1 września 2018

Rozdarta Rana - 13

Drzazga

Tym razem trenowali bez swoich sensei’ów, którzy wyruszyli na misję. Spotkali się na placu treningowym przy wodospadzie.
Ren chwilowo odpoczywał na ziemi tuż obok wielkiego ptaka. Niebieski wróbel zaćwierkał do niego. Blondyn był pewny, że da się na nim latać.
Ren spojrzał na walczącą Asokę z Hane.
Inuzuka użyła jutsu, aby powiększyć swoje paznokcie i zaczęła nimi atakować. Kuro rzucił się na drugą dziewczynę.
A Hane zachowywała się… dziwnie, była rozkojarzona, coś jej leżało na sercu. Ren podejrzewał, że może mieć to związek z Chase’em. W końcu kobiety nie powiedzą wprost, o co im tak naprawdę chodzi. Zmieniła się. Miała na sobie sweter z białych piórek. Posiadała długie, kręcone niebieskie włosy, które sięgały do samej ziemi. Miał co do niej jakieś złe przeczucia.
- Sam! – krzyknęła, a wróbel wstał. Podleciał do dziewczyny i nagle zmienił  się w dziesiątki małych ptaszków, które poszybowały w stronę Asoki.
Ren dopiero teraz poznał jego imię.
Wróbelki od razu rozproszyły Asokę, która musiała się bronić.
- Dobrze mówiłaś – zaczęła. - Wtedy na Egzaminie – dodała. - Zdobyłaś chłopaka i masz przyjaciół.
Ren pokiwał głową, czyli jednak miał rację. Chodziło o Chase’a. O osobę, która odeszła do innej Wioski. Już nie mógł być blisko jej.
Asoka się przewróciła, bo obsiadły ją ptaki, od których nie mogła się uwolnić.
- Sam, możesz już ją puścić – powiedziała i podała rękę dziewczynie. Wstała z  ziemi.
Asoka miała blond włosy związane w ciasny warkocz i grzywkę opadającą jej na szare oczy. Na policzkach miała namalowane różowe kły, a na szyi wisiała jej opaska ninja. Nosiła jasnoróżowy top i czarną, rozkloszowaną spódniczkę z wysokim stanem.
- Wiele się zmieniło od czasu Egzaminu – odpowiedziała nieśmiało z uśmiechem, chociaż Hane nie miała nastroju, żeby go odwzajemnić. – Powinniście częściej tu przychodzić. Do naszej Wioski – dopowiedziała.
- Chciałabym – powiedziała ponuro.
Po chwili już Ren obserwował jak Makeda ochrania się lodem, a Katon tworzy ogień, który wypływał mu z rąk. Stali na wodzie, dziewczyna w pewnym momencie nie dała już się zaatakować. Zagarnęła ręką i strzeliła zdziwionego chłopaka strumieniem.
Katon był tak zaskoczony, że aż stracił kontrolę nad chakrą i upadł do jeziorka. Ren od razu poderwał się z ziemi i podszedł  do Makedy.
- Użyłaś żywiołu wody! – krzyknął.
- Nie – Pokręciła głową. – To nie możliwe, ja władam tylko lodem – odpowiedziała pewnie.
- Nie, widziałem to – upierał się przy swoim. – Spróbuj zrobić to jeszcze raz.
- To nic nie da – odpowiedziała Makeda, ale po chwili zagarnęła tak samo ręką. Wstęga lodu pojawiła się i sekundę potem zniknęła.
- Możliwe, że sterowałam kawałkami lodu, które uniosły wodę, ale nic innego. Przez wiele lat próbowałam opanować drugi żywioł, ale to… nie jest takie proste – przyznała.
Ren pokiwał głową, ale nadal był przekonany, że widział coś innego. Może Makeda potrafiła kontrolować wodę tylko, gdy o tym nie myślała albo była w niebezpieczeństwie. Muszą się kiedyś przekonać.
- Ty różowa panienko – krzyknął Chase do przyjaciela.
- Przymknij się – odrzekł szybko chłopak.
Katon wyszedł na piasek i nagle z jego ciała zaczęła unosić się para. Aż cały się gotował. Opaska spadła mu z czoła, a kosmyki włosów przysłoniły mu oczy.
