Ren wziął głęboki oddech i położył dłoń na ramieniu kuzynki.
- Ja chciałbym, żebyście wiedzieli, że gdybyście… - Nie wiedział, jak to powiedzieć. Potrzebował znaleźć odpowiednie słowa. – kiedykolwiek byli uwięzieni, to ja… uwolnię was. – Spojrzał głęboko w oczy zdziwionych przyjaciół. – Rozmiecie?
- No, jasne – odpowiedział pierwszy Ash.
- My ciebie też, Ren – dodała z uśmiechem Makeda. – W końcu jesteśmy drużyną.
Zostanie Blizna, rozdział 7
Zostanie Blizna, rozdział 7
Droga Bez
Powrotu
Ren spojrzał na pole
treningowe. Wziął głęboki oddech i chwycił za rękojeść swojej katany. Uwielbiał
trenować nocą, światło księżyca sprawiało, że czuł się silniejszy i bardziej
pewny siebie. Pole znajdowało się na wewnętrznym dziedzińcu kryjówki Kōsuke,
więc miał pełną prywatność. Jedynie kinkiety na ścianach oświetlały to miejsce.
Chwilę za nim wyszła
Irie, która uśmiechnęła się do niego z rumieńcem na twarzy. Nie pozbyła się
swojej wstydliwości mimo tego, że ma już dwadzieścia lat. Miała długie,
falowane włosy w wiśniowym kolorze. Nosiła na sobie sukienkę w szarym kolorze i
biały gorset, a na jej piersiach jak zwykle miała przyczepioną granatową łzę.
- Co dzisiaj robimy?
– spytała się kobieta.
- Chcę popracować nad
Byakuganem. Ostatnio na chwilę cię zobaczyłem, kiedy byłaś niewidzialna. –
odpowiedział spokojnie, przeczesując dłonią włosy w jasnym, blond kolorze.
- Obawiam się, że to
musi poczekać – przerwał mi nagle Kōsuke. Jego oczy zabłyszczały się w tak
charakterystyczny dla niego sposób. Rena przeszedł dreszcz, patrząc na niego.
Nosił siateczkową
bluzkę opinającą jego wyraźne mięśnie i opaskę z przekreślonym symbolem Wioski
Chmury oraz czarne spodnie. Wyjątkowo nie ubrał dzisiaj płaszcza z łezką.
- Dlaczego? – spytał
się Ren, zaciskając dłoń mocno na Kirze.
- Ponieważ wybuchła
właśnie wojna – odpowiedział szybko, sprawiając, że Ren aż mocniej nabrał
powietrza. Tego się nie spodziewał, ale obawiał się jedynie podstępnego i
zadziornego uśmiechu Kōsuke. To nie zwiastowało nic dobrego.
- Słucham? – Musiał
się upewnić, że dobrze usłyszał. Tyle lat pokoju. A tu taka niespodzianka. -
Kto? – dopytywał, nie mogąc się wyrwać z osłupienia.
- Liść i Chmura –
powiedział Kōsuke.
Przełknął ślinę i gwałtownie
zbladł, Irie podeszła do niego i położyła mu wspierająco swoją dłoń na ramię.
W tym momencie przez
głowę Rena przeleciały tysiące wspomnień. Dom, matka, Len. Makeda i Ash. Setsu
i…
- Co w związku z tym?
– odezwał się zimno.
Kōsuke uśmiechnął
się, prawdopodobnie był zadowolony z reakcji ucznia.
- Uwięziono twoich
przyjaciół pomyślałem, że chciałbyś o tym wiedzieć – dokończył, a blondyna
wręcz wmurowało w ziemię. Po chwili jednak odwrócił głowę.
- A więc już czas… -
wyszeptał Uzumaki zagadkowo, strącając dłoń Irie. – Wrócę. – Tym słowem
zakończył ich rozmowę. Poszedł się pakować.
*
Droga do głównego
więzienia Wioski Chmur była krótka, bo siedziba Kōsuke znajdowała się pod samym
nosem Raikage, jednak planowanie i organizacja zajęły mu cały dzień.
- Byakugan! –
krzyknął.
Budynek był na
szczycie góry, cały otoczony sztucznymi chmurami, które natychmiastowo
wykrywały intruza. Jutsu przekazywane z pokolenia na pokolenie w klanie
Yotsukich. Ren miał nadzieję, że wreszcie pozna syna Raikage.
