22 lipca 2018

Rozdarta Rana - 7

Bliskie Osoby


To, co się wydarzyło tydzień temu. Nie mógł uwierzyć w pogodzenie się z ojcem. To było nierealne. Nie raz wyobrażał sobie, że zabije Naruto, a teraz… widzi, jak wielki błąd mógł popełnić, gdy wtedy nim nie porozmawiał.
Prawda była taka, że on pragnął, aby te chwile z nim wróciły. Chciał mieć ojca.
Nie wrócił do domu. Nie mógł się podłożyć na talerzu Sayi. Nie był w stanie nawet normalnie spojrzeć na tego potwora.
Spał na materacu na podłodze w małym mieszkaniu Asha. Było ciemno, a oświetlały ich jedynie słabo lampy uliczne. Okno na dwór było uchylone.
Obok znajdowało się łóżko Asha, który cały czas się kręcił. Widocznie nie mógł zasnąć.
- Ren? – zaczął cicho, nie wiedząc czy chłopak może już śpi.
- Hym? – mruknął Ren.
Ash poruszył się.
- Wiesz… Ty… - Nie wiedział, jak zacząć, chociaż był pewny, co chce powiedzieć.
- Co cię stało? – spytał i spojrzał na łóżko chłopaka, nie widział go.
- Ojca Jun nie obchodzi. Wiem, że wiesz, gdzie on jest, gdzie jest Jun – sprecyzował.
Ren milczał.
- Powiedz mi, że on mnie nie nienawidzi – Pociągnął nosem. – Że jest bezpieczny, że nie jest przez nikogo krzywdzony.
- Jest mu dobrze – powiedział tylko. – Nie martw się. On sobie poradzi. Jest silny.
- Kiedy on wróci, Ren? – wychlipał. – Ja muszę wiedzieć…
Uzumaki przerwał przyjacielowi.
- On wróci – powiedział pewnie. - Musi wrócić tak, jak ja wróciłem. Tak, jak po Czwartej Wielskiej Wojnie Shinobi wrócił twój ojciec.
- Dobrze – zakończył. Cieszył się, że Ren go nie widzi. Cały się trząsł.
- Od kiedy kochasz Makedę? – spytał nagle.
To zdanie wyrwało Asha z wiru myśli. Zatrzęsło nim. Wiedział, że nie było sensu kłamać. Już dawno to zaakceptował.
- Chyba od zawsze – odparł. – Nawet, gdy latałem za Azulą – zaśmiał się krótko, chcąc rozluźnić sytuację. – To zawsze… jakoś tak patrzyłem inaczej – dokończył słabym głosem. – Nie mogłem patrzeć jak ten śmieć, Yamagaki, złamał jej serce. – Ash przerwał na chwilę. - Ona wtedy…
- Wiem – odparł szybko.
- Obecnie Chmura jest zepsuta. Trzeba ją naprawić – zakończył.

*
Chase wyrwał się do przodu, żeby uściskać Ryo i Hane.
Ren patrzył, jak chłopak o włosach w karmelowym kolorze, bez koszulki biegnie do swoich przyjaciół w Wioski Piasku.
Dziewczyna uściskała Chase’a pierwsza.
- Ale ja za tobą tęskniłam – powiedziała Hane.
Prawie nic się nie zmieniła, tylko cała urosła. Miała dłuższe, błękitne włosy. Uśmiechnęła się szeroko.
- Wiedziałem, że przyjdziecie! – krzyknął rozradowany Chase.
- Kazekage rozkazał nam przyjść w ramach pomocy dla Liścia w zbliżającej się Wojnie – odparł Ryo.
Miał długie, spięte senbonami włosy w seledynowym odcieniu zielonego. Spoglądał na nich swoimi brązowymi oczami. Nosił chustkę zasłaniającą jego usta i nos. A na to miał narzucony płaszcz sięgający do ziemi.
A za nimi kroczył wielki wróbel.
- Rany jaki on wielki! – ekscytował się Chase. Złapał się za oba policzki.
- Wyrósł, dobrze o niego dbałam – dodała dumna.
- Sięga mi do bioder, taki jest wielki! – Podszedł do ptaka i chciał dotknął jego piór. Wróbel zaćwierkał donośnie. - Czym ty go karmiłaś, kobieto?
Hane zaśmiała się, ale nie odpowiedziała.
Ren razem z Bashim i Ashem podszedł do drużyny z Wioski Piasku i pomógł nieść bagaże do bramy.
- Są z nami medycy, nawet jest paru Jōninów. Mamy sporo broni i roślin leczniczych z Wioski – powiedział Ryo.
- Twój ojciec chce, żebyś wrócił do domu – wypaliła cicho Hane.
- Nie ma mowy – uciął szybko temat.
- Dlaczego? – spytał Ryo.
- Konoha to mój dom – powiedział. – I będę za nią walczył.
Hane aż wypuściła gwałtownie powietrze z płuc.
- Możesz zginąć – stwierdziła dosadnie.
- Wiem, to przecież wojna.

