Mroczny jak
Noc
Była mroźna noc, kiedy Ren wracał z kolejnego treningu. Ostatnio
tylko się nad sobą użalał, nawet nie potrafił wziąć się w garść na treningu.
Był na siebie taki zły, że nie dorównuje innym. Powinien być inny, nienawidził
swojej słabości. Po walce z Setsu miał ochotę schować się w kącie i nigdy nie
wychodzić. Od tamtego czasu minął tydzień.
Ren skakał po gałęziach drzew, żeby szybciej dotrzeć do łóżka. Po
chwili zatrzymał się, bo ze zmęczenia zrobiło mu się słabo. Oparł się o korę
drzewa i przetarł oczy. Spróbował uspokoić oddech, popatrzył na piękny księżyc
w pełni nad wodospadem. Woda przyjemnie szumiała. Ren spojrzał na pole
treningowe i przez chwilę wydawało mu się, że coś zobaczył.
Zeskoczył bezgłośnie z gałęzi i podszedł kawałek. Usłyszał szelest
w krzakach i obrócił się za siebie.
- Gdzie się wymykasz? – powiedział Ren do Juna. Wyczul jego chakrę
chwilę temu. Mimo że Uchiha miał jej mało, to i tak nie potrafił jej ukryć. -
Czemu nie jesteś w domu? – spytał, patrząc na jego oświetloną łagodnie przez
księżyc twarz.
- Ja-a-a – jąkał się. – Wyszedłem tak jak ty – odpowiedział.
- Ja trenowałem, a ty co robiłeś na takim mrozie? – dopytywał. Był
spocony i nagle zawiał chłodniejszy wiatr. Sam czuł jak zimno przenika go
całego.
Ren spojrzał na Juna i zobaczył czerwone światło wydobywające się
z jego zaciśniętej pięści.
Uchiha natychmiast schował rękę za plecy.
- Pokaż, co się dzieje? – spytał młodszego, chwytając go za ramię.
- Nie – odpowiedział szybko. Jego twarz wydawała się być zdenerwowana,
a ciało gotowe do ucieczki.
Ren czuł, że powinien zobaczyć, co ukrywa Jun. Szybko szarpnął
ramieniem chłopaka i zobaczył coś, co go przeraziło.
- Kiedy? – powiedział zdziwiony. Ren wpatrywał się w niego. Złapał
go za dłoń i palcem obrysowywał kształt litery K. Nagle poderwał swoją głowę. –
Nie pokazuj tego nikomu.
- Zostaw – powiedział i zabrał swoją dłoń.
- Dlaczego to świeci? – spytał blondyn.
- Nie wiem – odezwał się. – To się dzieje tylko w trakcie pełni.
Nie mogę tego przykryć nawet bandażem tak, jak zwykle to robię. - Jun złożył
swoje dłonie na piersi. – Nawet nie wiem, co to ma znaczyć – westchnął.
Ren miał wrażenie, jakby cały czas szedł tam, gdzie Kōsuke chciał. Najpierw spotkanie z nim w lesie, ukazanie tej części siebie, której nigdy nie chciał zobaczyć. Pamiętał, jaki był wtedy niewinny i naiwny, wpatrywał się w niego jak w obrazek, jakby mógł się w nim zakochać. Kōsuke pokazał mu swojego Sharingana i zabrał do siebie. Potem był Egzamin na Chūnina, na którym czarnowłosy sterował nim jak lalką. Zabicie Gyatamaru... Nadal nie wiedział, dlaczego padło akurat na tego chłopaka. Teraz Jun. Wszystko prowadziło do jednego.
Zgodzi się. Będzie marionetką, ale trochę bardziej świadomą.
- To… - przerwał nagle Ren, Chciał powiedzieć, był pewien, że to
blizna od Kōsuke. Czuł to. – To wezwanie do przyjścia.
- Co? – spytał zaskoczony czarnowłosy.
- Do Kōsuke – dodał Ren.
Jun odsunął się kawałek i oparł o bliskie drzewo. W jego umyśle
pojawiły się tysiące myśli. Przymknął oczy i wziął głęboki oddech. To właśnie
od pojedynku na Egzaminie miał tę bliznę. Zemdlał wtedy z bólu, praktycznie
niewiele pamiętał z tej walki.
- Jak to? – spytał.
Ren odkręcił się do młodszego. Odgarnął mu kosmyki włosów z twarzy
i uniósł jego podbródek, aby Jun spojrzał się na niego.
- Wkrótce do niego odejdziemy – powiedział stanowczo.
- Chcesz opuścić Wioskę? – Jun podniósł głos.
- Tak – odpowiedział pewnie. - A ty nie? – spytał lekko zmieszany.
- Ja… - Jun odwrócił głowę i spojrzał na księżyc, który oświetlał
ich swoją lekką poświatą.
- Ja też mam bliznę – powiedział nagle.
Jun od razu skierował swój wzrok na Ren i spojrzał się na niego
szeroko otwartymi, czarnymi jak noc oczami.
- I nie świeci? – spytał się niepewnie.
- Nie, nie wiem dlaczego twoja blizna się świeci – odrzekł szybko.
- Och – westchnął. Zimno pochłonęło ich całych. – To nie tylko
blizna, to pieczęć.
*
Minęły dwa miesiące od Egzaminu na Chūnina. Ostatnio niewiele się
zmieniała. Ciągłe patrzenie na treningi innych. Milczenie. Słabe próby
zwiększenia swojej siły.
Był u Makedy, która próbowała nauczyć go Byakugana. Ren nadal nie
robił żadnych postępów. Wyszło na tym, że po prostu dużo rozmawiali. Była noc, kiedy wrócił już od kuzynki.
