15 lipca 2018

Rozdarta Rana - 6

Zaufanie

Kolejny trening odbywał się już na dworze, na polu przy wodospadzie. Słońce właśnie zachodziło, a trening się kończył. Członkowie drużyn usiedli na trawie przed swoimi mentorami. Była nawet Hinata, której nie powinno tutaj być. Jej miejsce tymczasowo zajęła Temari, ale matka Rena czuła się zobowiązana do uczestniczenia we właśnie tej rozmowie.
Shikamaru westchnął, wiedział, że musiał zacząć, ale tak mu się nie chciało.
- Jak wiecie Wioska Chmury wypowiedziała nam wojnę – zaczął. – Musimy wam wyjaśnić parę kwestii.
- Właśnie z tego powodu tutaj jesteśmy wszyscy – wyjaśniła Hinata.
- Pokój został zakłócony – powiedział Neji. Spojrzał na swoje córki. Sam nie chciał, żeby przeszły przez to, co on. Wtedy… prawie go zabito. Nikt nie mógł go uratować. Spisano go na straty, a potem… jakby ożył. A teraz ma żonę, pracę i dwie córki. Do dziś nie wierzy w ten cud. - Musimy go przywrócić, jednak gdy rozmowy pokojowe nie zdadzą skutku, to będziemy musieli walczyć.
- Boję się tej wojny – mruknęła cicho Kelsa. - Nie wierzę, że coś takiego nadeszło. Tyle lat pokoju.
Ren zmarszczył brwi. Rudowłosa nie dałaby radę nikogo zabić, ale… Makeda już tak. Nie martwił się o swoją kuzynkę. Ash w razie czego też by się przełamał, Katon tak samo… Mają zabijanie we krwi, chociaż może trochę mniej niż Jun. Aż się uśmiechnął na myśl o nim. Oj, on to by wybił ich wszystkich z łatwością. Pamiętał ten wzrok, kiedy młody Uchiha płakał nad wodospadem. A ostatnio, gdy widział Juna…
Problem byłby w walce z Asoką, Kelsą i zapewne Chase’em. Nie ma w nich tego czegoś. Tak samo jak u Azuli i Setsu, ale Ren był pewien, że oni nie będą walczyć.
- Kiedyś musiało nadejść, nic nie trwa wiecznie – podsumowała smętnie Temari. Spojrzała na swojego męża i złapała go za rękę.
- Nie jesteśmy przygotowani do prawdziwej walki, gdzie mogą nas zginąć setki – odezwała się ponownie rudowłosa.
- Zrobiliśmy, co mogliśmy, ale częściowo to prawda – odparł szczerze Shikamaru. - Nawet nie widzieliście jak wygląda wojna. Możecie sobie nie poradzić.
Hinata od razu zareagowała na te słowa.
- Ale wierzymy w was – dodała pogodnie. - Będą się wami opiekować Jōnini i ANBU. Dziesiątki ludzi nie pozwolą was zabić – Hinata próbowała dodać otuchy swoim wychowankom.
- Wszyscy Chūnini i większość Jōninów wyruszą na front. A Genini będą pilnować porządku w Wiosce – powiedział od razu Neji. – Są oczywiście wyjątki – dodał.
Asoka i Kelsa odetchnęły. Obie były jeszcze Geninami.
- Kto? – spytała Azula.
- Ty – odpowiedział Shikamaru. – Razem ze mną będziesz w oddziale strategicznym. Nigdy ci tego nie mówiłem, ale niedługo mnie przewyższysz – przyznał pewnie.
Azula wyglądała jakby poraził ją prąd. Ale nie była szczęśliwa, była smutna, że mówiono jej takie rzeczy akurat teraz.
- Może już to zrobiłaś – dokończył Nara, a Hyūga nagle uniosła głowę i spojrzała się na niego szeroko otwartymi oczami.
- Nie mogę stać, kiedy inny będą walczyć – powiedziała z wyrzutem Azula, ścierając czarną rękawiczką łzę, która zebrała jej się na oku.
Nagle ta wojna stała się… realniejsza.
- Musicie wykonywać rozkazy – odrzekła Hinata spokojnie. Pragnęła przytulić bratanicę, ale w bitwie nikt ich nie będzie przytulać.
- Jesteście tutaj po to, żeby ochraniać wioskę. Jeśli oddacie życie za swoich towarzyszy, będziecie… prawdziwymi kwiatami. Walczcie za bezpieczeństwo i przeszłe pokolenia – mówił Neji.
Ren spojrzał na wujka. Wiedział, co ten przeżył. Jego historia była podobna. Neji został pozbawiony ojca, a potem musiał żyć z tymi, którzy zamordowali Hizashiego. Naruto posłał Lena na misję. Saya zabiła jego brata, a teraz mieszka w jego domu rodzinnym.
- Walczyliśmy w największej wojnie i wspólnie wygraliśmy ją dla was – kontynuował Hyūga.
- I teraz przyszła kolej na nowe pokolenie – dopowiedziała Hinata, którą objął kuzyn.
- Przejdziecie przez szybki trening. Odbędą się dla was każdego wieczora szkolenia w Akademii. Dostaniecie ekwipunki, a potem zwoje z jedzeniem. Damy wam tyle, ile się da – zakończył Shikamaru.
Setsu przełknął nerwowo ślinę. On będzie musiał patrzeć na tych rannych ludzi i próbować ich ratować. Wiedział, że będzie w oddziale medycznym. Spojrzał się na Rena, który siedział przed nim. Chciał go dotknął. Podniósł rękę i skierował dłoń do jego blond włosów, w ostatnim momencie cofnął ją. W wojnie nie ma czasu na miłość, ale wiedział, że będzie patrzył na walczącego Rena i gdy nadejdzie taka chwila włoży całą swoją chakrę, żeby go uleczyć.
I choćby wszyscy mieli zginąć, Ren będzie ostatnim żywym.
- Nie wszyscy będą zdolni do walki, ale wy tak – zaczęła Temari.
- O kim mówisz? – spytał zaskoczony Shikamaru i spojrzał na żonę, która się nagle zarumieniła.
- O mnie – powiedziała cicho. – Jestem w ciąży.
Chase aż wstał, złapał za naszyjnik z czerwonym kryształem wiszącym na jego szyi i otworzył szeroko usta.
Pod Shikamaru ugięły się nogi i upadł na jedno kolano. Spojrzał na kobietę.
- Kiedy? – wydusił po chwili.
- Zachciało ci się szaleć trzy miesiące temu – odpowiedziała, próbując rozluźnić sytuację.
- Ja… – wydukał tylko.
Chase podszedł do ciotki i rzucił się na nią. Uściskał ją mocno.
- Chociaż jedno szczęście na nas czeka – powiedział, wtulając się w ramiona ciotki.
A Ren widział już tylko wschodzący księżyc w pełni.