*
Sasuke patrzył na Katona. Chłopak miał poplątane, różowe włosy, które sięgały mu do talii. Nie miał na sobie czarnej bluzy, więc idealnie było widać pieczęć Matatabiego, bestii z Wioski Ukrytej w Chmurach.
- Katon: Gōkakyū no Jutsu!krzyknął Katon i uformował pieczęcie dłońmi. Z jego ust wypłynęła kula ognia, która pochłonęła pobliskie drzewo.
Po tych czarnych oczach widać wyraźnie było wyczerpanie. Oddychał szybko.
Jego całe ciało płonęło. Uwolnił chakrę bestii. Pojawił się pierwszy ogon.
Sasuke robił uniki i posłał błyskawice w jego kierunku.
- Chidori Senbon! – krzyknął starszy Uchiha. W jego ciała powstały tysiące elektrycznych igieł, które poleciały w kierunku różowowłosego.
Katon miał ochotę upaść na ziemię i prosić ojca o skończenie treningu, ale po tylu latach szkoleń wiedział, że to go nie przekona. Gdy jako dziecko próbował… był bity aż do utraty przytomności. Matka go wtedy leczyła cały dzień. Dopóki siniaki i opuchlizna nie zeszły, nie miał prawa się nikomu pokazywać. Nawet braciom. Oni… nic nie wiedzieli.
Jun był wyzywany i traktowany jak nieużyteczny śmieć. Asha ojciec parę razy popchnął, raz czy dwa poznęcał.
- Szybciej – krzyknął Sasuke i uderzył go w plecy.
Ale za to… ojciec nie zapieczętował w nich prawdziwego demona. Nie musieli przechodzić morderczego treningu. Nie musieli znosić całych dni cierpienia. Nadal nie widział, dlaczego wtedy podczas podróży z Sasuke w wieku trzynastu lat się nie zabił, kiedy miał do tego idealną okazję. Może dlatego, że się bał. Może nie chciał, żeby to samo spotkało Asha albo Juna.
On i Sasuke byli poza granicami Wioski, w miejscu gdzie najczęściej odbywały się zebrania ANBU. Niedługo miało zacząć świtać, jednak było jeszcze ciemno.
Katon pomyślał o Junie. Dobrze, że jego najmłodszy brat odszedł póki miał okazję. Za to Ash… wyprowadził się. W tej chwili był sam w domu z Sasuke. Nie było już Sakury. A on… nie miał ucieczki.
Padł na ziemię po kolejnym ciosie w brzuch. Wypluł krew z ust. Kręciło mu się w głowie. Nie mógł utrzymać oczy otwartych. Same mu się zamykały.
- Nie trać przytomności – odezwał się Sasuke, biorąc syna na ręce.
Katon złapał się go za szyję i pozwolił się podnieść tak, jakby nic nie ważył.
- Tak, tato – powiedział słabo.
- Zabijesz Naruto, kiedy ci powiem – stwierdził sucho. - Jesteś wystarczająco silny. Umiesz coś, czego ja ani on nie. To ci musi wystarczyć.
- Dobrze – potwierdził cicho.
Ale jak miał to zrobić? Naruto był jego mistrzem, naprawdę czuł się dla niego ważny. Chciał, aby to ten mężczyzna był jego prawdziwym ojcem. Ktokolwiek tylko nie Sasuke.
Po czymś takim zostanie wtrącony do więzienia, straci przyjaciół – Chase’a i Setsu, Asokę… wszystko, co się dla niego liczy.
Zabicie Kage… zamach stanu był czymś, czego się nie wybacza.
Nie potrafił zabijać, tego był pewny. Nie był Sayą ani Renem. Nie umiał nawet popełnić samobójstwa.
- Boję się, tato – wyszeptał na granicy świadomości.
- Milcz – odrzekł tylko.
Bo miłość jest ważna, nawet ta toksyczna, jeśli jest jedyna.

-------------------------------------------
Witajcie, Skarby!
Taaaaak.... Wiem, co właśnie myślicie. Katon? Przecież on zawsze był taki oschły i zły... 
No, świat nie jest czarno-biały. A co najważniejsze... mimo tej jednej części rozdziału, tak naprawdę nie wiecie jeszcze nic o postaci Katona i niewiele więcej o rodzinie Uchiha.

2 komentarze:

  1. Ugh... Sasuke coraz bardziej działa mi na nerwy, a Katon choć na początku bardzo mnie denerwował teraz wzbudził we mnie prawdziwe współczucie. Tak mi go szkoda, mam nadzieję, że nie posłucha swojego ojca i w końcu mu się postawi... Ale najgorszą wizją byłaby dla mnie chyba wizja walki Katon vs Jun... No bo na kogo miałabym wtedy postawić? ;;
    Oprócz tego pragnę więcej Setsu! Tak bardzo chciałabym go zobaczyć przy Renie.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Tak relacje w rodzinie Uchiha są bardzo pokręcone, a to dopiero początek odkrywania kart. Ale powoli, nie wszystko na raz.
      Co do Setsu, moja droga, powiem Ci, że musisz na dużo, dużo więcej czekać aż do Setsu Hidden (czyli oddzielnego tomu) - tam będzie właściwie sam romans, ukryte sceny, pocałunki, kłótnie i seks ;) Więc ten... czekaj.

      Usuń

Obserwatorzy