Stłamszone
Uczucia
Makeda zastanawiała się, gdzie obecnie jest Ren albo chociaż
sensei Shikamaru, który powinien razem z nią być loży i czekać na kolejny
pojedynek. Była pewna, że razem z Temari – sensei drużyny Piasku poszli
flirtować na osobności. Zamiast tego słuchała krzyków Katona i Chase’a, którzy
znowu spierali się, który z nich by wygrał.
Jak dzieci.
- Słuchaj, Uchiha – warknął syn Gaary. – Ryo jest wspaniałym
ninją, a dzisiaj jednorazowo powinęła mu się noga – tłumaczył szybko.
- Przypadek? – spytał się z błyskiem w oku i uśmiechem tak
przypominającym Sasuke. – Na pewno nie – Zaśmiał się lekko różowowłosy.
- Nawet go nie zraniłeś – powiedział pewnie. - Tylko prawie
udusiłeś, to nie była walka, to było nieludzkie… - bronił swojego przyjaciela.
- Lepiej, żebym go zabił? – spytał się Katon.
- Katon, przestań – przywołała go do porządku Asoka. Bolało ją
zachowanie przyjaciela. Gyatamaru położył dłoń na jej barku.
- Hej, nie lepiej po prostu spróbować się zaprzyjaźnić? – spytał
Gya, próbując rozluźnić atmosferę i mrugnął do Hane, która fuknęła i odwróciła
się do niego bokiem.
- Dokładnie – poparła go Asoka. – Pamiętajmy, że to tylko Egzamin
i wszyscy możemy zdać. Nie musimy się kłócić – dodała z uśmiechem.
- Asoka… lepiej się nie wtrącaj w ich sprawy – pouczyła Azula,
odgarniając długie włosy. Inuzuka zamknęła usta i opuściła głowę potulnie. Cały
czas była jej podnóżkiem.
Makeda aż zasłoniła sobie uszy rękami. Nie mogła ich słuchać. Ash
może już nigdy nie być w stanie korzystać z chakry, prawie zabił się zakazanymi
technikami. Ryo przestał oddychać, a reszta walczących już zawodników miała
obrażenia. Jak mogli po prostu tak stać i się kłócić, kto jest silniejszy.
Najgorsze, że zostało tylko kilka osób – jej siostra, kuzyn, Gyatamaru, Jun i
najstarszy z nich wszystkich chłopak z Wioski Ukrytej w Chmurach. Cieszyła się,
że przynajmniej Katon już walczył i ona będzie z kimś innym.
Patrzyła, jak czas przerwy się kończy, a do loży wchodzi między
innymi wszyscy sensei’owie i Ren.
- Byłam u Ryo – powiedziała Temari do swojej drużyny – Jego stan
jest już stabilny i przetransportowują go do szpitala.
Chase i Hane kiwnęli głowami na znak zrozumienia.
- Pora na kolejną walkę – krzyknął z Areny Sasuke Uchiha.
Ren aż wzdrygnął się na głos drugiego Hokage. Cieszył się, że to
jego ojciec dzisiaj objął urząd, a nie Sasuke, bo na myśl, że to on mógłby
decydować o jego walkach… Nie…
- Teraz będzie moja kolej – szepnęła Makeda, a Ren spojrzał się na
nią. Wyglądała na spiętą.
- Azula i Makeda Hyūga – powiedział głosem, jakby obie skazywał na
wyrok.
Neji wciągnął głośno powietrze, a Hinata położyła mu rękę na
ramieniu.
- Dadzą sobie radę – szepnęła do kuzyna.
- Nie o to chodzi, Hinata-sama – odrzekł szybko, spoglądając na
córki.
W mgnieniu oka doskoczyły do Sasuke i stanęły na środku Areny,
spoglądając na siebie.
Makeda nie mogła uwierzyć w całą tą sytuację. Musiała walczyć z
Azulą chociaż wiedziała, że pokonała by ją w ciągu paru sekund, gdyby
aktywowała Byakugana. Musiała jednak go ukrywać, bo inaczej…
Azula wydawała się być nadal zła zachowaniem siostry. Utrudniła
jej cały drugi etap Egzaminu. Uwięziła własnego ojca w lodowej klatce. Przez
nią właściwie Setsu ucierpiał. Do tego nie pokazywała się w domu i od paru dni
nocowała w domu Hokage.
- Jesteśmy siostrami. – Azula westchnęła głęboko. - Walczmy tak,
aby się nie skrzywdzić. – Miała dobre intencje, uważała też, że siostra jej nie
zagrozi i szybko wygra walkę dzięki swoim sierpom i sprytowi.
