Drzazga
Tym razem trenowali
bez swoich sensei’ów, którzy wyruszyli na misję. Spotkali się na placu
treningowym przy wodospadzie.
Ren chwilowo
odpoczywał na ziemi tuż obok wielkiego ptaka. Niebieski wróbel zaćwierkał do
niego. Blondyn był pewny, że da się na nim latać.
Ren spojrzał na walczącą
Asokę z Hane.
Inuzuka użyła jutsu,
aby powiększyć swoje paznokcie i zaczęła nimi atakować. Kuro rzucił się na
drugą dziewczynę.
A Hane zachowywała
się… dziwnie, była rozkojarzona, coś jej leżało na sercu. Ren podejrzewał, że
może mieć to związek z Chase’em. W końcu kobiety nie powiedzą wprost, o co im
tak naprawdę chodzi. Zmieniła się. Miała na sobie sweter z białych piórek.
Posiadała długie, kręcone niebieskie włosy, które sięgały do samej ziemi. Miał
co do niej jakieś złe przeczucia.
- Sam! – krzyknęła, a
wróbel wstał. Podleciał do dziewczyny i nagle zmienił się w dziesiątki małych ptaszków, które
poszybowały w stronę Asoki.
Ren dopiero teraz
poznał jego imię.
Wróbelki od razu
rozproszyły Asokę, która musiała się bronić.
- Dobrze mówiłaś –
zaczęła. - Wtedy na Egzaminie – dodała. - Zdobyłaś chłopaka i masz przyjaciół.
Ren pokiwał głową,
czyli jednak miał rację. Chodziło o Chase’a. O osobę, która odeszła do innej
Wioski. Już nie mógł być blisko jej.
Asoka się
przewróciła, bo obsiadły ją ptaki, od których nie mogła się uwolnić.
- Sam, możesz już ją
puścić – powiedziała i podała rękę dziewczynie. Wstała z ziemi.
Asoka miała blond
włosy związane w ciasny warkocz i grzywkę opadającą jej na szare oczy. Na
policzkach miała namalowane różowe kły, a na szyi wisiała jej opaska ninja.
Nosiła jasnoróżowy top i czarną, rozkloszowaną spódniczkę z wysokim stanem.
- Wiele się zmieniło
od czasu Egzaminu – odpowiedziała nieśmiało z uśmiechem, chociaż Hane nie miała
nastroju, żeby go odwzajemnić. – Powinniście częściej tu przychodzić. Do naszej
Wioski – dopowiedziała.
- Chciałabym –
powiedziała ponuro.
Po chwili już Ren
obserwował jak Makeda ochrania się lodem, a Katon tworzy ogień, który wypływał mu
z rąk. Stali na wodzie, dziewczyna w pewnym momencie nie dała już się zaatakować.
Zagarnęła ręką i strzeliła zdziwionego chłopaka strumieniem.
Katon był tak
zaskoczony, że aż stracił kontrolę nad chakrą i upadł do jeziorka. Ren od razu
poderwał się z ziemi i podszedł do
Makedy.
- Użyłaś żywiołu
wody! – krzyknął.
- Nie – Pokręciła
głową. – To nie możliwe, ja władam tylko lodem – odpowiedziała pewnie.
- Nie, widziałem to –
upierał się przy swoim. – Spróbuj zrobić to jeszcze raz.
- To nic nie da –
odpowiedziała Makeda, ale po chwili zagarnęła tak samo ręką. Wstęga lodu
pojawiła się i sekundę potem zniknęła.
- Możliwe, że sterowałam
kawałkami lodu, które uniosły wodę, ale nic innego. Przez wiele lat próbowałam
opanować drugi żywioł, ale to… nie jest takie proste – przyznała.
Ren pokiwał głową,
ale nadal był przekonany, że widział coś innego. Może Makeda potrafiła
kontrolować wodę tylko, gdy o tym nie myślała albo była w niebezpieczeństwie.
Muszą się kiedyś przekonać.
- Ty różowa panienko
– krzyknął Chase do przyjaciela.
- Przymknij się –
odrzekł szybko chłopak.
Katon wyszedł na
piasek i nagle z jego ciała zaczęła unosić się para. Aż cały się gotował.
Opaska spadła mu z czoła, a kosmyki włosów przysłoniły mu oczy.
- Katon, dobrze się
czujesz? – spytał Chase, martwiąc się o przyjaciela.
