Gra o Władzę
Nie musiał używać
Byakugana, żeby wiedzieć, że na dachu budynku kage Zuko Yotsuki walczył z
Amonem. Całą sytuację obserwował Kōsuke i trzymał na dystans Jōninów, którzy
próbowali im przeszkodzić.
Ren doskoczył do
mężczyzny w płaszczu z czerwoną łzą na plecach.
- Już jestem – rzekł
szybko.
Nagle powietrze
zaczęło gęstnieć.
- Cholera, Yotsuki
zaczął formować mgłę, żeby zwiększyć swoją siłę – stwierdził Kōsuke, marszcząc
brwi. Ren spojrzał na Amona i Zuko. Walczyli z całych sił. - Nie przerywaj im –
dodał, utrzymując czerwoną barierę nad częścią dachu budynku.
Ren przytaknął.
- Irie jest w
gabinecie, szuka dokumentów pogrążających Zuko i jego rodzinę – poinformował.
- Powstrzymam Jōninów
– odrzekł Ren, gdy zauważył, że jeden z nich chce go zaatakować.
Kōsuke kiwnął głową.
Ren skoczył do
mężczyzn.
- Dzieciak z Liścia
nie wygra z Jōninami z Chmury! – odrzekł jeden z nich, który zaczął formować
błyskawice.
- Byakugan! –
krzyknął i zaczął blokować po kolei punkty chakry przeciwników, którzy chyba pierwszy
raz widzieli umiejętności klanu Hyūga na żywo.
Nie mogli uciec, nie
mogli nic zrobić. Byli bezbronni. Błyskawice nie stanowiły dla niego żadnego
problemu. Od razu pochłaniał ich moc zanim jeszcze zdążyły go dotknąć. A tytuł
Jōnina na nic się im nie przydał.
Ren doskoczył z
powrotem do Kōsuke.
- Musisz dostać się
do posiadłości klanu Yotsuki – rozpoczął. Widać, że technika wymagała od niego
dużego skupienia. Pot spływał mu po twarzy. - Mają w herbie księżyc za
chmurami. Rozpoznasz ich po nim.
- I błękitne oczy,
pamiętam – rzucił Ren.
- Masz ich zabić.
Wszystkich – powiedział stanowczo Kōsuke. – Jun ci pomoże – dodał tylko na
pocieszenie.
Wolał, jeśli już,
zabić shinobiego w walce niż małe dziecko.
Ren przełknął ślinę.
*
Domy klanu Yotsuki
znajdowały się na zboczu góry, nie od strony Wioski, powoli zapadał już zmrok.
Rena zamurowało, gdy
tylko wkroczył do dzielnicy klanu. Trupy na uliczkach. Domy płonęły. Wszystko
wydawało się być już zakończone. Ktoś wykonał zadanie za niego. Spojrzał na
osobę wpatrującą się na całą tę masakrę.
- Co tu, do cholery –
urwał Ren.
- To dobra rozgrzewka
– powiedział cicho.
Stał za nim. Widział
tylko chudą sylwetkę. Święcący znak K na dłoni symbolizujący pełnię.
Ochraniacze na przedramionach i łydkach. Długie, czarne włosy związane
tasiemką. Czarny strój z herbem klanu Uchiha. I czuł… jego moc.
Gdyby Sasuke tutaj
był, to powiedziałby, że Jun wygląda jak sam Itachi Uchiha.
Nic tu po nim. Musiał
wrócić do Kōsuke.
*
Ren wrócił do budynku
kage. Zebrała się tam niezła grupa shinobich.
- Nie atakujcie mnie!
– odezwał się Kōsuke. – Tylko posłuchajcie prawdy – dokończył.
Ninja stanęli przy
kopule z pewną ostrożnością i podejrzliwością jakby chcieli zaraz zaatakować i
tylko udają, że słuchają Kōsuke, który był chroniony pieczęciami ze zwojów i
nic nie mogli mu zrobić.
- To Amon –
powiedział blondyn, stając przy czarnowłosym. Dołączył do obserwujących.
- Widzisz tych
ludzi?! – wykrzyczał Amon. – Jak długo miałeś zamiar się bawić ich życiami. Jak
wiele ludzi umarło na misjach samobójczych, żebyś ty mógł osiągnąć dane cele!
Shinobi słuchali, a
do kopuły podchodzili kolejni ludzie. Ren zobaczył nawet Josenkę, Sakana i
Hiro.
- Twoim największym
błędem i zgubą było zlecenie mi i Irie misji ratunkowej do Wioski Dźwięku.
Pamiętasz nas?! – wykrzyczał. - Mieliśmy odnaleźć porwanego mieszkańca Wioski
Chmury w kryjówce słynnego Samidary.
- Ty, mały… - Zuko
chciał coś powiedzieć, ale Amon mu przerwał.
- Byłem wtedy młody,
ale silny. Łatwo się było mnie pozbyć, bo moi rodzice zginęli podczas Czwartej
Wielkiej Wojny Shinobi. – W jego oczach pojawiły się łzy. - Oszukałeś mnie, to
były tylko pozory. – Wskazał na siebie palcem. - Ja, jako najlepszy medyk
Wioski miałem zostać poświęcony w zamian za kruchy pokój. Jako podarunek.
