Nieoczekiwane Wypadki
Droga do szpitala
była najgorszym momentem oczekiwania w całym jego życiu. Jego matka…
Wrócił do Wioski po
to, żeby ochronić bliskich, bo wreszcie był na tyle silny. A teraz… Nie mógł
sobie wyobrazić, że straci kolejnego członka rodziny. Utratę Lena tak bardzo
przeżywał, że aż postanowił skończyć z byciem dobrą ofiarą. Co zrobi, gdy dowie
się, że Hinata jak i nienarodzone dziecko…
Przyśpieszył bieg
tak, że Makeda już ledwo nadążała.
Miał najgorsze myśli.
Chciał wybuchnąć, chciał zabijać. Tak straszliwie pragnął zemsty za to zło,
jakie go dotychczas spotkało.
Cieszył się, że
Makeda nie mogła dostrzec wyrazu jego twarzy, bo kuzynka by go nie poznała.
Widział już szpital,
wdarł się do recepcji.
- Hinata Uzumaki!
Gdzie jest? – wykrzyczał do pielęgniarki o granatowych włosach.
- Pokój sto trzy –
odpowiedziała przestraszona.
Makeda poznawała
dziewczynę, była pielęgniarką na Egzaminie na Chūnina, ale nie miała czasu o
tym rozmyślać. Od razu zaczęli biec w kierunku pokoju.
Weszli po schodach,
każąc ludziom usunąć się z drogi.
Ren zatrzymał się
przed drzwiami jakby… wcale tam nie chciał wchodzić. Tak bardzo pragnął żyć w
przekonaniu, że z jego matką… było
wszystko w porządku.
Makeda objęła kuzyna
w tali.
- Wszystko będzie
dobrze – próbowała go pocieszyć. Dziewczyna chwyciła za klamkę i otworzyła
drzwi.
Ren oddychał szybko.
Miał zamknięte oczy. Nie chciał… się rozczarować.
- Ren – powiedziała
pytająco Hinata. Gdy blondyn usłyszał głos matki, natychmiast otworzył swoje
białe oczy.
Kobieta leżała na łóżku,
miała do ręki przyczepioną kroplówkę. Na krześle po jej prawej stronie
siedziała Saya, a przed nią była Suki.
Ash wpadł na Rena.
- Złapałem was
wreszcie, co się stało? – spytał Uchiha.
- Co się dzieje? –
spytał Ren, zdziwiony. Spodziewał się najgorszego, ale… wszystko wydawało się
być dobrze. Tak go przestraszyli.
- Hinata-sama zemdlała
w domu. Saya ją tutaj przyprowadziła. – Słowa Suki zdziwiły chłopaka. Ren nie
sądził, że czerwonowłosa będzie zdolna do… takiego dobrego czynu.
Czyżby coś się
zmieniło, jakie były jej motywy. Dlaczego to zrobiła, skoro mogła od razu ją
wykończyć?
Spojrzał na Sayę.
Wyglądała na przejętą i zmartwioną stanem kobiety.
- Po prostu się źle
poczułam – wyjaśniła Hinata. – Nie chciałam robić nikomu kłopotu.
- Zrobiliśmy jej już
badania i wyszło, że na to, że Hinata-sama ma duże niedobory witamin. Będziemy
musieli zostawić ją na parę dni w szpitalu i dobrać jej odpowiednią
suplementację – dokończyła.
Suki uśmiechnęła się,
miała jasnozielone włosy związane w koka, okulary, lekarski strój i kartę
badań, którą przyciskała do piersi.
- Czyli wszystko
dobrze? – spytał Ren. Musiał się upewnić.
- Tak, widocznie mała
będzie w przyszłości bardzo silna, skoro zabiera tyle energii – wyjaśniła.
- Dobrze – odetchnął.
– Chwila. – Podniósł nagle głowę na kobietę. – Mała? Czyli co, dziewczynka? –
spytał.