Gdyby nie chmury to
widziałby całą tarczę księżyca. W przełomowych momentach jego życia właśnie
była pełnia. Może to taki los, a może księżyc wpływał na niego tak mocno.
Zawsze wyobrażał sobie, że widzi oczy jego klanu. Ogromny Byakugan w pełni.
Ukrył swoją chakrę i
kupił mocno wzrok. Wyszukanie Asha i Makedy było proste. W tej chwili doceniał
fakt, że jego rodzina pochodziła od jednego z pierwszych klanów w świecie
ninja. Byakugan umożliwiał mu tak wiele, ale musiał przyznać, że opanowanie go
było najtrudniejszą rzeczą jaką kiedykolwiek zrobił.
Widział jego drużynę
w jednej z cel wybudowanych najwyżej. Obok nich widział jeszcze jednego chłopaka,
a dalej dwóch strażników.
Skoczył i wzbił się
wysoko. Warstwa chmur była taka gruba, że Ren myślał, że uwięziono go w
genjutsu. Wylądował na skale i teraz czekała go tylko wspinaczka po budynku.
Wokół roiło się od strażników, ale dzień przygotowań i obmyślania strategii z Kōsuke,
Irią i Amonem był niesamowicie przydatny. Był pewien, że są gdzieś tutaj i go
obserwują, żeby sprawdzić jak sobie radzi. Mimo że nie mają Byakugana, to na
pewno dają sobie radę. W razie czego będzie mógł liczyć na niewidzialność Irie
i wsparcie medyczne Amona.
Przedarcie się na sam
szczyt zajęło mu sporo czasu, teraz szukał tylko wyjścia, o którym powiedziała
mu Irie. Uderzył jednego strażnika w splot chakry, a ten zemdlał, umożliwiając
mu skorzystanie z wejścia. W środku było wyjątkowo ciemno. Może dostanie się tu
nie było trudne, ale za to ominięcie strażników i przejście przez ten labirynt
korytarzy zajmowało wieki. W końcu zobaczył tych dwóch strażników. Byli wielcy
i umięśnieni. Wyglądali jak goryle. Rzucili się na niego, ale on szybko uderzył
jednego w splot chakry, a drugiego w odcinek szyjny. Obaj zemdleli.
Uzumaki aż zamarł.
- Kto tu jest? –
odezwała się nagle Makeda, kobiecym głosem. Spojrzał na dziewczynę przez kraty.
Jako szesnastolatka wyglądała inaczej. Miała włosy związane w dwa kucyki.
Ubrana była szary bezrękawnik i bordowe, bardzo krótkie spodenki. Na jej dłoniach
znajdowały się kajdanki. Na oczach założono jej opaskę ninja, blokującą jej
kekkei genkai. Wyglądała na starszą, ale to była ona, jego kochana kuzynka.
- Ren?! – krzyknął
Ash. Patrzył się na niego tymi swoimi zielonymi oczami. Nie miał opaski, a tylko
kajdanki.
- Ciii, nie krzycz –
powiedział Ren.
Dotknął krat, które
były pod napięciem. Pochłonął z nich całą chakrę i wyłamał pręty nogą. Bez
charty to była tylko zwykła stal.
- Co, Ren? – odezwała
się Makeda cicho jakby nie wierzyła w to, co słyszała.
Ash rzucił się na
niego z zamiarem przytulenia. Oprócz twarzy i szyi cały był pokryty bandażami,
na nich miał koszulkę bez ramion z wycięciami po bokach i długie luźne, zielone
spodnie. Jego twarz wyglądała na bardziej męską. W końcu oboje byli już prawie
dorośli. Miał krótsze włosy i kosmyki, które opadały na jego bladą twarz.
Ren złapał go w
uścisku, jednak szybko musiał przerwać.
- Dlaczego tu
trafiliście?
- My… - odpowiedział
Ash, ale był zbyt zdziwiony faktem, że naprawdę Ren tu jest z nimi. – Byliśmy
na misji, a potem nagle wybuchła wojna.
- Jesteście
zabezpieczeniem Chmury – powiedział szybko Ren i przegryzł swoją wargę. – Muszę
was stąd jak najszybciej wydostać. Chwycił dłonie Asha i chciał zdjąć mu
kajdanki.