Ludzie nagle zaczęli
szeptać między sobą. Zuko spojrzał na nich, chcąc powstrzymać Amona przed
mówieniem. Pogrążał go.
- Tak właśnie
funkcjonuje ta Wioska, niech ludzie usłyszą prawdę – powiedział brutalnie.
Wskazał nagle palcem na Yotsukiego. – Gdy tylko cię pokonam, zostanę Raikage,
na jakiego zasługuje Wioska Ukryta w Chmurach! – krzyknął.
- Ty mały śmieciu.
Jak możesz mówić coś takiego! – powiedział niebieskooki.
- To prawda! –
krzyknął jeden z mężczyzn, których pokonał w walce Ren. Miał błękitną wstążkę
na ramieniu.
- Moja siostra
straciła tak życie, na samobójczej misji – wrzasnęła w tłumie jedna kunoichi.
- I mój ojciec –
powiedział kolejny.
Tłum stał się
wściekły. Kōsuke dezaktywował swoją barierę. Pozwolił, aby ludzie przedarli się
dalej.
Amon chwycił za swój
skalpel i trzema ruchami pokonał Zuko, wbijając narzędzie w jego serce.
Mężczyzna jeszcze żył, a tak naprawdę dopadli go ludzie. Shinobi ze wstążkami,
jego ochroniarze… Zamęczyli go na śmierć.
Noc okazała się
kojąca. Kolejna pełnia minęła Renowi na obliczaniu strat Wioski.
*
Amon spojrzał na tłum
zgromadzonych ludzi przed budynkiem Kage. Miał na sobie oficjalne nakrycie
głowy i narzutę siódmego Raikage. Właśnie został mianowany na przywódcę, ale
nie był to szczęśliwy dzień.
Panowała żałoba.
Pochowano szóstego i oddano mu hołd, bo mimo wszystko zginął honorowo w walce.
Tajne papiery i
tajemnice klanu Yotsuki ujrzały światło dzienne. Okazało się, że dużo rodzin…
zostało skazanych na śmierć na misjach. Za zgodą mężczyzny, który miał ich
chronić. Rozdrapano stare rany, ale także sporo wyjaśniono.
Chociaż zachował dla
siebie jeden dokument. O dwuogoniastej bestii, o Nekomacie. Bo… Sasuke Uchiha
zabił poprzedniego Jinchūriki i umieścił Matatabiego w
ciele swojego syna w zamian za… podłożenie Wioski Ukrytej w Liściach i jej
sabotaż w nadchodzącej wojnie.
Więc to
wszystko było planowane tak dawno. Krok po kroku. Miał wrażenie, że po
przekazaniu tej informacji Kōsuke, ten znienawidzi Sasuke jeszcze bardziej.
Chociaż dowiedzieli się, dlaczego Yamagaki został zatrudniony razem z Sayą do
tego, aby zabić rodzinę Uzumakich w drodze do Chmury.
- Obiecuję was
chronić i sądzić tych, którzy zagrożą naszej Wiosce – rozpoczął. – Zamach stanu
był potrzebny. Wszyscy to teraz widzą – powiedział do tłumu. –Zabito każdego
członka klanu Yotsuki. Tak, to wielka strata. Umarły kobiety i niewinne dzieci.
Jednak to było konieczne – przerwał na chwilę. Musiał zebrać słowa. - Dzieci
pragnęłyby zemsty za wszelką cenę. Sprowadziłyby ból i cierpienie. Tak działa
natura człowieka.
Ludzie słuchali się
nowego przywódcy, bo w głębi duszy… wiedzieli, że teraz właśnie rozpoczną się
lepsze czasy.
- Na miejscu
dzielnicy Yotsukich wybudujemy nową lecznicę i sierociniec dla tych wszystkich
dzieci, które muszą żebrać na ulicach o jedzenie.
To był jeden z
głównych problemów. Wiele dzieci, tak dużo, które…
- Moim pierwszym
krokiem będzie wysłanie oddziałów z misją pokojową do innych krajów. Między
innymi do Wioski Ukrytej w Liściach.
Ren wychylił się zza barierki.
Był w końcu przedstawicielem, który pomógł rozpocząć prawdziwą rewolucję.
Kōsuke uśmiechnął się do niego w ten jego niebezpieczny sposób.
- Wspólną pracą
naprawimy naszą rodzinną Wioskę.
Bo to Kōsuke stał za
wszystkimi i wszystkim.
-------------------------------------------
Witajcie, Skarby!
Bo Ren powiedział, że wojny nie będzie, to znaczy, że nie będzie ;)
A jednak wojny nie ma, no kurde no! A chciałam zobaczyć walki, aaaa. Ale przynajmniej pozbyli się Yotsukich, jeden problem z głowy - choć teraz będzie i kolejny. Sasuke oraz te jego głupie tajemnice. Hah, podłożenie Liścia? On sobie chyba nie wyobrażał na co sam siebie skazał. Wioska na pewno przetrwa i go pokonają >...<
OdpowiedzUsuńWalki będą ;) I to nie jedna, zapewniam. Szykuje się inna wojna.
Usuń