Suki podrapała się po
głowie.
- Tak – odpowiedziała
kobieta. – Miałam nie mówić, ale samo tak wyszło.
Makeda podeszła do
ciocin i usiadła na wolnym krzesełku obok Sayi. Złapała Hinatę za dłoń. Była
taka szczęśliwa.
- Chcę być przy
tobie, ciociu, jak będziesz rodzić – powiedziała Makeda. – Zobaczysz, jeszcze
ty będziesz przy mnie, gdy ja to będę robiła.
Hinata uśmiechnęła
się promiennie mimo zmęczenia i kiwnęła głową.
- Wszyscy musicie
zaraz wyjść, kobiety w ciąży potrzebują dużo snu i odpoczynku – pogroziła
palcem.
Ren pocałował matkę w
czoło.
- Tak się martwiłem –
wyszeptał. – Tak bardzo – mówił prosto z serca.
- Dyrektor Suki-sama!
– krzyknęła jedna z pielęgniarek.
Kobieta od razu
wyszła z pokoju, najwidoczniej przynieśli jej nagły przypadek.
- Dyrektor? – zdziwił
się Ren. – A co z Sakurą Uchiha? – spytał się Asha.
Chłopak nagle zbladł.
- Moja mama… dwa lata
temu… popełniła samobójstwo.
Rena zamurowało.
Oparł się ręką o ścianę.
- Co? – odparł
Uzumaki. Jak ona mogła się zabić? Przecież
jeszcze parę lat temu była tutaj dyrektorką i wszystko było dobrze.
Dlaczego to zrobiła? Ren czuł jak nagle wskoczyło mu coś na miejsce. I wszystko
wydawało się pasować. Dlatego Ash mógł się wyprowadzić. Niektóre sprawy właśnie
teraz mu się rozjaśniały – Dlaczego mi nie powiedziałeś tego wcześniej?
- Nie wiedziałeś? –
spytała Makeda.
Ren pokręcił głową.
- Ja chciałem… -
zaczął Ash, a w jego zielonych oczach pojawiły się łzy na myśl o matce. Jego
ojciec zniszczył tę rodzinę. Cały czas miał mu to za złe. – Chciałem ci
powiedzieć wtedy na ognisku, ale… wszyscy mieli taki dobry humor. Było zbyt
miło, żeby nagle wypalić o samobójstwie mojej matki.
Makeda wstała z
krzesła i objęła Asha. Ten wydawał się rozluźnić. Przyciągnął ją mocniej do
siebie. Chciał poczuć jej zapach i bliskość. Tak bardzo mu tego brakowało.
Nagle za drzwiami
rozległy się krzywki.
- Z drogi! –
wrzasnęła jedna z pielęgniarek.
Ren postanowił wyjść
z pokoju, a gdy otworzył drzwi…
- Nie dałem rady go
uleczyć do końca – mówił Setsu. - Zrobił mu się krwotok wewnętrzny.
Ash i Makeda wyszli
za nim z pokoju na korytarz.
Fiołkowooki razem z
Chase’em niósł na noszach Katona. Obok nich plątały się Asoka z Azulą.
Ren spojrzał na całą
sytuację. Suki próbowała leczyć chłopaka chakrą leczniczą. Obok niej była
granatowowłosa pielęgniarka z recepcji, która przygotowywała bandaże i
organizowała oddział wolnych medyków.
Setsu wyglądał na
przerażonego. Widocznie obrażenia były poważne. Rozerwali bluzę Katona. Na
ciele miał masę siniaków, ran i blizn. Całe jego ciało wyglądało… jakby ktoś
się nad nim znęcał. W ubraniu wyglądał dobrze, jednak pod nim… miał widoczne
żebra. Był wycieńczony.
- Ja – odezwał się
Ren. – Ja mu tego nie zrobiłem, przysięgam.
Setsu go usłyszał.
- Milcz – wycedził w
szale. Krew chłopaka buzowała.