Ren uśmiechnął się.
Tak bardzo lubił wkładać kij w mrowisko.
- Makeda pokonała cię
tak prostym sposobem – powiedział Uzumaki, chciał jeszcze bardziej podgrzać
atmosferę. – Wiesz, co? – spytał. – Jun pokonałby cię jednym spojrzeniem.
Uczysz się u mojego ojca, a wcale nie widać poprawy – prowokował.
Uwielbia uwalniać tę
stronę swojej osobowości. Tak dawno na to sobie nie pozwalał… bo znowu…
pojawiła się ta żądza… świeżej krwi. Nie mógł być dobry, jeśli czasem nie
pozwoli ukazać się jego mrocznej stronie. A już od dłuższego czasu czekał na
wypuszczenie bestii.
- Zamknij się,
Uzumaki! Samo patrzenie na ciebie mnie wkurza – przyznał zły Chase.
- Ren, opanuj się –
mówiła do niego Makeda, ale ten ją zignorował.
- Jun złamał pieczęć,
zmiażdżyłby cię, nawet nie wiesz… - Ren chciał dokończyć, ale Katon podniósł
swój wzrok i mu przerwał.
- Czemu po prostu
ktoś cię nie złapie… – Jego czarne oczy mieniły się na kocie Nekomaty,
dwuogonistej bestii z Wioski Chmur. – Nie zaatakuje, ANBU nie zmusi albo któryś
Yamanaka nie wejdzie do twojej głowy, żeby wydostać od ciebie te pieprzone
informacje o Junie?! – kontynuował.
- Mój ojciec nie
pozwoli na to – odpowiedział spokojnie. – Jestem bezpieczniejszy niż ktokolwiek.
Co żałujesz, że twoja dziewczyna nie ma zdolności Yamanakich? – spytał,
denerwując chłopaka jeszcze bardziej.
- Czemu nie powiesz,
gdzie on jest? – zadał pytanie i uśmiechnął się podstępnie. – Może mam cię
zmusić? – zasugerował groźnym głosem. Miał jeden sposób, ten ostateczny. Tą przeklętą pieczęć, którą
ujrzał przez Maskę.
- Może – szepnął.
- Ren, nie powinieneś
– zaczął Setsu i złapał go dłonią za ramię, ale Uzumaki tylko ją strącił.
- Byakugan –
krzyknął.
- Sharingan –
powiedział również, a oczy kota zmieniły się na kekkei genkai.
Katon zaatakował
pierwszy, odciągając Rena od wody. Stworzył bramę z ognia na brzegu.
Ren zaczął powoli,
musiał odzyskać chakrę utraconą na treningu z Setsu. Nawet się zmęczył, nie
wiedział, że Setsu aż tak wyszkolił swoje taijutsu, a nie używał na nim metody
odbierania chakry.
Ale Katon nie był
Setsu, jego nie będzie oszczędzać.
Stali naprzeciwko
siebie, nie ruszając się. Uchiha nawet nie zdawał sobie sprawy, że w ten sposób
wzmacnia Rena.
Uzumaki rzucił się
pierwszy. Skierował chakrę w palce i chciał uderzyć różowowłosego dłońmi.
- Widzę twoje ruchy
zanim ty je jeszcze wykonasz – powiedział Katon z uniesioną głową. Szybko
zrobił unik i zamachnął się pięścią otoczoną ogniem. Atak był celny, ale o
dziwo cały ogień zniknął, gdy tylko Ren go dotknął.
Katon spojrzał na
rękę chłopaka… Cała płonęła. Ren obrócił się wokół własnej osi i uderzył dłonią
w brzuch Uchihy po czy szybko odskoczył.
- Jak ty? – spytał
zdziwiony. – Przecież to mój… - Nagle jego twarz zmieniła całkowicie wyraz. –
Mój żywioł mnie nie skrzywdzi – dokończył zdecydowanie, a jego ciało pokrył
ogień.
Prawda była taka, że
Ren chciał tylko zablokować punkt chakry w ciele Katona. Udało się, ale nie
trafił tam gdzie chciał.
Chwycił za swoją
katanę i rozciął kulę ognia, która szybowała w jego stronę.
- Nagle ci zależy na
Junie? – spytał Ren.
Krąg ognia otoczył
ciało Katona, a jego różowe, długie po pas talię uniosły się w górę od
przepływu chakry.
