Pod Osłoną
Nieba
Słońce już powoli
zachodziło, kiedy niektórzy odeszli z miejsca spotkania. Makeda z Azulą i ojcem
poszli do rezydencji klanu Hyūga, za to Chase, Katon i Asoka do swoich domów.
Jedynie państwo Uzumaki zostali, żeby dłużej nacieszyć się synem.
Ash postanowił
przerwać Hinacie i Renowi. Blondyn nie mógł się nacieszyć małym w brzuchu
swojej matki. Tęsknił za nią, tak samo jak za swoimi przyjaciółmi. Czas ich nie
rozdzielił.
- Ren, od razu
spytam, chcesz mieszkać ze mną czy ze swoimi rodzicami? – Ash zaczepił go.
Blondyn wyglądał
jakby stał przed młotem i kowadłem. Nie spodobał mu się ten wybór.
- Nie chciałbym mieć
nic wspólnego z moim ojcem i twoim też – odpowiedział szczerze i odwrócił
wzrok.
- I tak by było –
powiedział zielonooki. - Mieszkam sam. Przeprowadziłem się rok temu.
- Słucham?! – Ren aż
otworzył szeroko oczy. – Nie wierzę.
- Zawsze tego
chciałem, więc mam.
Ash usiadł obok Rena
na murku fontanny. Było ciepło, robiło się tak przyjemnie. Zachodzące słońce,
sprawiały, że wszystkie kolory wydawały się jakoś tak bardziej pomarańczowe.
- Jasne –
odpowiedział. Miał już jeden problem rozwiązany.
- Ale będziesz spał
na futonie na podłodze.
Ren uśmiechnął się
tylko. Chociaż widział, że ta decyzja zaboli jego rodziców.
*
Już następnego dnia
nastąpiło oficjalne spotkanie pełnej drużyny dziesiątej.
Słońce było tak
mocne, że musieli się spotkać nad rzeką, na zakrytym moście.
Ren spojrzał na
budynek Akademii i wiedział bawiące się dzieci po zajęciach. Cieszyły się i
pluskały w wodzie.
Każdy element tej
Wioski przypominał mu jakieś zdarzenie z przeszłości. Właśnie tam bawił się Ren
z Makedą, ale później też i Len.
- Makeda zmieniłaś
się – zaczął Uzumaki.
- Hym? – mruknęła
dziewczyna. – Jesteś silniejsza, pewniejsza siebie. Musiałaś dużo pracować,
żeby się zmienić. Nabrałaś cech Azuli. Już nie jesteś niezdarna. Nawet, gdy… -
przerwał swoje słowa – wracaliśmy do Wioski, to ani razu się nie przewróciłaś.
Nie nosisz już nawet ochraniaczy na kolanach i łokciach.
Na początku, kiedy
zobaczył ją w celi, to myślał, że zabrano jej ochraniacze, tak samo, jak cały
ekwipunek ninja. Dopiero potem domyślił się, że one nie są już wcale jej
potrzebne.
- Dobrze zrobiłaś,
prawda Ash? – Ren przerwał dotyk na policzku dziewczyny i spojrzał na chłopaka
w bandażach.
- Wyglądasz ładnej,
Makeda – powiedział, chociaż przez chwilę się przestraszył, że Ren zauważył coś
jeszcze. Coś, co dotyczyło tylko niego.
- Dorosłaś –
posumował Ren.
- Dorosłam – zgodziła
się Makeda.
- Ciekawe, kto się
jeszcze tak zmienił – rzucił nagle.
Nagle Ash wpadł na
pomysł.
- Powinniśmy zorganizować
jakiś wspólny wypad, taki wiesz… Powitalny dla ciebie.
Makeda rozpromieniła
się.
- Na przykład ognisko
na polu treningowym. Nie będzie problemu, żeby to zrobić. W następnym tygodniu
żadna drużyna nie ma misji. – Makeda zdawała się rozpływać w tej idei. – Muszę
to powiedzieć Azuli i Asoce, one mi pomogą to wszystko załatwić.
- Dacie radę? – spytał.
- Jasne! – odrzekła.
- Powiedz, jeśli
będzie trzeba, a ja z Ashem ci pomożemy – zapewnił ją Ren.