*
Ren wyjrzał za okno w mieszkaniu Asha. Za godzinę miał się spotkać z Naruto, jak obiecał matce. Na pewno nie spodziewał się miłej wiadomości z samego rana. Na oknie wylądował malutki czarny ptaszek, który spojrzał się na niego. Poznawał go.
Należał do Amona.
Otworzył szybko okno i wpuścił małego do środka. Gdy tylko go dotknął, na jego nóżce zmaterializował się zwój z wiadomością. Jak się domyślał… Irie wreszcie nauczyła się sprawiać, że jakieś obiekty będą dłużej niewidzialne tylko przez jej wolę.
Powiększył wiadomość i przeczytał ją.
Chwilę potem już płonęła.
Ptak zaćwierkał i wyleciał przez okno, które potem zamknął Ren.
Złapał za swoją Kirę i skierował się z uśmiechem do wyjścia.

*
Naruto czekał w budynku Hokage. Przed drzwiami do gabinetu stał Konohamaru, który przepuścił Rena.
Gdy wszedł, od razu spojrzał na ojca, który spoglądał za okno.
- A jednak przyszedłeś – powiedział słabo starszy.
- Obiecałem – powiedział. 
Ostatni raz, gdy tu był… Naruto pozwolił iść na misję Lenowi. Jedno ze wspomnień, które nigdy nie zapomni.
Naruto wstał z krzesła i obrócił się twarzą do syna. Wszędzie walały się papiery. Najwidoczniej przez to wypowiedzenie wojny obaj Hokage mają sporo roboty.
- Wiesz… - Naruto zupełnie nie wiedział, co powinien zrobić ani powiedzieć. Jego ojciec nie miał takiej okazji, więc nie mógł się tego nauczyć. – Tak wiele się zmieniło…
- Zdążyłem zauważyć – przerwał mu.
- Ren – przywołał go do porządku, a potem jego twarz złagodniała. – W wojnach ginął ludzie. Ja… - Wziął oddech i spojrzał na syna ze strachem. - Nie chcę cię stracić.
Młodszy nie wiedział, co ma odpowiedzieć. To był jego ojciec, przez tyle czasu dla niego dobry, wychowywał go. I ta część wyrywała się do rodzica. Niektórych pomimo największych krzywd, i tak kocha się bezwarunkowo, po cichu, zawsze.
- Przepraszam cię, że cię skrzywdziłem. Przepraszam, że dopuściłem, do tego jaki się stałeś. Byłeś taki niewinny, miałeś szczęśliwe dzieciństwo, nie musiałeś się o nic martwić – zaczął  mówić, spoglądał w podłogę. - Mnie za to nienawidzono. Wszystkie te oczy… były takie okropne. Ja nie wiedziałem, co zrobiłem źle – mówił chaotycznie. - Za wszelką cenę chciałem mieć kogoś, kto mnie przytuli i porozmawia. – Czuł ogromną gulę w gardle, z każdym słowem było mu ciężej.
- Tato… - wyszeptał słabo Ren. Wyciągnął w jego kierunku dłoń.
- Nikogo takiego nie miałem. Byłem tylko dzieckiem. Nikt nie chciał mnie nawet dotykać. Bo miałem w sobie bestię, demona. Cierpiałem tak bardzo… Byłem samotny, cały ten przeklęty czas byłem w domu, leżałem pod kołdrą i płakałem. Marzyłem o rodzicach tak bardzo, chciałem o nich śnić, ale nawet nie potrafiłem sobie ich wyobrazić. Nie wiedziałem jak się nazywali, jak wyglądali. Czułem cię tak okropnie niechciany.
Z twarzy Naruto zaczęły lecieć nieprzerwanie łzy i skapywać na te wszystkie dokumenty.
Jego ojciec, w białej pelerynie Hokage. Tam, tuż obok.
- Gdy dowiedziałem się, że zabito Lena, to płakałem przez dwa dni w jego pokoju. Na pogrzebie ryczałem tak głośno, że musiano mnie uciszać – przyznał. – Jestem dorosły, ale nigdy nie czułem większego bólu. Nie wyobrażam sobie większego cierpienia niż stracenie dziecka.
