Zaufanie
Kolejny trening
odbywał się już na dworze, na polu przy wodospadzie. Słońce właśnie zachodziło,
a trening się kończył. Członkowie drużyn usiedli na trawie przed swoimi mentorami.
Była nawet Hinata, której nie powinno tutaj być. Jej miejsce tymczasowo zajęła
Temari, ale matka Rena czuła się zobowiązana do uczestniczenia we właśnie tej
rozmowie.
Shikamaru westchnął,
wiedział, że musiał zacząć, ale tak mu się nie chciało.
- Jak wiecie Wioska
Chmury wypowiedziała nam wojnę – zaczął. – Musimy wam wyjaśnić parę kwestii.
- Właśnie z tego powodu
tutaj jesteśmy wszyscy – wyjaśniła Hinata.
- Pokój został
zakłócony – powiedział Neji. Spojrzał na swoje córki. Sam nie chciał, żeby
przeszły przez to, co on. Wtedy… prawie go zabito. Nikt nie mógł go uratować.
Spisano go na straty, a potem… jakby ożył. A teraz ma żonę, pracę i dwie córki.
Do dziś nie wierzy w ten cud. - Musimy go przywrócić, jednak gdy rozmowy pokojowe
nie zdadzą skutku, to będziemy musieli walczyć.
- Boję się tej wojny
– mruknęła cicho Kelsa. - Nie wierzę, że coś takiego nadeszło. Tyle lat pokoju.
Ren zmarszczył brwi.
Rudowłosa nie dałaby radę nikogo zabić, ale… Makeda już tak. Nie martwił się o
swoją kuzynkę. Ash w razie czego też by się przełamał, Katon tak samo… Mają
zabijanie we krwi, chociaż może trochę mniej niż Jun. Aż się uśmiechnął na myśl
o nim. Oj, on to by wybił ich wszystkich z łatwością. Pamiętał ten wzrok, kiedy
młody Uchiha płakał nad wodospadem. A ostatnio, gdy widział Juna…
Problem byłby w walce
z Asoką, Kelsą i zapewne Chase’em. Nie ma w nich tego czegoś. Tak samo jak u
Azuli i Setsu, ale Ren był pewien, że oni nie będą walczyć.
- Kiedyś musiało
nadejść, nic nie trwa wiecznie – podsumowała smętnie Temari. Spojrzała na
swojego męża i złapała go za rękę.
- Nie jesteśmy
przygotowani do prawdziwej walki, gdzie mogą nas zginąć setki – odezwała się
ponownie rudowłosa.
- Zrobiliśmy, co
mogliśmy, ale częściowo to prawda – odparł szczerze Shikamaru. - Nawet nie
widzieliście jak wygląda wojna. Możecie sobie nie poradzić.
Hinata od razu
zareagowała na te słowa.
- Ale wierzymy w was
– dodała pogodnie. - Będą się wami opiekować Jōnini i ANBU. Dziesiątki ludzi
nie pozwolą was zabić – Hinata próbowała dodać otuchy swoim wychowankom.
- Wszyscy Chūnini i
większość Jōninów wyruszą na front. A Genini będą pilnować porządku w Wiosce –
powiedział od razu Neji. – Są oczywiście wyjątki – dodał.
Asoka i Kelsa
odetchnęły. Obie były jeszcze Geninami.
- Kto? – spytała
Azula.
- Ty – odpowiedział
Shikamaru. – Razem ze mną będziesz w oddziale strategicznym. Nigdy ci tego nie
mówiłem, ale niedługo mnie przewyższysz – przyznał pewnie.
Azula wyglądała jakby
poraził ją prąd. Ale nie była szczęśliwa, była smutna, że mówiono jej takie
rzeczy akurat teraz.
- Może już to
zrobiłaś – dokończył Nara, a Hyūga nagle uniosła głowę i spojrzała się na niego
szeroko otwartymi oczami.
- Nie mogę stać,
kiedy inny będą walczyć – powiedziała z wyrzutem Azula, ścierając czarną
rękawiczką łzę, która zebrała jej się na oku.
