oczy. Jak to on? Uchiha nie miał żadnych skrupułów, zero litości. Ren zacisnął
mocno usta. W tamtej chwili miał ochotę przerwać cały Egzamin, wyjąć katanę i
pokazać, że w realnym życiu potrafi zabić nawet Hokage.
Uzumaki postarał się
uspokoić. Zbliżył się do Setsu i objął go, patrząc w te skrzywdzone oczy.
Podniósł chłopaka i zabrał na dwór. Musieli oboje mieć chwilę prywatności, czas
odetchnąć.
- Co… - zaczął. – Co
musiałeś zrobić? – spytał, bo wiedział, że czasami lepiej się wygadać.
- Ja… - Ren posadził
Setsu na ławeczce i usiadł obok. – Pojawiłem się nagle na polu walk. Akurat cię
leczyłem, byłeś umierający, połowa twojego ciała był przygnieciona przez skały.
Byliśmy na miejscu pierwszego Egzaminu na Chūnina – dodał.
- Powoli, nie śpieszy
się nam – powiedział Ren i położył chłopakowi rękę na barku.
- Egzaminatorami byli
obaj Hokage. Naruto-san ucierpiał, a Sasuke-san kazał mi przestać cię ratować.
Kazał mi cię zabić, Ren, żebyś nie cierpiał i zajął się Hokage. To był rozkaz –
dopowiedział.
- Nie mogłeś nic
zrobić – mruknął na pocieszenie blondyn.
- Nie mogłem cię
opuścić – szlochał. – Nie po tym jak to ja rozwaliłem cały teren drugiego
etapu.
Ren nie wiedział, co
ma odpowiedzieć. To była prawda. Setsu wtedy skrzywdził sporo osób, a przede
wszystkim samego siebie.
- I co zrobiłeś? –
spytał.
- Odmówiłem –
odpowiedział Setsu. – A ty i Naruto-san umarliście. Żadnego z was nie dałem
rady uratować.
- A druga scena? –
spytał Ren, obejmując mocniej Setsu, który wtulił się w jego ramiona.
- Dalej znowu byliśmy
na Egzaminie na Chūnina. Walka twoja z Gyatamaru – przerwał. – Ale zamiast
niego byłeś drugi ty.
Ren nie lubił tych
wspomnień, jednak nie czuł się dumny z zabójstwa. Wiedział jednak, że musiał to
zrobić, aby w przyszłości zacząć ratować bliskich. Gyatamaru miał być ostatni,
kogo pozwolił zabić, nawet jeśli zrobił to sam.
- Byłem Sasuke i
miałem pozwolić, żeby twój klon cię zamordował, bo to część walki – powiedział
w końcu. – Musiałem na to patrzeć, ale znowu nie wytrzymałem i w ostatniej
chwili zakończyłem walkę.
- Nie przeszedłeś ani
jednego zadania – podsumował Ren. – Może to nawet lepiej. Będziesz moim
światłem, jedyną osobą, która będzie mi przypominała, czym tak naprawdę jest
dobro.
---------------------------------------------------------
Witajcie, Skarby!
Jak moje serduszko się raduje o jejciu! Nareszcie jakaś większa interakcja między moją ukochaną parką, no kurczę! Nawet nie wiesz jak bardzo się cieszę *^*
OdpowiedzUsuńAle dobrze, że Ren był przy Setsu w takich chwilach, widać, że się o niego troszczy *^* Ale zobaczy się jeszcze coś będzie dalej, czekam! *^*
♥
Usuń