29 lipca 2018

Rozdarta Rana - 8

Spowiedź Zdrajcy

Mimo słów Makedy, nie spodziewał się, że ta zaprosi się go na zebranie części klanu Hyūga.
Byli w dużym pokoju, bez okien. Wszyscy ubrani byli w kimona. Jak tradycja nakazywała, siedzieli na podłodze, na tyle wyprostowani, na ile się dało. Jego matka i wuj naprzeciwko niego, a obok Makeda i Azula.
- Gdy już wszyscy jesteście wszyscy razem, to mogę wam to wreszcie przekazać.
- O co chodzi, ciociu? – wyrwało się Makedzie.
Chyba wszyscy czuli, że tym razem będzie coś większego. Hinata wydawała się być podenerwowana.
- Makeda, nie bądź niecierpliwa – skarcił ją Neji, jednak dziewczyna się nie przejęła.
- Powiemy wam tajemnicę klanu Hyūga – zaczęła Hinata. - Wiedzę o klanie.
Ren nie sądził, że czegoś nie wiedział. Wszystko wydawało mu się takie proste. Bez tajemnic. Znał historie poszczególnych osób.
- Ale to chwilę poczeka – dodał mężczyzna.
- Ren, jak wiesz będziesz kontynuował linię klanu Uzumakich, ale nadal częściowo będziesz Hyūga ze względu na twoje umiejętności – powiedziała matka.
Blondyn kiwnął głową.
- Aktywujcie swoje Byakugany – rozkazał Neji.
Makeda i Ren , ale także Neji i Hinata to zrobili.
- Coś mi nie pasuje – odezwał się blondyn.
Jego kuzynka uśmiechnęła się i wskazała na czoło w przeszłości zakryte opaską ninja.
- Twoja pieczęć?! – krzyknął.
Nie wiedział, dlaczego tego wcześniej nie zauważył. Wiedział, że dziewczyna ma klątwę na czole, ale… nigdy jej nie widział.
- Mój Byakugan przełamał pieczęć, bo go ograniczała – odpowiedziała z uśmiechem.
- Makeda i Azula są przyszłością klanu Hyūga. To one przejmą władzę i będą pilnować, aby zachowano wszystkie tradycje i kontynuowano linię – Neji powiedział to sucho i zimno, ale w głębi duszy pękał z dumy. Sam był tylko  boczną gałęzią, a jego córki staną się główną.
Pierwsza taka zmiana.
- Prawdopodobnie Byakugan opuścił jedno pokolenie jakim jest Azula, żeby w następnym być silniejszym. Możliwe, że dzieci Azuli urodzą się zdolne do używania kekkei genkai – mówiła Hinata.
- Słucham? – spytała i gwałtownie wstała.  – To tak nie może działać.
- W ostatnim czasie dużo dzieci rodziło się bez kekkei genkai. Nawet córka Hanabi, ma takie piękne różowe oczy, ale nie… białe. – kontynuowała kobieta. -Robiono badania – wyjaśniła.
- Ash też ma… - zaczął Ren – zielone oczy, a nie czarne jak Jun czy Katon.
- Asoka nie potrafi Shinrashin no Jutsu do przejęcia czyjegoś umysłu.
Hinata kiwnęła głową.
- Musimy się wszyscy przygotować na następne pokolenie.
- Wtedy dopiero będzie wiele Wojen o władzę – mruknęła cicho Azula.
- Nawet nie możemy sobie wyobrazić tych przyszłych technik – dopowiedział Neji.
- Jest coś, o czym tylko klan Hyūga może wiedzieć – powiedziała już głośniej kobieta i położyła dłoń na swoim brzuchu. Miała dziecko pod swoim sercem. Jeszcze tylko trochę ponad 3 miesiące. – Nasza rodzina pochodzi od innego klanu, od Ōtsutsukich – powiedziała.
- Nigdy o nich nie słyszałem – przyznał Ren.
- Nic dziwnego – odparła Hinata z uśmiechem. – Hamura i jego brat byli pierwszymi osobami z chakrą w ciele.
- Słucham?! – krzyknęła Makeda.