Nagle ta wojna stała
się… realniejsza.
- Musicie wykonywać
rozkazy – odrzekła Hinata spokojnie. Pragnęła przytulić bratanicę, ale w bitwie
nikt ich nie będzie przytulać.
- Jesteście tutaj po
to, żeby ochraniać wioskę. Jeśli oddacie życie za swoich towarzyszy, będziecie…
prawdziwymi kwiatami. Walczcie za bezpieczeństwo i przeszłe pokolenia – mówił
Neji.
Ren spojrzał na
wujka. Wiedział, co ten przeżył. Jego historia była podobna. Neji został
pozbawiony ojca, a potem musiał żyć z tymi, którzy zamordowali Hizashiego.
Naruto posłał Lena na misję. Saya zabiła jego brata, a teraz mieszka w jego
domu rodzinnym.
- Walczyliśmy w
największej wojnie i wspólnie wygraliśmy ją dla was – kontynuował Hyūga.
- I teraz przyszła
kolej na nowe pokolenie – dopowiedziała Hinata, którą objął kuzyn.
- Przejdziecie przez
szybki trening. Odbędą się dla was każdego wieczora szkolenia w Akademii. Dostaniecie
ekwipunki, a potem zwoje z jedzeniem. Damy wam tyle, ile się da – zakończył
Shikamaru.
Setsu przełknął
nerwowo ślinę. On będzie musiał patrzeć na tych rannych ludzi i próbować ich
ratować. Wiedział, że będzie w oddziale medycznym. Spojrzał się na Rena, który
siedział przed nim. Chciał go dotknął. Podniósł rękę i skierował dłoń do jego
blond włosów, w ostatnim momencie cofnął ją. W wojnie nie ma czasu na miłość,
ale wiedział, że będzie patrzył na walczącego Rena i gdy nadejdzie taka chwila
włoży całą swoją chakrę, żeby go uleczyć.
I choćby wszyscy
mieli zginąć, Ren będzie ostatnim żywym.
- Nie wszyscy będą
zdolni do walki, ale wy tak – zaczęła Temari.
- O kim mówisz? –
spytał zaskoczony Shikamaru i spojrzał na żonę, która się nagle zarumieniła.
- O mnie – powiedziała
cicho. – Jestem w ciąży.
Chase aż wstał,
złapał za naszyjnik z czerwonym kryształem wiszącym na jego szyi i otworzył
szeroko usta.
Pod Shikamaru ugięły
się nogi i upadł na jedno kolano. Spojrzał na kobietę.
- Kiedy? – wydusił po
chwili.
- Zachciało ci się
szaleć trzy miesiące temu – odpowiedziała, próbując rozluźnić sytuację.
- Ja… – wydukał
tylko.
Chase podszedł do
ciotki i rzucił się na nią. Uściskał ją mocno.
- Chociaż jedno
szczęście na nas czeka – powiedział, wtulając się w ramiona ciotki.
A Ren widział już
tylko wschodzący księżyc w pełni.
*
Ren wyjrzał za okno w
mieszkaniu Asha. Za godzinę miał się spotkać z Naruto, jak obiecał matce. Na
pewno nie spodziewał się miłej wiadomości z samego rana. Na oknie wylądował
malutki czarny ptaszek, który spojrzał się na niego. Poznawał go.
Należał do Amona.
Otworzył szybko okno
i wpuścił małego do środka. Gdy tylko go dotknął, na jego nóżce zmaterializował
się zwój z wiadomością. Jak się domyślał… Irie wreszcie nauczyła się sprawiać,
że jakieś obiekty będą dłużej niewidzialne tylko przez jej wolę.
Powiększył wiadomość
i przeczytał ją.
Chwilę potem już
płonęła.
Ptak zaćwierkał i
wyleciał przez okno, które potem zamknął Ren.
Złapał za swoją Kirę
i skierował się z uśmiechem do wyjścia.
*
Naruto czekał w budynku
Hokage. Przed drzwiami do gabinetu stał Konohamaru, który przepuścił Rena.