Cały dom był pogrążony w ciszy, wszedł po pokoju najmłodszego
Uchihy i zbudził go. Jun otworzył swoje zaspane oczy. Była jedenasta.
- Bądź spakowany przed dwunastą. Już pora – rzekł Ren.
- Będę gotowy – odpowiedział Jun i kiwnął głową. Szybko wstał z
łóżka i chwycił swój plecak w rękę.
Ren wyszedł i wszedł do pokoju Asha. Dotknął swoją dłonią policzka
śpiącego już chłopaka. Nie miał czasu na zbyt wiele.
Spakował swoje rzeczy i
wziął katanę. Wyciągnął zdjęcie jego i Lena z dzieciństwa i przycisną je do
piersi.
Tak bardzo chciał się ze wszystkimi pożegnać. Spojrzał na Asha,
nie mógł odejść tak po prostu. Podszedł bezgłośnie do łóżka i zaczął go głaskać
po włosach. Już nie miał na głowie żadnego bandażu.
Po chwili rozbudził Asha, a ten otworzył zdezorientowany swoje
zielone oczy.
- Ren – wyszeptał. – Co się dzieje?
- Nic takiego, ale… - Nie wiedział, co powiedzieć. – Idę na
trening.
- Dobra – wymamrotał cicho, odpływając ponownie do krainy snów.
Ren objął lekko chłopaka.
- Idź spać – powiedział blondyn, wychodząc. – Dobranoc.
Wyszedł przed dom Uchihów. Nie miał zamiaru wracać do matki i
ojca. Czekał już tylko na Juna, który po paru minutach przyszedł.
Biegli
w stronę muru ubrani w czarne płaszcze z kapturem. Uliczki były puste. Panował
spokój i cisza, którą przerywały tylko dwa oddechy. Odbili się od ziemi i
poszybowali nad budynkiem.
Spojrzał z oddali na bramę wioski. Była otwarta, ale na warcie
stała Moegi. Honma i Bashi spali w budynku obok, chociaż powinni pilnować
wejścia. Cóż tylko rudowłosa mu przeszkadzała. To dobrze.
Jun rzucił w nią bombą dymną, a Ren szybko podbiegł do niej, zanim
ta zdążyła krzyknąć i zatkał jej usta swoją dłonią. Zaatakował Moegi i uderzył
ją w punkt chakry, dokładnie tam, gdzie nauczyła go Makeda, a rudowłosa
momentalnie zemdlała i jak lalka opadła w jego ramiona. Wziął dziewczyną na
ręce i położył ją na ziemi tak, żeby opierała się plecami o budynek wartowniczy.
To było takie proste. Jun pojawił się koło niego. Uzumaki poczuł
jak zamazuje mu się obraz. Przez chwilę na miejscu czarnowłosego widział
swojego młodszego brata. Chciałby, żeby Len tu był. I to właśnie dla niego chce
walczyć i być silniejszy.
Przekroczyli bramę.
Biegiem
ruszyli w stronę lasu i zaczęli przedzierać się przez gęste drzewa. Nie
zostawiali najmniejszych śladów, by nikt nie mógł ruszyć w pościg. Nie
popełniali tego samego błędu jak Sasuke w przeszłości, którego wyśledzenie po
ucieczce z Wioski było proste. Popełnił tyle błędów. Ren był pewien, że ojciec
pośle za nimi wszystkich Jōninów z Wioski,
może nawet oddział ANBU. Choć może Uchiha będzie w tym przeszkadzał, bo
ucieczka najsłabszego z klanu może być mu na rękę tak samo jak syna Naruto,
którego przecież już wcześniej rozkazał zabić Sayi.
Mieli jasno określony cel. Biegli. Bo właśnie
tak noc była idealną porą… do oczekiwanego odejścia.
Ren na chwilę się zatrzymał.
Zorientował się, że to już się zaczęło. Właśnie uciekał z Junem do Kōsuke.
Spojrzał się w niebo, a pierwsze płatki śniegu zaczęły spadać na jego twarz. To
koniec, czas na nowy początek.
--------------------------------------------
Witajcie, Skarby!
Tak, to jest zakończenie tomu pierwszego... Spodziewaliście się, że coś takiego może się wydarzyć?
Tak dobrze mi się pisało ten tom... a zakończyłam go tak naprawdę w grudniu 2017r. Trochę czasu minęło.
Nawet nie wiecie jak zmienili się bohaterowie po czasie, gdy Ren odszedł.
Jaka będzie Makeda?
Co się stało z Ashem?
Jak zareagowała rodzina Uzumakich?
Co z Junem?
Czy Katon zwariował, będąc z w drużynie Chase'm ?
Tego wszystkiego dowiecie się w tomie drugim pod tytułem Rozdarta Rana!
Mam już mętlik w głowie... Z kim mam go w końcu shipować? Nie cierpię kiedy nie wiem co się stanie, bo nie przepadam za niespodziankami dlatego mam nadzieję, że rozdział drugi szybko nadejdzie. Liczę na to, że to jednak Ash będzie jego drugą połówką... Obydwoje są tacy uroczy... Nic tylko schrupać by ich razem... Co do rozdziału to nie chcę by to Jun namieszał mu w głowie. Oczywiście nie jest zły, ale... No ale Ash... Kosuke... Setsu... Nie no - mam nadzieję, że to jednak Ash >...<
OdpowiedzUsuńUwielbiam Cię! I napiszę ci to, co napisałam ci już kiedyś ;) Nieważne z kim będzie Ren, ważne, że ja to napiszę w taki sposób, że zakochasz się w tym paringu ;)
Usuń