13 stycznia 2019

Rozdarta Rana - 32

Klucz do Wygranej
- Tak w ogóle… to dlaczego tu jesteśmy? – spytał Ash.
- Żeby zaplanować zabójstwo Sasuke Uchihy – odpowiedział spokojnie Ren.
Makeda spojrzała się na kuzyna zdziwiona. Myślała, że… on był taki tylko podczas pełni, a teraz… Naprawdę chciał to zrobić. Na serio chciał ich do tego namówić.
- Co? – odparła Hyūga.
- Sasuke Uchiha… ten potwór, którego muszę nazywać ojcem… on… – przerwał Katon. Sam był zaskoczony słowami Rena, ale chciał tego najmocniej na świecie.
- On… - zaczął Ash, zaciskając zęby. – To on prawie wykończył Katona i Juna. Jednego właściwie torturował przez całe życie, a nad drugim się znęcał – wyszlochał. – Tylko ja byłem tak naprawdę bezpieczny! Trzeba to zrobić.
- To on zlecił zabójstwo na Lenie – szepnął Ren, wyrywając Makedę z rozmyślań.
- Saya jest naszą siostrą – dodał Jun. – Po prostu spłodził ją, żeby stworzyć z niej zabawkę do zabijania – wycedził, zaciskając dłonie w pięści.
- I mnie też – przyznał Katon, dziwiąc wszystkich. – Ja miałem zabić Naruto-sensei’a, a Saya Hinatę i jej dziecko.
Nagle wspomnienia z Egzaminu na Jōnina zalały mu oczy. Wsunął dłonie w krótkie, różowe włosy do ramion, a następnie zakrył nimi twarz.
- A ciebie, Ren – zaczął ponownie najstarszy Uchiha – miał zabić osobiście.
Uzumaki spojrzał się głęboko w jego oczy, chcąc wykryć jakiekolwiek kłamstwo. Białe i czarne spojrzenie…
- Sprawy są jeszcze dalsze – rzuciła Irie, odrzucając włosy z ramienia. – Sasuke knuł z Wioską Dźwięku i Chmury. Klan Yotsuki, czyli ten który zgładziliśmy – kontynuowała – miał oddać Matatabiego, dwuogoniastą bestię, w ręce Uchihy w zamian za poddanie Liścia w wojnie, która parę miesięcy temu miała dojść do skutku.
Saken i Hiro wyglądali na przestraszonych. Ten ogrom spisków i skrupulatnie połączonych ze sobą związków ich przytłaczał. Wszystko idealnie prowadziło do Sasuke. Każda sprawa czy też problem. Jeden winny, tysiące poszkodowanych.
- To był wielki plan – odrzekł Ren. – Musimy stworzyć podobny, żeby go pokonać. Samą walką nie damy rady.
- Już… - zaczęła Makeda. – Już rozumiem. Ale czy damy radę? Jest nas tak mało – szepnęła dziewczyna, przez chwilę wątpiąc w swoje umiejętności.
- I tyle dokładnie wystarczy, nie możemy nikogo więcej w to mieszać w przypadku, gdybyśmy polegli…
- Nawet Setsu? – spytał Katon. - Przydałby się jako medyk – sprecyzował.
- Nie – odpowiedział zimno. – Nie będę go narażał na niebezpieczeństwo i widoki, których nie powinien nigdy oglądać – dodał, wpatrując się uporczywo w mapę, jakby ta mu zrobiła krzywdę.
- A Chase? – dopytywał się różowowłosy.
- Nie chcę mieszać do tego Wioski Piasku. To sprawa Wioski Liścia, ale Wioska Chmur jest w to bardzo zamieszana, dlatego są tu Hiro i Saken oraz, oczywiście, Irie – odpowiedział Ren.
Katon kiwnął głową na znak, że rozumie.
- Trzeba się zająć po kolei każdą osobą. Sam Sasuke nie jest tak wielkim problemem jak się wydaje – mruknął Uzumaki.
- Będzie z nim ANBU! – krzyknął Hiro.
- I tym właśnie ma się zająć Makeda – odpowiedział Ren. Spojrzał na identycznie białe oczy kuzynki. – Wiem, że jesteś na tyle potężna, żeby roznieść wszystkich. Udowodniłaś to na Egzaminie – dodał.
- Nie! – Ash wstał z miejsca i walnął w stolik pięścią. – Ona nie może! Nie! – ucinał jakby nie mógł sformułować poprawnego zdania. – To zbyt niebezpieczne! – chciał kontynuować, ale Ren złapał go za zaginiętą dłoń.
- Ona jest silna, musisz w to uwierzyć – odpowiedział blondyn. - Ma najsilniejszego Byakugana w klanie Hyūga, włada lodem, potrafi zamrażać krew w ludziach! I przede wszystkim… – Spojrzał na Asha, chcąc wybadać reakcję przyjaciela. – Umie zabijać – dokończył.
Chłopak aż usiadł. Czuł się okropny, że nie mógł ochronić swojej ukochanej, ale najwidoczniej ona potrafiła to zrobić sama. Musiał się z tym pogodzić.