Gdy wszedł, od razu
spojrzał na ojca, który spoglądał za okno.
- A jednak
przyszedłeś – powiedział słabo starszy.
- Obiecałem –
powiedział.
Ostatni raz, gdy tu
był… Naruto pozwolił iść na misję Lenowi. Jedno ze wspomnień, które nigdy nie
zapomni.
Naruto wstał z
krzesła i obrócił się twarzą do syna. Wszędzie walały się papiery.
Najwidoczniej przez to wypowiedzenie wojny obaj Hokage mają sporo roboty.
- Wiesz… - Naruto
zupełnie nie wiedział, co powinien zrobić ani powiedzieć. Jego ojciec nie miał
takiej okazji, więc nie mógł się tego nauczyć. – Tak wiele się zmieniło…
- Zdążyłem zauważyć –
przerwał mu.
- Ren – przywołał go
do porządku, a potem jego twarz złagodniała. – W wojnach ginął ludzie. Ja… -
Wziął oddech i spojrzał na syna ze strachem. - Nie chcę cię stracić.
Młodszy nie wiedział,
co ma odpowiedzieć. To był jego ojciec, przez tyle czasu dla niego dobry,
wychowywał go. I ta część wyrywała się do rodzica. Niektórych pomimo
największych krzywd, i tak kocha się bezwarunkowo, po cichu, zawsze.
- Przepraszam cię, że
cię skrzywdziłem. Przepraszam, że dopuściłem, do tego jaki się stałeś. Byłeś
taki niewinny, miałeś szczęśliwe dzieciństwo, nie musiałeś się o nic martwić –
zaczął mówić, spoglądał w podłogę. -
Mnie za to nienawidzono. Wszystkie te oczy… były takie okropne. Ja nie
wiedziałem, co zrobiłem źle – mówił chaotycznie. - Za wszelką cenę chciałem
mieć kogoś, kto mnie przytuli i porozmawia. – Czuł ogromną gulę w gardle, z
każdym słowem było mu ciężej.
- Tato… - wyszeptał
słabo Ren. Wyciągnął w jego kierunku dłoń.
- Nikogo takiego nie
miałem. Byłem tylko dzieckiem. Nikt nie chciał mnie nawet dotykać. Bo miałem w
sobie bestię, demona. Cierpiałem tak bardzo… Byłem samotny, cały ten przeklęty
czas byłem w domu, leżałem pod kołdrą i płakałem. Marzyłem o rodzicach tak
bardzo, chciałem o nich śnić, ale nawet nie potrafiłem sobie ich wyobrazić. Nie
wiedziałem jak się nazywali, jak wyglądali. Czułem cię tak okropnie niechciany.
Z twarzy Naruto
zaczęły lecieć nieprzerwanie łzy i skapywać na te wszystkie dokumenty.
Jego ojciec, w białej
pelerynie Hokage. Tam, tuż obok.
- Gdy dowiedziałem
się, że zabito Lena, to płakałem przez dwa dni w jego pokoju. Na pogrzebie
ryczałem tak głośno, że musiano mnie uciszać – przyznał. – Jestem dorosły, ale
nigdy nie czułem większego bólu. Nie wyobrażam sobie większego cierpienia niż
stracenie dziecka.
Renem aż szarpnęło,
czuł jak jego nogi uginają się pod ciężarem tych słów. To było zbyt ciężkie. To
nie Naruto skrzywdził jego. Tylko on ojca.
- Myślałem, że ciebie
też stracę, że ciebie też zabiją – wychlipał. – Zabiorą mi.
Jego ojciec pierwszy
raz się przed nim tak otworzył.
Ren obszedł szybko
biurko. Cała jego brama, bariera przed niechcianą prawdą runęła tak, że został
z niej żałosny pył. Czuł, że nie może przełknął śliny, a łzy spływają mu po
twarzy. On naprawdę płakał.
- Chcę mieć wreszcie
rodzinę. Tak bardzo jej pragnę – wyszeptał.