- Katon, dobrze się czujesz? – spytał Chase, martwiąc się o przyjaciela.
Ren uśmiechnął się. Tak bardzo lubił wkładać kij w mrowisko.
- Makeda pokonała cię tak prostym sposobem – powiedział Uzumaki, chciał jeszcze bardziej podgrzać atmosferę. – Wiesz, co? – spytał. – Jun pokonałby cię jednym spojrzeniem. Uczysz się u mojego ojca, a wcale nie widać poprawy – prowokował.
Uwielbia uwalniać tę stronę swojej osobowości. Tak dawno na to sobie nie pozwalał… bo znowu… pojawiła się ta żądza… świeżej krwi. Nie mógł być dobry, jeśli czasem nie pozwoli ukazać się jego mrocznej stronie. A już od dłuższego czasu czekał na wypuszczenie bestii.
- Zamknij się, Uzumaki! Samo patrzenie na ciebie mnie wkurza – przyznał zły Chase.
- Ren, opanuj się – mówiła do niego Makeda, ale ten ją zignorował.
- Jun złamał pieczęć, zmiażdżyłby cię, nawet nie wiesz… - Ren chciał dokończyć, ale Katon podniósł swój wzrok i mu przerwał.
- Czemu po prostu ktoś cię nie złapie… – Jego czarne oczy mieniły się na kocie Nekomaty, dwuogonistej bestii z Wioski Chmur. – Nie zaatakuje, ANBU nie zmusi albo któryś Yamanaka nie wejdzie do twojej głowy, żeby wydostać od ciebie te pieprzone informacje o Junie?! – kontynuował.
- Mój ojciec nie pozwoli na to – odpowiedział spokojnie. – Jestem bezpieczniejszy niż ktokolwiek. Co żałujesz, że twoja dziewczyna nie ma zdolności Yamanakich? – spytał, denerwując chłopaka jeszcze bardziej.
- Czemu nie powiesz, gdzie on jest? – zadał pytanie i uśmiechnął się podstępnie. – Może mam cię zmusić? – zasugerował groźnym głosem. Miał jeden sposób,  ten ostateczny. Tą przeklętą pieczęć, którą ujrzał przez Maskę.
- Może – szepnął.
- Ren, nie powinieneś – zaczął Setsu i złapał go dłonią za ramię, ale Uzumaki tylko ją strącił.
- Byakugan – krzyknął.
- Sharingan – powiedział również, a oczy kota zmieniły się na kekkei genkai.
Katon zaatakował pierwszy, odciągając Rena od wody. Stworzył bramę z ognia na brzegu.
Ren zaczął powoli, musiał odzyskać chakrę utraconą na treningu z Setsu. Nawet się zmęczył, nie wiedział, że Setsu aż tak wyszkolił swoje taijutsu, a nie używał na nim metody odbierania chakry.
Ale Katon nie był Setsu, jego nie będzie oszczędzać.
Stali naprzeciwko siebie, nie ruszając się. Uchiha nawet nie zdawał sobie sprawy, że w ten sposób wzmacnia Rena.
Uzumaki rzucił się pierwszy. Skierował chakrę w palce i chciał uderzyć różowowłosego dłońmi.
- Widzę twoje ruchy zanim ty je jeszcze wykonasz – powiedział Katon z uniesioną głową. Szybko zrobił unik i zamachnął się pięścią otoczoną ogniem. Atak był celny, ale o dziwo cały ogień zniknął, gdy tylko Ren go dotknął.
Katon spojrzał na rękę chłopaka… Cała płonęła. Ren obrócił się wokół własnej osi i uderzył dłonią w brzuch Uchihy po czy szybko odskoczył.
- Jak ty? – spytał zdziwiony. – Przecież to mój… - Nagle jego twarz zmieniła całkowicie wyraz. – Mój żywioł mnie nie skrzywdzi – dokończył zdecydowanie, a jego ciało pokrył ogień.
Prawda była taka, że Ren chciał tylko zablokować punkt chakry w ciele Katona. Udało się, ale nie trafił tam gdzie chciał.
Chwycił za swoją katanę i rozciął kulę ognia, która szybowała w jego stronę.
- Nagle ci zależy na Junie? – spytał Ren.
Krąg ognia otoczył ciało Katona, a jego różowe, długie po pas talię uniosły się w górę od przepływu chakry.