Ren zrobił krok do
tyłu, gdy zobaczył rozpacz i obrzydzenie, które wypełniło Setsu. On nie chciał
go znać.
Jak mogło do tego
dojść?!
Ren opuścił swój
wzrok na różowowłosego. Po tych czarnych oczach było widać załamanie. Pustkę,
Katon już nie chciał żyć. Miał dość.
- Niech ktoś go uratuje!
– krzyknął Ash.
Nadal byli na
korytarzu, nie mogli tracić czasu na przemieszczanie się do wolnego pokoju, już
i tak daleko dotarli.
Makeda wyrwała się z
letargu i poszła zawołać kogoś do pomocy. Ren za to szybko złapał od tyłu
ramiona Suki.
- Co ty? – Kobieta
odkręciła głowę. Nic nie rozumiała.
- Dam ci moją chakrę
– powiedział tylko. Skupił się i użył Byakugana. Odnalazł punkty chakry kobiety
i wtłoczył w nie swoją chakrę. Suki poczuła przypływ energii. Po chwili
podszedł do Setsu i zrobił to samo.
Makeda wróciła z całą
ekipą. Jedna osoba trzymała kroplówkę z całym oporządzeniem, druga pchała
szpitalne łóżko.
Katon zamknął oczy.
Jedna pielęgniarka wbiła chłopakowi igłę z kroplówką.
Asoka stała pod
ścianą cała zapłakana, a Azula ją trzymała.
- Przestał oddychać!
– krzyknął Setsu.
Suki położyła jedną
dłoń na jego sercu, które ciągle biło.
Setsu przechylił głowę
chłopaka i wtłoczył tlen do jego ust. Po chwili jeden z lekarzy włożył Katonowi
rurkę do gardła i podłączył go do aparatury tlenowej.
- Dasz radę – odezwał
się Chase. Złapał chłopaka za rękę. Byli bardzo blisko siebie. Kiedyś darli
koty, ale potem… stali się dla siebie jak prawdziwi bracia.
A Ren jeszcze
niedawno śmiał się z Katona przebranego za świnkę, a teraz musiał podtrzymywać
Asha, który ledwo co stał na nogach. Makeda objęła chłopaka. Wydawała się
jedyną młodą osobą, która myślała tutaj trzeźwo, mimo że sama była przerażona.
- Nie chcę stracić
też brata – wyszeptał gorzko Ash - Bo wkrótce mogę zostać całkowicie sam.
Ren nie chciał tak
naprawdę zabić Katona. Nie chciał mu zrobić większej krzywdy, chciał się
pobawić jego emocjami. Wypuścił swoją bestię na wierzch i musiał ponieść tego
konsekwencje. Jego mroczna strona chciała zbyt wiele. Na za dużo sobie
pozwolił.
Ale okazało się, że
to różowowłosy przesadził. Najwidoczniej Ren tylko odnowił starsze,
niedoleczone rany i zbyt wymęczył chłopaka. Katon nie był tak naprawdę zły. Nie
był swoim ojcem. To na Sasuke musiał się skupić. A ten chłopak w okropnym
stanie… to jego kolega. Przysiągł, że Gyatamaru będzie ostatnim bliskim,
którego straci…
Ren dotknął czoła
Katona. Pobrał chakrę od Asoki, Azuli, Asha i Makedy i wtłoczył tyle, ile dał
radę w słabe ciało chłopaka. Odblokował mu też wszystkie punkty chakry. Teraz
cała nadzieja w samym Katonie.
Och, nie spodziewałam się Katon również trafi do szpitala, szkoda mi się go zrobiło ;c Ale przynajmniej Ren i Setsu się "pokłócili" i teraz Ren musi o niego zawalczyć, czy coś *^* Uwielbiam takie sceny, więc z niecierpliwością czekam na kontynuację. A poza tym to dobrze, że Hinacie nic nie jest. =D
OdpowiedzUsuń