- A sam Hamura zamieszkiwał księżyc.
- W to już nie uwierzę – powiedział Ren.
- Nawe oczy wyglądają jak księżyc, mamy najwięcej mocy w pełnię. Nie zauważyliście nigdy, że w dni okalające pełnię zachowujecie się… dziwnie. Inaczej – sprecyzowała.
Ren spojrzał na podłogę. Wszyscy nagle umilkli.
- Jak byłam mała, to… porywano mnie w te dni. Chcieli mojego Byakugana – mówiła gorzko. Blondyn spojrzał na swoją matkę. Wiedział o tym, ale teraz wydawało się to być bliższe.
- Ja kiedyś… prawie zabiłem Hinatę w pełnie – przyznał boleśnie Neji.
- Wiesz, że ci wybaczyłam, Neji – powiedziała łagodnie, spoglądając na kuzyna. Mężczyzna objął ją.
- Skąd to wszystko wiecie?
- Poznałam Toneriego Ōtsutsuki. Byłam na księżycu z Naruto – przyznała Hinata, śmiejąc się. To wszystko brzmiało jak jakiś żart, ale było prawdą.
- Co?! – krzyknęli szesnastolatkowie. Mieli szeroko otworzone oczy, a ich szczęki prawie dotykały podłogi.
- Mamo! – wrzasnął Ren. – Kiedy?!
- Gdy zaczęliśmy się spotykać – odpowiedziała kobieta. – Pierwszy raz pocałowaliśmy się właśnie tam. Porwano mnie, miałam być żoną Toneriego, a Naruto mnie uratował.
- Ale to romantyczne – przyznała Azula. – Wujek to dopiero mężczyzna, a nią jak teraz panienki, co mi kwiatka dadzą i oczekują, że się w nich zakocham – dokończyła zauroczona historią.
- Kto?! – Wstał i podszedł do córki. Złapał ją za ramię - Jakim cudem ja cię nie dopilnowałem?! – Wtulił się w nią - Błagam tylko mi powiedz, że to nie Uchiha!
- Spokojnie, tata, ja takich jak on nie lubię – odpowiedziała. – Przyjmuję tylko kwiaty od innych i ich wykorzystuje, nic więcej – dokończyła, odgarniając z ramienia piękne, długie, czarne włosy i trzepocąc rzęsami.
Azula po chwili zagryzła wargę, bo prawda była taka, że ona nikogo w ten sposób nie lubiła, wszyscy mężczyźni byli tacy sami. Tak łatwo się dawali zauroczyć, a ona patrzyła na to tylko ze zniesmaczeniem. Nigdy się nie zakochała, więc jak ma wybrać przyszłego ojca jej dzieci?
- A to dobrze – powiedział i złapał się za klatkę piersiową jakby mu kamień spadł z serca. Wrócił na swoje miejsce obok Hinaty.
- Ja zabiłem Gyatamaru w pełnię – powiedział Ren, przerywając dobry nastrój.
Hinata spojrzała się na niego z lekkim cierpieniem w oczach. Przełknęła głośniej ślinę.
- Wiem, synu – odpowiedziała. – Dlatego musicie uważać w te dni. Niektóre pełnie są spokojne, a inne… sami wiecie – ucięła.
- Ja po raz pierwszy pokazałam Byakugana w dniu walk na Egzaminu na Chūnina.
- Odszedłem z Wioski i uratowałem Makedę, Asha i Bashiego też kiedy księżyc… - urwał nagle.
Jego kuzynka kiwnęła głową i zacisnęła dłonie w pięści na udach.
- Ja i Yamagaki…
Po policzku Makedy spłynęła łza. Ren objął dziewczynę.
Neji nie wiedział, o co chodzi.
- On… cię skrzywdził? – spytał, nie umiejąc dobrać słów. Nigdy nie martwił się akurat o tę córkę. Nigdy nie było potrzeby.
- Nie w ten sposób, co myślisz, ale złamał mi serce, a ja… - nie dokończyła.
Hinata musiała przerwać tę chwilę.
- I właśnie tę wiedzę musicie przekazać kolejnym pokoleniom. Dziecku Hanabi - Miwie, jak i waszym. Od teraz wszystko zależy od was.

