Bliskie
Osoby
To, co się wydarzyło
tydzień temu. Nie mógł uwierzyć w pogodzenie się z ojcem. To było nierealne.
Nie raz wyobrażał sobie, że zabije Naruto, a teraz… widzi, jak wielki błąd mógł
popełnić, gdy wtedy nim nie porozmawiał.
Prawda była taka, że
on pragnął, aby te chwile z nim wróciły. Chciał mieć ojca.
Nie wrócił do domu.
Nie mógł się podłożyć na talerzu Sayi. Nie był w stanie nawet normalnie
spojrzeć na tego potwora.
Spał na materacu na
podłodze w małym mieszkaniu Asha. Było ciemno, a oświetlały ich jedynie słabo
lampy uliczne. Okno na dwór było uchylone.
Obok znajdowało się
łóżko Asha, który cały czas się kręcił. Widocznie nie mógł zasnąć.
- Ren? – zaczął
cicho, nie wiedząc czy chłopak może już śpi.
- Hym? – mruknął Ren.
Ash poruszył się.
- Wiesz… Ty… - Nie
wiedział, jak zacząć, chociaż był pewny, co chce powiedzieć.
- Co cię stało? –
spytał i spojrzał na łóżko chłopaka, nie widział go.
- Ojca Jun nie
obchodzi. Wiem, że wiesz, gdzie on jest, gdzie jest Jun – sprecyzował.
Ren milczał.
- Powiedz mi, że on
mnie nie nienawidzi – Pociągnął nosem. – Że jest bezpieczny, że nie jest przez
nikogo krzywdzony.
- Jest mu dobrze –
powiedział tylko. – Nie martw się. On sobie poradzi. Jest silny.
- Kiedy on wróci,
Ren? – wychlipał. – Ja muszę wiedzieć…
Uzumaki przerwał
przyjacielowi.
- On wróci –
powiedział pewnie. - Musi wrócić tak, jak ja wróciłem. Tak, jak po Czwartej
Wielskiej Wojnie Shinobi wrócił twój ojciec.
- Dobrze – zakończył.
Cieszył się, że Ren go nie widzi. Cały się trząsł.
- Od kiedy kochasz
Makedę? – spytał nagle.
To zdanie wyrwało
Asha z wiru myśli. Zatrzęsło nim. Wiedział, że nie było sensu kłamać. Już dawno
to zaakceptował.
- Chyba od zawsze –
odparł. – Nawet, gdy latałem za Azulą – zaśmiał się krótko, chcąc rozluźnić sytuację.
– To zawsze… jakoś tak patrzyłem inaczej – dokończył słabym głosem. – Nie
mogłem patrzeć jak ten śmieć, Yamagaki, złamał jej serce. – Ash przerwał na
chwilę. - Ona wtedy…
- Wiem – odparł
szybko.
- Obecnie Chmura jest
zepsuta. Trzeba ją naprawić – zakończył.
*
Chase wyrwał się do
przodu, żeby uściskać Ryo i Hane.
Ren patrzył, jak
chłopak o włosach w karmelowym kolorze, bez koszulki biegnie do swoich
przyjaciół w Wioski Piasku.
Dziewczyna uściskała
Chase’a pierwsza.
- Ale ja za tobą
tęskniłam – powiedziała Hane.
Prawie nic się nie
zmieniła, tylko cała urosła. Miała dłuższe, błękitne włosy. Uśmiechnęła się
szeroko.
- Wiedziałem, że
przyjdziecie! – krzyknął rozradowany Chase.
- Kazekage rozkazał
nam przyjść w ramach pomocy dla Liścia w zbliżającej się Wojnie – odparł Ryo.
Miał długie, spięte
senbonami włosy w seledynowym odcieniu zielonego. Spoglądał na nich swoimi
brązowymi oczami. Nosił chustkę zasłaniającą jego usta i nos. A na to miał
narzucony płaszcz sięgający do ziemi.
A za nimi kroczył
wielki wróbel.
- Rany jaki on
wielki! – ekscytował się Chase. Złapał się za oba policzki.
- Wyrósł, dobrze o
niego dbałam – dodała dumna.
- Sięga mi do bioder,
taki jest wielki! – Podszedł do ptaka i chciał dotknął jego piór. Wróbel
zaćwierkał donośnie. - Czym ty go karmiłaś, kobieto?
Hane zaśmiała się,
ale nie odpowiedziała.
Ren razem z Bashim i
Ashem podszedł do drużyny z Wioski Piasku i pomógł nieść bagaże do bramy.
- Są z nami medycy,
nawet jest paru Jōninów. Mamy sporo broni i roślin leczniczych z Wioski –
powiedział Ryo.
- Twój ojciec chce,
żebyś wrócił do domu – wypaliła cicho Hane.
- Nie ma mowy – uciął
szybko temat.
- Dlaczego? – spytał
Ryo.
- Konoha to mój dom –
powiedział. – I będę za nią walczył.
Hane aż wypuściła
gwałtownie powietrze z płuc.
- Możesz zginąć –
stwierdziła dosadnie.
- Wiem, to przecież
wojna.
*
Sasuke patrzył na
Katona. Chłopak miał poplątane, różowe włosy, które sięgały mu do talii. Nie
miał na sobie czarnej bluzy, więc idealnie było widać pieczęć Matatabiego,
bestii z Wioski Ukrytej w Chmurach.