Ich rozmowę przerwali
pojawiający się Bashi i Shikamaru. Dalej uzgadniali funkcjonowanie drużyny.
Wiedział, że po
opuszczeniu Wioski, a potem powrocie… Pierwsze, co się robi, to przesłuchanie u
ANBU. Długi raport i nawet w wyjątkowych przypadkach wizyta Yamanakich, którzy
włamują się do czyjejś głowy po informacje.
Ale to nie dotyczy
jego. Naruto wiedział, że gdyby na coś takiego pozwolił, to Ren by się do niego
nie odzywał, walczyłby i na pewno zrobił mnóstwo problemów. Jego ojciec pragnął
zmienić napiętą sytuację pomiędzy nimi i wrócić do dawnego stanu. Nie
pozwoliłby w tej chwili skrzywdzić jakiegokolwiek członka rodziny tak, jak
kiedyś pozwolił, żeby zabito Lena.
Uzgodnili, że na
razie nie będą przyjmować zleceń na misje rangi wyższej niż D, a jedynie trenować
i łapać zaginione koty.
- Dobra, drużyno, na
dzisiaj koniec zebrania. Muszę lecieć do żony – odezwał się Shikamaru.
Ren pokiwał głową na
zgodę, a potem otworzył szeroko oczy i usta w zdziwieniu.
- Żony?! Jakiej
żony?! – spytał blondyn, wskazując palcem na Narę.
Makeda zaśmiała się
cicho.
- Shikamaru-sensei
ożenił się z Temari - odpowiedziała
- Co? – spytał z
niedowierzaniem.
- Tak wyszło –
powiedział, drapiąc się po tyle głowy.
- Sensei? – zaczęła
Makeda, kiedy Shikamaru już się odwracał, żeby odejść.
- Tak, Makeda?
Ren zastanawiał się,
o co chodziło. Spojrzał na Asha porozumiewawczo.
- Dzisiejsze
spotkanie z Azulą jest aktualne? – spytała cicho.
- Tak. – Kiwnął
głową. - Będę wieczorem – dokończył.
- O co chodzi? –
spytał się Ren.
- Shikamaru-sensei
zgodził się wreszcie uczyć Azulę strategii – odpowiedziała z uśmiechem.
Ren zdał sobie
sprawę, jak wielu rzeczy nie wiedział. To było takie inne…
- Co tu się jeszcze zmieniło?
*
Zorganizowanie
ogniska powitalnego było bardzo dobrym pomysłem. Zebrali się o zmroku na polu
treningowym przy wodospadzie. Makeda wyławiała ryby, zamrażając wodę wokół nich.
W tym czasie Bashi pociął swoją chakrą drzewo na kłody, Katon i Setsu rozpalali
ognisko, Kelsa i Azula zajęły się pomocą przy przygotowywaniem ryb, a reszta
rozstawiała namioty.
Ren nie mógł się
oprzeć wrażeniu, że jest obserwowany. Co jakiś czas czuł na sobie wzrok
fiołkowych oczu Setsu. Nie odezwał się do niego od czasu pocałunku. Chociaż
Uzumaki wiedział, że ten najchętniej by się tylko wtulił w jego ramiona i o nic
nie pytał. Mimo tych wszystkich lat, kiedy nie był przy nim. Setsu… wciąż o nim
myślał. Te wszystkie sztuczne kłótnie i walki… Tyle zmarnowanego czasu.
Oczywiście Katon też
go obserwował. Chciał z niego wydusić, gdzie jest Jun, co robi, dlaczego nie
wrócił i kiedy wróci. Cóż, na te pytania nie da mu odpowiedzi. Najmłodszy
Uchiha sam musi się pojawić i to przekazać, jeśli tylko zechce.
Spojrzał na Chase’a,
który droczył się z różowowłosym.