- Milcz! Hosenka no
Jutsu! – krzyknął, a z jego ust wystrzeliły ogniowe pociski.
Ren skoczył wysoko
nad wodospad, a potem zauważył, że z płomieni wyłoniły się shurikeny. Problem
się zaczął kiedy został zapędzony w kozi róg, bo musiał gdzieś upaść i
wyglądało na to, że nie będzie miał miękkiego lądowania.
- Gōkakyū no
Jutsu!
Pod Uzumakim
nim stał Katon, który wypuścił ze swych ust wielką kulę ognia. Ren zakrył
rękami twarz i gdy tylko poczuł gorąco, zaczął od razu pochłaniać cały ogień.
Podbiegł do wody i uwolnił skumulowaną energię w jeziorko.
Wykorzystał
to, że Katon był osłabiony wykorzystaniem zbyt dużej ilości chakry w bardzo
szybkim tempie. Oddychał ciężko.
Podszedł do
niego i zaatakował go Kirą. Zamachnął się i odciął kosmyk włosów chłopaka.
- Boisz się,
co będzie, gdy wróci twój brat? – mówił Ren. - Dlaczego? Bo nie wiesz co się z
nim działo? Boisz się, że odwdzięczy ci się za złe traktowanie? Może zawsze
podświadomie się go obawiałeś? – zasugerował.
- Muszę im
przerwać! – rzucił Chase zbierając piasek. Setsu złapał go za rękę.
- Nie, to
ich walka! – odrzekł. – Muszą sobie wszystko wyjaśnić.
- Jak
możesz, Katon to twój przyjaciel – powiedział wściekły Chase.
- Jun jest
słaby i zawsze będzie! – upierał się przy swoim. Miał ochotę użyć swojej
sekretnej techniki, ale wiedział, że była ona zarezerwowana dla Naruto.
- Sam się
przekonasz! – odpowiedział tylko i zablokował bestię chłopaka. Następnie z całą
swoją siłą wydarł z ciała Katona chakrę. Różowowłosy upadł, Sharingan
momentalnie się dezaktywował, a ogień wygasł. Z jego ust poleciała krew. Leżał
na brzuchu, a głowę miał skierowaną ku ziemi. Wyglądał jak wypruty z emocji.
Jego oczy… wyrażały pustkę. Taki… słaby. Tyle trenował, miał zabić Naruto, a
nie potrafił nawet zranić jego syna. Wszystkie treningi na były na marne.
Ren postawił
stopę na jego plecach, mocniej przyciskając chłopaka do ziemi. Katon jęknął, a
Uzumaki schował katanę, aby inni nie posądzali go, że chce zabić Uchihę,
chociaż… w pewnym momencie pragną mu pokazać jak silny jest naprawdę.
- Ja – Chase
przetarł oczy. – Ja nie wiem, co się stało.
- Ren! –
Blondyn usłyszał kobiecy dźwięk i podniósł głowę. Odszedł od Katona. – Twoja mama jest w szpitalu – powiedziała
zasapana Moegi.
Setsu od
razu podszedł do Katona i zaczął używać medycznych Jutsu.
- Co?! –
zareagował od razu. – Jak to?
- Coś się
stało z… - ucięła Moegi.
Makeda
chwyciła Rena za rękę i pobiegli ile sił w nogach w stronę szpitala.
Jeśli Saya
zrobiła coś Hinacie, to… Nie mógł na to pozwolić.
Zrobiłby jej
coś gorszego niż śmierć.
-----------------------------------------
Witajcie, Skarby!
Co zrobiła Saya?
PS: Wybaczcie, ale z tego całego zakręcenia dodałam post w sobotę! Cóż, już nie będę Wam zabierać radości z czytania, post zostaje ;)
PS: Wybaczcie, ale z tego całego zakręcenia dodałam post w sobotę! Cóż, już nie będę Wam zabierać radości z czytania, post zostaje ;)
Za mało mi Setsu, za mało ;-; Tęsknię za nim, chcę zobaczyć jego nie wiem wkurzonego czy cuś ;-;
OdpowiedzUsuńOprócz tego, że Setsu jest za mało to cały rozdział jak zwykle cudowny i nie mogę się już doczekać o co chodziło z Hinatą >..< Jeśli w ogóle o nią chodziło ;o
Chodziło o nią, spokojnie - niedługo będzie więcej Setsu!
UsuńCałusy