*
Ren właśnie wracał z kolejnej lekcji przygotowawczej do wojny. Dzisiejsze zajęcia były wyjątkowo krótkie, trwały zaledwie dwie godziny. Zwykle wychodzili dopiero nad ranem.
Postanowił nie iść od razu do mieszkania Asha albo Setsu, tylko przejść się po krańcach Wioski. Skierował się w stronę budynku gorących źródeł. Jeszcze nie zdążyło się zrobić ciemno, a ciepłe powietrze rozwiewało jego włosy.
- Zrobisz to w dzień urodzin. – Usłyszał cicho i niewyraźnie Ren.
Zszedł po schodach w dół. Makeda kiedyś je zamroziła i spowodowała, że drużyna jedenasta pośliznęła się, przebiła się przez drzwi budynku i wpadła do źródła. Beztroskie czasy.
Nagle minął go Sasuke, nawet na niego nie patrząc. Spojrzał w dół.
Dlaczego Sasuke miałaby mówić coś takiego tutaj? Każdy mógłby go podsłuchać. Może to była prowokacja? Może Ren miał to usłyszeć.
Uzumaki zagryzł wargę i pokręcił głową.
Na jednej z ławek siedziała Saya. Miała schowaną twarz w dłonie. Podszedł do niej. Wcześniej sprawdził Byakuganem, czy Uchiha odszedł już na tyle daleko, żeby ich nie słyszeć.
- Co zrobisz w dzień urodzin? – spytał, wyrywając dziewczynę transu.
- Co? – zorientowała się nagle. Nie była świadoma tego, że tu był ktoś więcej.
- Ja znowu muszę… - urwała czerwonowłosa. – Nie chcę – jęknęła. Chciała tylko, żeby chłopak się od niej odczepił.
Ren był zdziwiony zachowaniem Sayi. Nie mógł uwierzyć, że ona… była zupełnie rozbita, wręcz wykończona psychicznie.
Blondyn siadł obok dziewczynki.
- Chce, żebym zabiła dziecko – powiedziała cicho, głosem który jej się załamywał.
Ren zastanawiał się, o co tutaj właściwie chodzi. To wydawało się być zbyt proste i zdecydowanie podejrzane.
- Mamy? – spytał z niedowierzaniem. – Nie ma mowy. Nie pozwolę ci na to! – odrzekł od razu.
- Nie chcę już więcej. Mam dość! Nie rozumiesz?! – krzyczała na niego. Aż dziwne, że nikt ich nie usłyszał. Ludzie dowiedzieliby się wiele ciekawych rzeczy. Ale gorące źródła były zamknięte przez wypowiedzenie wojny. A o tej porze już nikt nie wychodził z domu.
- Czemu się tak dajesz pomiatać. Po prostu tego nie rób! I już! – wrzasnął.
Denerwowała go. Udawała. Chciała wzbudzić litość.
- To nie takie proste – odparła pewnie.
- A to niby dlaczego?! – spytał dobitnie. – Co, zabije cię?! – prowokował Ren.
- Nie rozumiesz, ty nie miałeś ciężkiego dzieciństwa – odpowiedziała.
Ren zacisnął zęby, nie mógł tego słuchać.
- Ale potem szybko się przebudziłem, jeśli pamiętasz. Utrata Lena była jak kubeł zimnej wody. To mi otworzyło oczy – wycedził zdenerwowany.
- Zrobię, co mi każe, bo rozkazując mi… On tylko tak pokazuje swoje jakiekolwiek uczucia, że jestem kimś więcej niż wpadką i dowodem zdrady!
Ren nagle poderwał się z ławki.
- A więc to prawda! Jesteś jego córką!  - odrzekł.
A dziewczyna wybuchła płaczem.
- A co w takim razie z twoją matką? – spytał Ren.
- Po-pochodziła z klanu Uz-Uzumakich – jąkała się. – Miała na imię Karin i trochę ponad rok temu zabito ją na misji.
Ren zaczął się zastanawiać. Kiedyś, gdy podsłuchał ojca w gabinecie…
- Słyszałem już kiedyś to imię.

-------------------------------------------
Witajcie, Skarby!
Taaaaak.... Pamiętacie, jak ostatnio pisałam o rodzinie Uchiha? Teraz wiecie o niej trochę więcej. Tak samo o klanie Hyūga.
Więcej prawdy w rozdziale 26...

2 komentarze:

  1. Gdzie tam rozdział 26 :')) Sasuke jak zwykle jest dupkiem i jakoś tak nie widzę go w innej roli. Saya córką Sasuke? Cóź, jest tak samo okrutna jak on i szczerze to nie mam siły jej nawet polubić po tym wszystkim. Chce zabić maleństwo... Niech Ren pokaże jej, że z Uzumaki się nie zadziera, no! Musi ich uratować ;---;
    Czekam na wojnę *-*

    OdpowiedzUsuń

Obserwatorzy