Makeda kiwnęła głową. Chciała wygrać i miała powód, aby grać
trochę ostrzej. Obawiała się, że to spokojne podejście to tylko strategia
Azuli. Po za tym chciała mieć wreszcie spokój w domu. Nie mogła być gorsza,
nawet gdyby przegrała to lepiej, żeby i ona zdała ten Egzamin.
- Gotowe? – spytał Sasuke zimno.
- Tak – odpowiedziała Azula za nie obie. Czarnowłosa uśmiechnęła
się do mężczyzny i pomachała ręką, gdy odchodził na skraj Areny. Cała ona.
Makeda postanowiła działać i atakowała Azulę lodem. Ostre wstęgi
zmrożonej wody unosiły się i opadały, oplatając stale starszą siostrę.
Dziewczyna uskakiwała i tylko robiła uniki.
Jednak nie mogła tylko uciekać. Na jej udzie pojawiło się płytkie
cięcie, z którego nawet nie popłynęła krew. Ruszyło ją dopiero to, jak Makeda
postanowiła zagrać ostrzej i przez obcięła jej kosmyk długich, błyszczących
włosów w czarnym kolorze.
Przegryzła swoje pełne
usta, najwyraźniej nie sądziła, że jej siostra będzie atakować tak
nieustępliwie.
- Twoim żywiołem jest lód, ale ja też mam swój – wycedziła Azula.
Makeda szeroko otworzyła oczy ze zdziwienia. Nie miała pojęcia, że
Azula opanowała jakiś żywioł. Zawsze myślała, że walczy tylko bronią jak ich
matka. Patrzyła jak siostra z gracją podciąga swoje czarne rękawiczki do łokci
i zza czarnej opaski ninja zawiązanej na talii wyjmuje dwa sierpy.
- Żywioł? – spytała z niedowierzaniem Makeda.
- Mam wietrzną naturę i wykorzystam ją lepiej niż Ryo, Makedo. –
Mrugnęła do siostry.
Azula zaczynała przecinać wstęgi lodu cienkim, szybkim i mocnym
strumieniem powietrza. Robiła nawet ostre rozcięcia na ścianach. W pewnym
momencie jedna z kolumn na widowni zawaliła się od uderzenia Azuli. Arena niszczyła
się coraz mocniej.
Czarnowłosa zaczęła się obracać i wręcz tańczyć z wstęgami lodu.
Wydawała się cieszyć z walki. Zamrożona woda zaczęła głośno upadać na ziemię, a
jednocześnie Makeda traciła nad nią kontrolę. Azula zbliżała się do niej. Jej
atak już nie miał sensu i tylko przedłużał całą walkę. Makeda zaczęła cofać się
i kierować się jak najdalej siostry. Niespodziewanie ostatnia wstęga została przecięta
powietrzem tuż przed jej twarzą. Makeda opierała się o ścianę Areny, a Azula
celowała w nią sierpem. Jej brązowe oczy wyrażały pewność.
Azula zrobiła kolejny krok i wbiła krzyżowo swoje dwa sierpy w
ścianę idealnie na wysokości szyi Makedy tak, że ta nie mogła prawie oddychać.
Tu kończyła się miła i kochana Azula, zaczynała pokazywać swoją prawdziwą
postać.
- Wygrałam – powiedziała pewnie do Sasuke. – Możemy już zakończyć
tę walkę? – spytała, odkręcając się do mężczyzny i odgarniając piękne włosy z
twarzy za siebie. Tłum zaczął wiwatować, kiedy ta uśmiechnęła się szeroko,
ukazując białe zęby.
Makeda zacisnęła mocno oczy i zęby.
- Nie! – krzyknęła niespodziewanie dziewczyna, powodując
wyciszenie się tłumu. – Myślałaś, że jesteś silniejsza? – powiedziała do
siostry, która spojrzała na nią. – Że ci się wszystko należy? – kontynuowała. –
Moje oczy też chcesz dostać? – wysyczała z nienawiścią i żalem w głosie.
- Co? – spytała się nic nie rozumiejąc Azula. – O czym ty mówisz?
- Nie oddam ci moich oczu! – krzyknęła Makeda, łapiąc za rączki
sierpów.
- Nie chcę ich – odparła szybko Azula z beznamiętnym wyrazem
twarzy.
- Ale ojciec mi je zabierze i da tobie – Makeda zaczęła szybko
oddychać, już nie mogła kontrolować swojego żalu i rozszalałych emocji. Czuła
ból w sercu.
Azula gwałtownie zbladła i z przerażeniem spojrzała na ojca na
loży. Neji stał ze złożonymi rękami, a jego twarz była… zawiedziona?