Ren już nie mógł tego
znieść. Rzucił się w ramiona ojca i przytulił się do jego piersi. Tak mocno,
jak tylko był w stanie. Za te wszystkie lata, kiedy tego nie mógł doświadczyć.
Brakowało mu tego ojcowskiego uścisku. Brakowało mu rodziny.
- Zrezygnuję ze
stanowiska Hokage dla was – powiedział cicho, mocno otulając ramionami syna.
Ren otworzył szeroko
oczy i poderwał twarz.
- Nie! – odrzekł od
razu. – Nie możesz! – krzyczał.
- Dlaczego? – spytał
Naruto, nie rozumiejąc reakcji syna.
- Nie możesz oddać
Sasuke władzy – wydarł się. - Rozumiesz?! Nie możesz. On nas zniszczy, zaufaj
mi. – Upierał się na swoim.
- Ciii… - uciszył go Naruto i przyłożył sobie twarz
Rena do swojego zagłębienia między szyją a barkiem. - Wy jesteście ważniejsi –
kontynuował.
- I dlatego nie
rezygnuj – prosił. – Ty musisz…
Ren próbował coś
powiedzieć, ale nie był w stanie. Miał wrażenie, że może już tylko płakać nad
tym, co zrobił i jak bardzo skrzywdził innych.
- Niedługo wszystko
się rozwiąże, a wojny nawet nie będzie -
powiedział Ren.
- Skąd to możesz
wiedzieć? – spytał starszy.
Ta wiadomość. Jun i
Kōsuke.
- W końcu wszystko
się zmieniło, prawda? – odpowiedział. - Więc będzie się zmieniało jeszcze wiele
razy.
Pragnę Wam powiedzieć, że właśnie ukończyłam 12-rozdziałowy dodatek do tomu II, który będzie publikowany bezpośrednio po ukończeniu tomu II (zgaduję, że w styczniu) [aktualizacja z dnia 04.09: już nie zgaduję, a piszę, że w lutym] w dodatku przygotowałam dla Was parę niespodzianek po tomie II.
Wracając do serii Hidden od razu mówię, że będzie to głównie romans, akcja będzie jedynie skromnym dodatkiem i skupi się na głównej parze opowiadania. Cóż będą sceny +18 yaoi i rozumiem, że nie wszyscy lubią coś takiego, dlatego właśnie Hidden zostanie opublikowany dopiero po Rozdartej Ranie.
Chętni - przeczytają, a nie chętni - nie zepsują sobie opinii o opowiadaniu i po prostu to ominą.
---------------------------------------------
Witajcie, Skarby!
Pragnę Wam powiedzieć, że właśnie ukończyłam 12-rozdziałowy dodatek do tomu II, który będzie publikowany bezpośrednio po ukończeniu tomu II (zgaduję, że w styczniu) [aktualizacja z dnia 04.09: już nie zgaduję, a piszę, że w lutym] w dodatku przygotowałam dla Was parę niespodzianek po tomie II.
Wracając do serii Hidden od razu mówię, że będzie to głównie romans, akcja będzie jedynie skromnym dodatkiem i skupi się na głównej parze opowiadania. Cóż będą sceny +18 yaoi i rozumiem, że nie wszyscy lubią coś takiego, dlatego właśnie Hidden zostanie opublikowany dopiero po Rozdartej Ranie.
Chętni - przeczytają, a nie chętni - nie zepsują sobie opinii o opowiadaniu i po prostu to ominą.
Nareszcie się pogodzili... tak długo musiałam na to czekać... Ren w końcu zrozumiał uczucia ojca i mam nadzieję, że Naruto nie da go już więcej skrzywdzić... A co do Sasuke - niech nawet się nie pokazuje, bo już mnie denerwuje... Co on tak naprawdę zrobił i czemu Ren nie chce by zasiadł jako sam na stanowisku Hokage? Mam nadzieję, że w następnych rozdziałach kolejne fakty zaczną wychodzić. Z niecierpliwością czekam do niedzieli ^^
OdpowiedzUsuńDziękuję za komentarz ;)
UsuńSprawa Sasuke wkrótce się rozwiąże - wszystkie wątki połączą się w jedno.