- Nie, czekaj –
Uchiha wyrwał szybko swoje ręce. – One nas porażą w ręce. Nie wiem jak, ale gdy
ktoś próbuje je zdjąć, to prąd… ostatnio jak próbowaliśmy to Bashi zemdlał.
Ren zmarszczył brwi.
Rozejrzał się po pomieszczeniu i dopiero teraz zauważył chłopaka siedzącego
cicho na podłodze w kącie. Był tak przejęty Ashem i Makedą, że zapomniał o tym
chłopaku. Znał go. To on był wartownikiem bramy, gdy wracał do Wioski Liścia od
Kōsuke i gdy z niej uciekał.
Bashi Umino był synem
dyrektora Akademii. Miał brązowe włosy związane w krótki kucyk i oczy tego
samego koloru. Miał na sobie białą, obcisłą bluzkę z długim rękawem i ciemne
spodnie.
Ren skupił się i
jeszcze raz złapał za kajdanki.
- Mnie nie porażą –
odpowiedział. Skoncentrował się i postarał się pochłonąć całą chakrę w swoje
ciało. Cóż, jego ojciec był pojemnikiem na demona, on przez korzenie klanu
Uzumakich także miał dużą pojemność na chakrę. W dodatku Kōsuke nauczył go ją
odbierać. I właśnie to zrobił z kajdankami. Następnie po prostu rozerwał metal
i podszedł do kuzynki, siedzącej na kamiennym łóżku.
- Makeda? –
powiedział do niej i dotknął lekko policzka dziewczyny, jakby bał się, że ona
może… mu nie wybaczyła odejścia. Niespodziewanie spod opaski poleciała łza.
Ren czuł jak gotuje
się w nim krew. Złapał ją za kajdanki i powtórzył czynność wysysania chakry
także na opasce. Natychmiast pochwycił ją w ramiona, a ta zachlipała.
– Ren, gdzie ty
byłeś? – szeptała z żalem. – Dlaczego odszedłeś? – Chciała znać odpowiedzi na
te pytania, chociaż wiedziała, że nie będą proste. – ANBU cię szukało.
- Twój ojciec też –
dopowiedział Ash.
Ren poczuł ukłucie w
sercu na myśl o Naruto. Tak dawno o nim nie myślał.
Nagle wyczuł obcą
chakrę. Szybko podszedł do Uchihy i zaciągnął go do Bashiego, rozkazując mu
wstać. Obu zasłonił oczy.
- Bądźcie cicho –
powiedział, a potem spojrzał na kuzynkę. – Makeda, użyj Byakugana.
- Co się dzieje? –
spytała i potulnie wykonała rozkaz.
W pomieszczeniu
pojawiła się mgła, a z mgły wyłonił się on. Yamagaki Yotsuki, syn Raikage.
------------------------------------------------------------------
Witajcie, Skarby! Oto pierwszy rozdział drugiego tomu!
Mam nadzieję, że zostaniecie ze mną do końca drugiego tomu i dłużej, a nowych czytelników witam serdecznie ;)
Jak Wam się podoba szablon? Wreszcie działa jak trzeba. Gdy klikniecie na poszczególny rozdział II tomu, to zmieni on się na nagłówek z Rozdartej Rany, a gdy klikniecie na rozdział z I tomu, to nagłówek pozostanie z Zostanie Blizna. Ot, ciekawostka.
I oczywiście zapraszam was na podstrony bohaterów z tomu II i ciekawostki z tomu II.
Przypominam również, że Raikage Zuko Yotsuki pojawił się już na Egzaminie na Chunina, w którym Ren brał udział.
Nieźle mnie zaskoczyłaś, nie sądziłam, że Ren tak szybko postanowi uwolnić swoich przyjaciół, choć nie ukrywam, że bardzo mnie to cieszy. Poza tym wprowadzenie nowego bohatera - nonono. Już się nie mogę doczekać co syn Naruto pokaże po tak długim czasie, czy będzie silniejszy czy jednak nie. (Ale pewnie tak, bo przecież po to udał się na trening *^*).
OdpowiedzUsuńWidziałam te rysunki, cudne *^*
Czekam na next :3
Dziękuję za Twój komentarz.
Usuń