Klucz do
Wygranej
- Tak w ogóle… to
dlaczego tu jesteśmy? – spytał Ash.
- Żeby zaplanować
zabójstwo Sasuke Uchihy – odpowiedział spokojnie Ren.
Makeda spojrzała się
na kuzyna zdziwiona. Myślała, że… on był taki tylko podczas pełni, a teraz… Naprawdę
chciał to zrobić. Na serio chciał ich do tego namówić.
- Co? – odparła
Hyūga.
- Sasuke Uchiha… ten
potwór, którego muszę nazywać ojcem… on… – przerwał Katon. Sam był zaskoczony
słowami Rena, ale chciał tego najmocniej na świecie.
- On… - zaczął Ash,
zaciskając zęby. – To on prawie wykończył Katona i Juna. Jednego właściwie
torturował przez całe życie, a nad drugim się znęcał – wyszlochał. – Tylko ja
byłem tak naprawdę bezpieczny! Trzeba to zrobić.
- To on zlecił
zabójstwo na Lenie – szepnął Ren, wyrywając Makedę z rozmyślań.
- Saya jest naszą
siostrą – dodał Jun. – Po prostu spłodził ją, żeby stworzyć z niej zabawkę do
zabijania – wycedził, zaciskając dłonie w pięści.
- I mnie też –
przyznał Katon, dziwiąc wszystkich. – Ja miałem zabić Naruto-sensei’a, a Saya
Hinatę i jej dziecko.
Nagle wspomnienia z
Egzaminu na Jōnina zalały mu oczy. Wsunął dłonie w krótkie, różowe włosy do
ramion, a następnie zakrył nimi twarz.
- A ciebie, Ren –
zaczął ponownie najstarszy Uchiha – miał zabić osobiście.
Uzumaki spojrzał się
głęboko w jego oczy, chcąc wykryć jakiekolwiek kłamstwo. Białe i czarne
spojrzenie…
- Sprawy są jeszcze
dalsze – rzuciła Irie, odrzucając włosy z ramienia. – Sasuke knuł z Wioską
Dźwięku i Chmury. Klan Yotsuki, czyli ten który zgładziliśmy – kontynuowała –
miał oddać Matatabiego, dwuogoniastą bestię, w ręce Uchihy w zamian za poddanie
Liścia w wojnie, która parę miesięcy temu miała dojść do skutku.
Saken i Hiro
wyglądali na przestraszonych. Ten ogrom spisków i skrupulatnie połączonych ze
sobą związków ich przytłaczał. Wszystko idealnie prowadziło do Sasuke. Każda
sprawa czy też problem. Jeden winny, tysiące poszkodowanych.
- To był wielki plan
– odrzekł Ren. – Musimy stworzyć podobny, żeby go pokonać. Samą walką nie damy
rady.
- Już… - zaczęła Makeda.
– Już rozumiem. Ale czy damy radę? Jest nas tak mało – szepnęła dziewczyna,
przez chwilę wątpiąc w swoje umiejętności.
- I tyle dokładnie
wystarczy, nie możemy nikogo więcej w to mieszać w przypadku, gdybyśmy polegli…
- Nawet Setsu? –
spytał Katon. - Przydałby się jako medyk – sprecyzował.
- Nie – odpowiedział
zimno. – Nie będę go narażał na niebezpieczeństwo i widoki, których nie
powinien nigdy oglądać – dodał, wpatrując się uporczywo w mapę, jakby ta mu
zrobiła krzywdę.
- A Chase? –
dopytywał się różowowłosy.
- Nie chcę mieszać do
tego Wioski Piasku. To sprawa Wioski Liścia, ale Wioska Chmur jest w to bardzo
zamieszana, dlatego są tu Hiro i Saken oraz, oczywiście, Irie – odpowiedział
Ren.
Katon kiwnął głową na
znak, że rozumie.
- Trzeba się zająć po
kolei każdą osobą. Sam Sasuke nie jest tak wielkim problemem jak się wydaje –
mruknął Uzumaki.
- Będzie z nim ANBU!
– krzyknął Hiro.
- I tym właśnie ma
się zająć Makeda – odpowiedział Ren. Spojrzał na identycznie białe oczy
kuzynki. – Wiem, że jesteś na tyle potężna, żeby roznieść wszystkich.
Udowodniłaś to na Egzaminie – dodał.
- Nie! – Ash wstał z
miejsca i walnął w stolik pięścią. – Ona nie może! Nie! – ucinał jakby nie mógł
sformułować poprawnego zdania. – To zbyt niebezpieczne! – chciał kontynuować,
ale Ren złapał go za zaginiętą dłoń.
- Ona jest silna,
musisz w to uwierzyć – odpowiedział blondyn. - Ma najsilniejszego Byakugana w
klanie Hyūga, włada lodem, potrafi zamrażać krew w ludziach! I przede wszystkim…
– Spojrzał na Asha, chcąc wybadać reakcję przyjaciela. – Umie zabijać –
dokończył.
Chłopak aż usiadł.
Czuł się okropny, że nie mógł ochronić swojej ukochanej, ale najwidoczniej ona
potrafiła to zrobić sama. Musiał się z tym pogodzić.