Niedawno widział jego
ojca, Kazekage. Amon podziwiał jego rządy w Wiosce Piasku – Gaara przeprowadził
rewolucję i zmienił nieodpowiednie zasady. Jednak Gaara był inny niż Chase,
który miał bardzo wysokie mniemanie o sobie. Chłopak chciałby pokazać
wszystkim, że nie mają z nim szans i jest najlepszy, bo panuje nad żywiołem
piasku, mimo że nie ma w sobie demona. Był zupełnie nie podobny. Miał wiecznie opaloną
skórę, włosy w kolorze karmelu i czarne oczy. Chodził bez koszulki, miał
jedynie narzuconą czerwoną, rozpiętą kamizelkę na plecy. Nosił długie spodnie i
naszyjnik z czerwonym kryształem na szyi. Nadal zakłada na udo opaskę ninja Wioski
Piasku, chociaż… to w Wiosce Liścia czuje się lepiej, jakby… właśnie tu był
jego dom.
Ren potrząsnął głową.
Musiał się zająć swoimi rzeczami, a nie ciągle rozmyślać o innych.
Dopiero przed północą
byli w stanie wszyscy spokojnie usiąść przy ognisku i cieszyć się chwilą.
- Co się działo w
ciągu tych trzech bardzo ciekawych lat, kiedy mnie nie było? – spytał z
niecierpliwością. Był taki szczęśliwy, że tu jest. Jeszcze parę tygodni temu
nie chciał nawet myśleć o powrocie do Wioski Liścia. Chciał dalej trenować i
przebywać z Kōsuke, Amonem, Irie i Junem. Tam, gdzie był najbezpieczniejszy.
- Sporo, Ren –
odpowiedziała Makeda, nadziewając rybę na patyk. – Mieliśmy wiele misji –
dziewczyna zaśmiała się. – Na jednej spaliliśmy włosy sensei’a Shikamaru. A nie
był to żart, bo z tym już dawno skończyliśmy.
- Pamiętam to – Ash
uśmiechnął się. – Nie dość, że na początku chciał nas zabić, to potem w dodatku
się rozpłakał. To było tuż przed jego ślubem z Temari.
- Ciocia była
wściekła – rzucił Chase. – Co najdziwniejsze, to mi się oberwało – Wskazał na
siebie palcem, a potem rozłożył ręce. – Przecież mnie tam nawet nie było, to
dlaczego… - Nagle zrezygnował z kontynuacji. – Ach, kobiety…
- Biedni są ci
mężczyźni – odezwała się Azula zalotnym głosem. – Po tym incydencie
Shikamaru-sensei stwierdził, że w sumie to ma was dość i zgodził się mnie
trenować! – powiedziała i wyszczerzyła swoje zęby szeroko w uśmiechu.
- Przez jakiś czas w
ogóle nie chodziłyśmy na misję, bo cały czas nasz ojciec przygotowuje nas do
objęcia posady głowy klanu – wtrąciła Makeda, spoglądając na Rena.
- Obie? – zdziwił
się.
Dziewczyny pokiwały
głową.
- Ja jako
najsilniejszy Byakugan i spadkobierca – mruknęła z zadowoleniem - Azula jako
mój doradca i prawa ręka. Ciocia Hanabi zrezygnowała z bycia głową klanu i postanowiła
zająć się swoją córeczką. Miwa urodziła się przecież bez Byakugana –
westchnęła.
Makeda zabrała z nad
ognia patyk i zdjęła z niego rybę, żeby zaraz potem zacząć ją zjeść.
- Ojciec i ciotka
Hinata dają nam w kość – dodała. – Ale jak ty wróciłeś, to na kolejne spotkanie
pójdziesz z nami – dokończyła Azula, odgarniając włosy.
- Jeśli tylko będę
mógł.
Och ile się we wiosce pozmieniało~
OdpowiedzUsuńMyślę jednak, że najlepsze! Wszystko wydaje się teraz bardziej poważne i mniej dziecinne, a ja wolę właśnie tego typu sytuacje, dlatego niezmiernie się cieszę. Przecież bohaterowie w końcu dorośli. Tylko zastanawiam się dlaczego Ren tak naprawdę wrócił do wioski... Przecież jakiś powód musiał być... No i chcę zobaczyć Juna! Jejku teraz to on będzie najsilniejszy! *^*
Dlaczego? Bo nadeszła wojna - ostre zagrożenie dla najbliższych Rena. I wierz mi, jest na razie wiele silniejszych osób.
Usuń