- Katon: Gōkakyū no
Jutsu! – krzyknął
Katon i uformował pieczęcie dłońmi. Z jego ust wypłynęła kula ognia, która
pochłonęła pobliskie drzewo.
Po tych czarnych
oczach widać wyraźnie było wyczerpanie. Oddychał szybko.
Jego całe ciało
płonęło. Uwolnił chakrę bestii. Pojawił się pierwszy ogon.
Sasuke robił uniki i
posłał błyskawice w jego kierunku.
- Chidori Senbon! –
krzyknął starszy Uchiha. W jego ciała powstały tysiące elektrycznych igieł,
które poleciały w kierunku różowowłosego.
Katon miał ochotę
upaść na ziemię i prosić ojca o skończenie treningu, ale po tylu latach szkoleń
wiedział, że to go nie przekona. Gdy jako dziecko próbował… był bity aż do
utraty przytomności. Matka go wtedy leczyła cały dzień. Dopóki siniaki i
opuchlizna nie zeszły, nie miał prawa się nikomu pokazywać. Nawet braciom. Oni…
nic nie wiedzieli.
Jun był wyzywany i
traktowany jak nieużyteczny śmieć. Asha ojciec parę razy popchnął, raz czy dwa
poznęcał.
- Szybciej – krzyknął
Sasuke i uderzył go w plecy.
Ale za to… ojciec nie
zapieczętował w nich prawdziwego demona. Nie musieli przechodzić morderczego
treningu. Nie musieli znosić całych dni cierpienia. Nadal nie widział, dlaczego
wtedy podczas podróży z Sasuke w wieku trzynastu lat się nie zabił, kiedy miał
do tego idealną okazję. Może dlatego, że się bał. Może nie chciał, żeby to samo
spotkało Asha albo Juna.
On i Sasuke byli poza
granicami Wioski, w miejscu gdzie najczęściej odbywały się zebrania ANBU.
Niedługo miało zacząć świtać, jednak było jeszcze ciemno.
Katon pomyślał o
Junie. Dobrze, że jego najmłodszy brat odszedł póki miał okazję. Za to Ash…
wyprowadził się. W tej chwili był sam w domu z Sasuke. Nie było już Sakury. A
on… nie miał ucieczki.
Padł na ziemię po
kolejnym ciosie w brzuch. Wypluł krew z ust. Kręciło mu się w głowie. Nie mógł
utrzymać oczy otwartych. Same mu się zamykały.
- Nie trać
przytomności – odezwał się Sasuke, biorąc syna na ręce.
Katon złapał się go
za szyję i pozwolił się podnieść tak, jakby nic nie ważył.
- Tak, tato –
powiedział słabo.
- Zabijesz Naruto,
kiedy ci powiem – stwierdził sucho. - Jesteś wystarczająco silny. Umiesz coś,
czego ja ani on nie. To ci musi wystarczyć.
- Dobrze –
potwierdził cicho.
Ale jak miał to
zrobić? Naruto był jego mistrzem, naprawdę czuł się dla niego ważny. Chciał,
aby to ten mężczyzna był jego prawdziwym ojcem. Ktokolwiek tylko nie Sasuke.
Po czymś takim
zostanie wtrącony do więzienia, straci przyjaciół – Chase’a i Setsu, Asokę…
wszystko, co się dla niego liczy.
Zabicie Kage… zamach
stanu był czymś, czego się nie wybacza.
Nie potrafił zabijać,
tego był pewny. Nie był Sayą ani Renem. Nie umiał nawet popełnić samobójstwa.
- Boję się, tato –
wyszeptał na granicy świadomości.
- Milcz – odrzekł
tylko.
Bo miłość jest ważna,
nawet ta toksyczna, jeśli jest jedyna.
No, świat nie jest czarno-biały. A co najważniejsze... mimo tej jednej części rozdziału, tak naprawdę nie wiecie jeszcze nic o postaci Katona i niewiele więcej o rodzinie Uchiha.
-------------------------------------------
Witajcie, Skarby!
Taaaaak.... Wiem, co właśnie myślicie. Katon? Przecież on zawsze był taki oschły i zły... No, świat nie jest czarno-biały. A co najważniejsze... mimo tej jednej części rozdziału, tak naprawdę nie wiecie jeszcze nic o postaci Katona i niewiele więcej o rodzinie Uchiha.
Ugh... Sasuke coraz bardziej działa mi na nerwy, a Katon choć na początku bardzo mnie denerwował teraz wzbudził we mnie prawdziwe współczucie. Tak mi go szkoda, mam nadzieję, że nie posłucha swojego ojca i w końcu mu się postawi... Ale najgorszą wizją byłaby dla mnie chyba wizja walki Katon vs Jun... No bo na kogo miałabym wtedy postawić? ;;
OdpowiedzUsuńOprócz tego pragnę więcej Setsu! Tak bardzo chciałabym go zobaczyć przy Renie.
Tak relacje w rodzinie Uchiha są bardzo pokręcone, a to dopiero początek odkrywania kart. Ale powoli, nie wszystko na raz.
UsuńCo do Setsu, moja droga, powiem Ci, że musisz na dużo, dużo więcej czekać aż do Setsu Hidden (czyli oddzielnego tomu) - tam będzie właściwie sam romans, ukryte sceny, pocałunki, kłótnie i seks ;) Więc ten... czekaj.