- Milcz! Hosenka no Jutsu! – krzyknął, a z jego ust wystrzeliły ogniowe pociski.
Ren skoczył wysoko nad wodospad, a potem zauważył, że z płomieni wyłoniły się shurikeny. Problem się zaczął kiedy został zapędzony w kozi róg, bo musiał gdzieś upaść i wyglądało na to, że nie będzie miał miękkiego lądowania.
- Gōkakyū no Jutsu!
Pod Uzumakim nim stał Katon, który wypuścił ze swych ust wielką kulę ognia. Ren zakrył rękami twarz i gdy tylko poczuł gorąco, zaczął od razu pochłaniać cały ogień. Podbiegł do wody i uwolnił skumulowaną energię w jeziorko.
Wykorzystał to, że Katon był osłabiony wykorzystaniem zbyt dużej ilości chakry w bardzo szybkim tempie. Oddychał ciężko.
Podszedł do niego i zaatakował go Kirą. Zamachnął się i odciął kosmyk włosów chłopaka.
- Boisz się, co będzie, gdy wróci twój brat? – mówił Ren. - Dlaczego? Bo nie wiesz co się z nim działo? Boisz się, że odwdzięczy ci się za złe traktowanie? Może zawsze podświadomie się go obawiałeś? – zasugerował.
- Muszę im przerwać! – rzucił Chase zbierając piasek. Setsu złapał go za rękę.
- Nie, to ich walka! – odrzekł. – Muszą sobie wszystko wyjaśnić.
- Jak możesz, Katon to twój przyjaciel – powiedział wściekły Chase.
- Jun jest słaby i zawsze będzie! – upierał się przy swoim. Miał ochotę użyć swojej sekretnej techniki, ale wiedział, że była ona zarezerwowana dla Naruto.
- Sam się przekonasz! – odpowiedział tylko i zablokował bestię chłopaka. Następnie z całą swoją siłą wydarł z ciała Katona chakrę. Różowowłosy upadł, Sharingan momentalnie się dezaktywował, a ogień wygasł. Z jego ust poleciała krew. Leżał na brzuchu, a głowę miał skierowaną ku ziemi. Wyglądał jak wypruty z emocji. Jego oczy… wyrażały pustkę. Taki… słaby. Tyle trenował, miał zabić Naruto, a nie potrafił nawet zranić jego syna. Wszystkie treningi na były na marne.
Ren postawił stopę na jego plecach, mocniej przyciskając chłopaka do ziemi. Katon jęknął, a Uzumaki schował katanę, aby inni nie posądzali go, że chce zabić Uchihę, chociaż… w pewnym momencie pragną mu pokazać jak silny jest naprawdę.
- Ja – Chase przetarł oczy. – Ja nie wiem, co się stało.
- Ren! – Blondyn usłyszał kobiecy dźwięk i podniósł głowę. Odszedł od Katona.  – Twoja mama jest w szpitalu – powiedziała zasapana Moegi.
Setsu od razu podszedł do Katona i zaczął używać medycznych Jutsu.
- Co?! – zareagował od razu. – Jak to?
- Coś się stało z… - ucięła Moegi.
Makeda chwyciła Rena za rękę i pobiegli ile sił w nogach w stronę szpitala.
Jeśli Saya zrobiła coś Hinacie, to… Nie mógł na to pozwolić.
Zrobiłby jej coś gorszego niż śmierć.


-----------------------------------------
Witajcie, Skarby!
Co zrobiła Saya?

PS: Wybaczcie, ale z tego całego zakręcenia dodałam post w sobotę! Cóż, już nie będę Wam zabierać radości z czytania, post zostaje ;)

2 komentarze:

  1. Za mało mi Setsu, za mało ;-; Tęsknię za nim, chcę zobaczyć jego nie wiem wkurzonego czy cuś ;-;
    Oprócz tego, że Setsu jest za mało to cały rozdział jak zwykle cudowny i nie mogę się już doczekać o co chodziło z Hinatą >..< Jeśli w ogóle o nią chodziło ;o

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Chodziło o nią, spokojnie - niedługo będzie więcej Setsu!
      Całusy

      Usuń

Obserwatorzy