Sasuke
powrócił do domu po podróży z nieprzytomnym Katonem.
Jun wydział
jak jego ojciec niesie różowowłosego na rękach. Chłopak miał zabandażowany cały
brzuch. Nawet się z nikim nie przywitał tylko od razu wszedł do domu i zaniósł
Katona do prywatnego gabinetu matki.
Najmłodszy
po raz pierwszy widział brata w tak złym stanie. Bywało tak, że nie widział
chłopaka przez parę dni, bo był zakaz wchodzenia do jego pokoju.
Jun poczekał
na ojca przed drzwiami pomieszczenia. Chciał go zobaczyć, tak dawno go nie
widział. Tęsknił za ojcem, jakkolwiek ten by go nie traktował, to byli rodziną.
Sasuke po
pewnym czasie wyszedł i… wpadł w prawdziwy szał, gdy zobaczył najmłodszego
syna.
- Czemu się
tu pałętasz, słabeuszu? – mówił cicho.
Uchiha
wyglądał przerażająco, miał rozszerzone źrenice, te przeklęte czerwone oczy.
Jun cofnął
się kawałek. Przełknął ślinę i spojrzał się w bok. To był zły pomysł, żeby
tutaj zostać. Chciał uciec do swojego małego pokoju.
- Czemu
tutaj jesteś? – spytał mężczyzna. – Słyszysz mnie? – wydarł się.
- Tato, nie!
– krzyknął słabo. Ledwo miał siłę zebrać kolejny oddech, a co dopiero mówić.
- Jesteś
słaby – wyszeptał Sasuke, podnosząc Juna za szyję.
Przycisnął
chłopaka do ściany.
- Przestań,
proszę!
Z oczu Juna
wydostały się łzy.
- A wiesz,
dlaczego? – spytał, a Jun wierzgał nogami, bo chciał się wydostać z tego
uścisku. – Bo nie ma w tobie motywacji, żądzy… czy nienawiści – mówił
spokojnym głosem Sasuke wprost do ucha syna.
-
N-nienawiści? – wyjęczał.
- Jesteś
taki jak on – powiedział ojciec. – Wyglądasz jak… - przerwał, zaciskając mocno
oczy. – Już od dnia twoich narodzin to widziałem. Zapłacisz mi za to –
zakończył, rzucając chłopaka na podłogę.
Jun zebrał
się w sobie i pobiegł do swojego pokoju, a na jedną sekundę w jego oczach
mignął Sharingan, lecz on sam o tym nie wiedział.
O jejciu, chyba ktoś tu zaczął naprawdę kogoś nienawidzić... Niby taki słabeusz, a ja jednak mam nadzieję, że przewyższy swoją rodzinę.
OdpowiedzUsuńZa niedlugo skomentuje poprzedni rozdzial aleale najpierw znajde na to czas. Powodzenia w pisaniu, a raczej sprawdzaniu ^^
Jun to mój skarb! Sama, osobiście chciałabym się nim zająć i wytrenować ;)
UsuńCo do poprzedniego rozdziału, to widziałam, że nie skomentowałaś, ale spokojnie, przecież go nie usunę. A ja zasuwam z rozdziałami bardzo często, bo na blogu publikuję 'cokolwiek' jak nie dwa to trzy razy w tygodniu ;)
Całusy, Sharona