- To jak? – rozpoczął znowu Ren. – Zgadzasz się zająć ANBU?
Brązowowłosa pokiwała głową.
- Ash, pomożesz jej. Ustawisz pułapki na drodze miejsce spotkania a ANBU i przy wyjściu z Wioski. Twoje pieczęcie są tutaj kluczowe – powiedział dosadnie Uzumaki.
- Zrobię to – odpowiedział, a Jun położył mu dłoń na ramię w geście wsparcia.
- Ja się zajmę Sasuke, potem dołączy do mnie Kōsuke – mruknął najmłodszy Uchiha.
- Jasne – rzuciła Irie. – Teraz sprawa Naruto. Kto się nim zajmie? – spytała.
- Katon – odpowiedział szybko Ren. – Ma w sobie demona i łatwo ściągnie mojego ojca do… dzielnicy Hyūga – dodał, wpadając nagle na świetny pomysł.
- Zajmiemy jednocześnie Shikamaru – stwierdziła Irie. – Będzie musiał pomóc Konohamaru albo sam przejąć władzę.
- Klan Hyūga jest bardzo potężny, gdy dowiedzą się, że bestia się uwolniła bądź ty, Katon – powiedziała, wbijając swój wzrok w różowowłosego – straciłeś kontrolę, to od razu zareagują… szczególnie, jeśli w dzielnicy będzie Hinata – dokończyła pewnie Makeda.
- Doskonały pomysł.
Ren zacisnął zęby. Nie, to mu się w ogóle nie podobało. Nie chciał, żeby cholerny demon zaczął przypadkowo szaleć przy jego matce!
- Ale ja panuję w pełni nad demonem – wtrącił Katon.
- Tym lepiej. – Ren odetchnął. – Narobisz zamieszania, jednocześnie nie stwarzając prawdziwego zagrożenia. Wystarczy tylko to, że inni uwierzą, że straciłeś kontrolę – odparł zadowolony.
- W takim razie się zgadzam.
- Będziesz musiał bardzo szybko przedostać się z miejsca spotkania do dzielnicy. Dasz radę?
Katon pokiwał głową.
- Tylko… Co z Sayą? – spytał Uzumaki. Spędzało mu to sen z powiek. Ciągle myślał o niej i o tym, że mogła zagrozić jego matce.
- Saya jest prawdopodobnie w budynku ANBU. – Irie westchnęła. – Ren, musisz sobie uświadomić, że ona jest w ANBU i chyba zawsze była. I wtedy, gdy zabijała ci brata i wtedy, gdy dołączyła do rodziny Uzumakich.
- Wiem, że to wszystko były misje, ale… - urwał na chwilę. – Mam wrażenie, że ona naprawdę pokochała moją mamę.
- Hinata-sama jest naprawdę przeuroczą kobietą, ale musisz się skupić na obronie jej i dziecka – mówiła kobieta. Rozumiała wątpliwości Rena. Ona sama pomagała w sierocińcu, a Saya była tylko dzieckiem. Zmanipulowanym i zabójczym, ale jednak.
- I taki zrobię – odpowiedział pewnie Ren, patrząc w oczy Irie. – W razie czego Makeda da radę – dodała.
- Obawiam się – zaczęła Hyūga – że ja już nie mam żadnych hamulców, że w tej chwili zabijanie jest już takie proste – dokończyła smutno. Mimo to, w jej oku pojawiła się ta niebezpieczna iskierka.
Ren zmienił miejsce bliżej kuzynki i objął ją jednocześnie z Ashem. Ucałował ją w czoło.
- Ja też – odpowiedział. – Tylko raz się zawahałem. Gdy w grę wchodziły niewinne dzieci – mruknął, zaciskając oczy. Wtedy… Klan Yotsuki… Wioska Chmury… Jun wybił każdego. Wszystko płonęło. – Coś wiadomo o Torze? – spytał Irie, chcąc zmienić temat.
- Przeżyła i uciekła z Wioski, wróciła do Ukrytego Dźwięku. Prawdopodobnie nie stanowi już żadnego zagrożenia, ale w przyszłości może chcieć zemsty.
Ren zmarszczył brwi. Mimo tego, że był od niej silniejszy, to nigdy nie należało lekceważyć przeciwnika.
- W takim razie została już tylko kwestia bramy i Azuli – burknęła Makeda.
- Kōsuke i ja zajmiemy się barierą – odpowiedziała Irie. – A co z twoją siostrą nie tak?
- Azula jest cholernie inteligentna i lubi wkładać palce tam, gdzie nie powinna. Ludzie jej nie podejrzewają, bo jest ładna, ale to… - przerwała.
- Ja się nią zajmę – odezwał się po raz pierwszy Saken. Mrugnął do dziewczyny.
- Ja mogę zająć wartowników – dodał Hiro, spoglądając na brata.
Irie klasnęła w dłonie.
Godzina zero już wkrótce.

---------------------------------------------------------

Witajcie, Skarby!

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Obserwatorzy