Renem aż szarpnęło, czuł jak jego nogi uginają się pod ciężarem tych słów. To było zbyt ciężkie. To nie Naruto skrzywdził jego. Tylko on ojca.
- Myślałem, że ciebie też stracę, że ciebie też zabiją – wychlipał. – Zabiorą mi.
Jego ojciec pierwszy raz się przed nim tak otworzył.
Ren obszedł szybko biurko. Cała jego brama, bariera przed niechcianą prawdą runęła tak, że został z niej żałosny pył. Czuł, że nie może przełknął śliny, a łzy spływają mu po twarzy. On naprawdę płakał.
- Chcę mieć wreszcie rodzinę. Tak bardzo jej pragnę – wyszeptał.
Ren już nie mógł tego znieść. Rzucił się w ramiona ojca i przytulił się do jego piersi. Tak mocno, jak tylko był w stanie. Za te wszystkie lata, kiedy tego nie mógł doświadczyć. Brakowało mu tego ojcowskiego uścisku. Brakowało mu rodziny.
- Zrezygnuję ze stanowiska Hokage dla was – powiedział cicho, mocno otulając ramionami syna.
Ren otworzył szeroko oczy i poderwał twarz.
- Nie! – odrzekł od razu. – Nie możesz! – krzyczał.
- Dlaczego? – spytał Naruto, nie rozumiejąc reakcji syna.
- Nie możesz oddać Sasuke władzy – wydarł się. - Rozumiesz?! Nie możesz. On nas zniszczy, zaufaj mi. – Upierał się na swoim.
- Ciii…  - uciszył go Naruto i przyłożył sobie twarz Rena do swojego zagłębienia między szyją a barkiem. - Wy jesteście ważniejsi – kontynuował.
- I dlatego nie rezygnuj – prosił. – Ty musisz…
Ren próbował coś powiedzieć, ale nie był w stanie. Miał wrażenie, że może już tylko płakać nad tym, co zrobił i jak bardzo skrzywdził innych.
- Niedługo wszystko się rozwiąże, a wojny nawet nie będzie  - powiedział Ren.
- Skąd to możesz wiedzieć? – spytał starszy.
Ta wiadomość. Jun i Kōsuke.
- W końcu wszystko się zmieniło, prawda? – odpowiedział. - Więc będzie się zmieniało jeszcze wiele razy.

---------------------------------------------
Witajcie, Skarby! 

Pragnę Wam powiedzieć, że właśnie ukończyłam 12-rozdziałowy dodatek do tomu II, który będzie publikowany bezpośrednio po ukończeniu tomu II (zgaduję, że w styczniu) [aktualizacja z dnia  04.09: już nie zgaduję, a piszę, że w lutym] w dodatku przygotowałam dla Was parę niespodzianek po tomie II.

Wracając do serii Hidden od razu mówię, że będzie to głównie romans, akcja będzie jedynie skromnym dodatkiem i skupi się na głównej parze opowiadania. Cóż będą sceny +18 yaoi i rozumiem, że nie wszyscy lubią coś takiego, dlatego właśnie Hidden zostanie opublikowany dopiero po Rozdartej Ranie.

Chętni - przeczytają, a nie chętni - nie zepsują sobie opinii o opowiadaniu i po prostu to ominą.

2 komentarze:

  1. Nareszcie się pogodzili... tak długo musiałam na to czekać... Ren w końcu zrozumiał uczucia ojca i mam nadzieję, że Naruto nie da go już więcej skrzywdzić... A co do Sasuke - niech nawet się nie pokazuje, bo już mnie denerwuje... Co on tak naprawdę zrobił i czemu Ren nie chce by zasiadł jako sam na stanowisku Hokage? Mam nadzieję, że w następnych rozdziałach kolejne fakty zaczną wychodzić. Z niecierpliwością czekam do niedzieli ^^

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję za komentarz ;)
      Sprawa Sasuke wkrótce się rozwiąże - wszystkie wątki połączą się w jedno.

      Usuń

Obserwatorzy