Prawdopodobnie nie chciał, aby Azula dowiedziała się w taki sposób o jego
planie. Była jego oczkiem w głowie, chciał dla niej jak najlepiej. Uważał, że
to ona powinna odziedziczyć Byakugan, a nie Makeda, która przynosi mu tylko niezadowolenie.
- Nie może tak być… - rzekła, otwierając usta. Nadal patrzyła się
na ojca, który odwrócił głowę. – To prawda – zakończyła cicho.
- Miałaś je dostać, gdy tylko opanuję Byakugana! Nie pozwolę na to
– powiedziała ze złością. Całe życie czuła ten ból. Oprócz fizycznego, bo była
dosyć niezdarna i co rusz się raniła, to jeszcze dochodził nacisk psychiczny od
strony Nejia. Że jest gorsza, że nie taka, jaka być powinna.
Wyglądała gorzej niż Azula. Cała w plastrach, które miała nawet na
policzkach. Związywała półdługie, brązowe włosy w dwa niedbałe, wysokie kucyki
po bokach głowy. Nosiła szary bezrękawnik zapięty pod samą szyję z symbolem klanu
i obcisłe, bordowe spodenki do kolan oraz opaskę ninja mocno zaciśniętą na
czole w tym samym kolorze. Miała ochraniacze na kolanach i łokciach, które ją
asekurowały. Brakowało jej tej dziewczęcej gracji. Odstawała od reszty klanu, a
jej subtelność nosorożca wcale nie pomagała.
To właśnie ból był częścią jej życia. To on ją definiował.
- Byakugan! – krzyknęła Makeda, a na jej twarzy pojawiły się żyłki
od skroni po oczy.
Azula natychmiast odskoczyła od siostry. Wcześniej puściła rączki
sierpów, które przejęła Makeda i uwolniła od nich swoją szyję. Zyskała jej
główną broń.
I to była jej wygrana. Momentalnie dopadła siostrę i zablokowała
podstawowe punkty chakry Azuli. Czarnowłosa runęła na ziemię. W pewnym momencie
naprawdę bała się o siebie, nie poznawała Makedy, a może w ogóle jej nie znała.
Neji krzyknął tylko zza loży, nie mogąc patrzeć na porażkę swojej
pierworodnej.
- Wystarczy – krzyknął Sasuke, patrząc na ojca dziewczyn. – Azula Hyūga
jest niezdolna do walki. Wygrywa Makeda Hyūga – powiedział szybko i przywołał
ręką grupę medyków z noszami. Pewne było to, że dziewczyna nie wstanie
samodzielnie.
Sasuke uśmiechnął się w tym swoim stylu. Całe to przedstawienie,
ta walka pozostawiła wiele do myślenia. Dziewczyna dużo ukrywała i był pewien,
że w przyszłości będzie niezłą kunoichi, może mu się nawet przyda.
Neji od razu zeskoczył z loży i wziął córkę na ręce. Spojrzał na
nią łagodnie, wiedział, że nie była niczemu winna i gdyby Makeda nie ukrywała
Byakugana, to natychmiast opracowałaby odpowiednią strategię i wygrała.
Nie chciał nawet spojrzeć na Makedę, musiał wiele przemyśleć. Jak
będzie się zachowywał, gdy córka wróci do domu? Co na te wiadomości powie
Tenten? Czy jednak zabrać Makedzie oczy? Co dalej robić albo czy może ją
szkolić? Tego na razie nie wiedział.
----------------------------------------------------------
Witajcie, Skarby!
Przyszły tydzień to koszmar, ale mam nadzieję, że będzie dobrze.
Przyszły tydzień to koszmar, ale mam nadzieję, że będzie dobrze.
Co sądzicie o Makedzie? Ja osobiście ją uwielbiam.
A co w takim razie sądzicie o Azuli?
A co w takim razie sądzicie o Azuli?
No w końcu znalazłam czas ażeby skomentować! Jestem po egzaminie praktycznym próbnym, więc teraz została tylko teoria oraz czasu znów mało ^^". No nic~ Co do samego rozdziału to targały mną różne uczucia. Raz miałam dosyć Azuli, raz nawet i Makedy. Ogólnie jestem strasznie współczującym człowiekiem i z jednej strony szkoda mi było obydwu sióstr. No bo Azula jakby nie było teraz może stracić w oczach ojca swój sens życia czy cuś... No ale nie będę wymyślała historii, czekam na dalszy rozwój wydarzeń!
OdpowiedzUsuńPozdrawiam!
Azula to silna dziewczyna ;) O nią bym się nie martwiła... A jest o co. Rozdział 15 już wkrótce.
Usuń