- To jak? – rozpoczął
znowu Ren. – Zgadzasz się zająć ANBU?
Brązowowłosa pokiwała
głową.
- Ash, pomożesz jej.
Ustawisz pułapki na drodze miejsce spotkania a ANBU i przy wyjściu z Wioski.
Twoje pieczęcie są tutaj kluczowe – powiedział dosadnie Uzumaki.
- Zrobię to –
odpowiedział, a Jun położył mu dłoń na ramię w geście wsparcia.
- Ja się zajmę
Sasuke, potem dołączy do mnie Kōsuke – mruknął najmłodszy Uchiha.
- Jasne – rzuciła
Irie. – Teraz sprawa Naruto. Kto się nim zajmie? – spytała.
- Katon –
odpowiedział szybko Ren. – Ma w sobie demona i łatwo ściągnie mojego ojca do…
dzielnicy Hyūga – dodał, wpadając nagle na świetny pomysł.
- Zajmiemy
jednocześnie Shikamaru – stwierdziła Irie. – Będzie musiał pomóc Konohamaru
albo sam przejąć władzę.
- Klan Hyūga jest
bardzo potężny, gdy dowiedzą się, że bestia się uwolniła bądź ty, Katon –
powiedziała, wbijając swój wzrok w różowowłosego – straciłeś kontrolę, to od
razu zareagują… szczególnie, jeśli w dzielnicy będzie Hinata – dokończyła
pewnie Makeda.
- Doskonały pomysł.
Ren zacisnął zęby.
Nie, to mu się w ogóle nie podobało. Nie chciał, żeby cholerny demon zaczął
przypadkowo szaleć przy jego matce!
- Ale ja panuję w
pełni nad demonem – wtrącił Katon.
- Tym lepiej. – Ren
odetchnął. – Narobisz zamieszania, jednocześnie nie stwarzając prawdziwego
zagrożenia. Wystarczy tylko to, że inni uwierzą, że straciłeś kontrolę – odparł
zadowolony.
- W takim razie się
zgadzam.
- Będziesz musiał
bardzo szybko przedostać się z miejsca spotkania do dzielnicy. Dasz radę?
Katon pokiwał głową.
- Tylko… Co z Sayą? –
spytał Uzumaki. Spędzało mu to sen z powiek. Ciągle myślał o niej i o tym, że
mogła zagrozić jego matce.
- Saya jest
prawdopodobnie w budynku ANBU. – Irie westchnęła. – Ren, musisz sobie
uświadomić, że ona jest w ANBU i chyba zawsze była. I wtedy, gdy zabijała ci
brata i wtedy, gdy dołączyła do rodziny Uzumakich.
- Wiem, że to
wszystko były misje, ale… - urwał na chwilę. – Mam wrażenie, że ona naprawdę
pokochała moją mamę.
- Hinata-sama jest
naprawdę przeuroczą kobietą, ale musisz się skupić na obronie jej i dziecka –
mówiła kobieta. Rozumiała wątpliwości Rena. Ona sama pomagała w sierocińcu, a
Saya była tylko dzieckiem. Zmanipulowanym i zabójczym, ale jednak.
- I taki zrobię –
odpowiedział pewnie Ren, patrząc w oczy Irie. – W razie czego Makeda da radę –
dodała.
- Obawiam się – zaczęła
Hyūga – że ja już nie mam żadnych hamulców, że w tej chwili zabijanie jest już
takie proste – dokończyła smutno. Mimo to, w jej oku pojawiła się ta niebezpieczna iskierka.
Ren zmienił miejsce
bliżej kuzynki i objął ją jednocześnie z Ashem. Ucałował ją w czoło.
- Ja też –
odpowiedział. – Tylko raz się zawahałem. Gdy w grę wchodziły niewinne dzieci –
mruknął, zaciskając oczy. Wtedy… Klan Yotsuki… Wioska Chmury… Jun wybił
każdego. Wszystko płonęło. – Coś wiadomo o Torze? – spytał Irie, chcąc zmienić
temat.
- Przeżyła i uciekła
z Wioski, wróciła do Ukrytego Dźwięku. Prawdopodobnie nie stanowi już żadnego
zagrożenia, ale w przyszłości może chcieć zemsty.
Ren zmarszczył brwi.
Mimo tego, że był od niej silniejszy, to nigdy nie należało lekceważyć
przeciwnika.
- W takim razie
została już tylko kwestia bramy i Azuli – burknęła Makeda.
- Kōsuke i ja
zajmiemy się barierą – odpowiedziała Irie. – A co z twoją siostrą nie tak?
- Azula jest
cholernie inteligentna i lubi wkładać palce tam, gdzie nie powinna. Ludzie jej
nie podejrzewają, bo jest ładna, ale to… - przerwała.
- Ja się nią zajmę –
odezwał się po raz pierwszy Saken. Mrugnął do dziewczyny.
- Ja mogę zająć
wartowników – dodał Hiro, spoglądając na brata.
Irie klasnęła w
dłonie.
Godzina zero już
wkrótce.
---------------------------------------------------------
Witajcie, Skarby!
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz