18 lutego 2018

Zostanie Blizna - 8

Wzorcowa Rodzina

Wszyscy na placu poczuli trzęsienie ziemi.
- Co się dzieje? – spytała Makeda Rena. Ten tylko wzruszył ramionami, ale czuł, że coś jest nie tak.
Po chwili część ziemi się zawaliła i wszyscy musieli odskoczyć w bezpieczniejsze miejsce. Poczuli silny wybuch i podmuch powietrza, który zwalił ich z nóg. Ren stanął przed Makedą, żeby w razie czego zasłonić dziewczynę przed lecącymi kamieniami. Ziemia osuwała im się spod nóg. Wszyscy panikowali. Ninja-poszukiwacze także nie wiedzieli, co się dzieje, ale próbowali chronić Geninów.
Duża część góry, w tym skalna twarz pierwszego Hokage upadła na budynki w wiosce. Rozniósł się wielki huk.
- Tam jest Jun! – krzyknął Ash, osłaniając twarz rękami przed pyłem. Makeda i Ren także spojrzeli na miejsce wskazane przez Uchihę. Dziewczyna wydała zaskoczony odgłos. Wdziała swojego ojca wyskakującego spomiędzy skał i rannego Setsu na jego plecach. Obok nich pojawiła się Azula trzymająca za rękę Juna. Ostatni podmuch wiatru od walącej się góry powalił ich parę metrów obok Kiby i ekipy Jōninów.
Tarcza na ich opaskach na ręce zgasła. Etap Egzaminu się zakończył, a drużyna jedenasta zdążyła. Ale jakim kosztem?
- Pomocy! Date jest ranny – krzyknął chłopak ze złamaną ręką. Szarowłosy próbował wstać, ale po chwili runął na ziemię nieprzytomny.
Po chwili grupa medyków wyniosła jego przyjaciół. Chłopaka ubranego w zimową kurtkę i dziewczynę, która nosiła na sobie futro. Mieli białe włosy i jasne oczy. Cała trójka była z Wioski Ukrytej w Śniegu.
Granatowowłosa pielęgniarka wzięła się od razu do roboty i zajęła się przygniecionym przez skałę Geninem. Ren spojrzał na opaskę. Był z Ukrytej Mgły. Obok niego prężył się tygrys, który ryknął na innych.
Ash zerwał się szybko i wziął Juna na ręce. Jego młodszy brat zemdlał zapewne z wyczerpania. Spojrzał na jego zmęczoną twarz. Miał rozpuszczone włosy i brudną od pyłu twarz. Przeniósł się w stronę ekipy medyków. Jednocześnie spojrzał na Katona, który stał bezczynnie w tłumie z innymi Geninami. Wyglądało, jakby to, co się stało nie zrobiło na nim żadnego wrażenia. Jakby Jun był dla niego nic nie warty. Zachowywał się identycznie jak ojciec. To właśnie dlatego Ash izolował się od tej… niby rodziny.
Ren zobaczył pielęgniarkę ze szpitala odzianą w strój ninja. Nie wiedział, że dziewczyna była kunoichi. Zielonowłosa zabrała Setsu z pleców Nejiego i ułożyła go bezpiecznie na ziemi, zaraz potem podbiegli ninja z noszami. Ren podszedł do nich i spojrzał się na rannego. Chłopak wyglądał okropnie. Zdecydowanie ucierpiał najbardziej. Miał całe spodnie we krwi i głęboką ranę na ręce. W dodatku posiadał liczne otarcia. Był przytomny. Spojrzał w jego oczy. Aż się zawstydził. On sam właściwie wyszedł bez szwanku. Miał jedynie pobrudzoną granatową tunikę zapinaną klamerkami przez środek i naderwane przez wystające kraty długie, czarne spodnie. Setsu zilustrował go całego i uśmiechną się jak wygrany.
- Jesteś za delikatny na bycie ninją. – Ren czuł jakby jego życie było bańką. Przez jego większość nie doświadczył prawdziwego bólu, nie stoczył realnej walki, nie poznał funkcjonowania świata. I wszystko to pękło, gdy Lena zabito. Musiał nauczyć się wszystkiego na nowo. - To brutalne zajęcie, Uzumaki – dodał z pewnością i pogardą. Wiedział, że Ren nie poradziłby sobie na jego miejscu. Czuł… przewagę. Bo mimo że to on oberwał, to udowodnił jednocześnie, że jest silniejszy.
Ninja zabrali chłopaka na noszach, a Ren stał jak zamurowany. Po raz kolejny ktoś pokazał mu to, jak słaby był. Zacisnął pięści. Najpierw dobitnie Kōsuke, a teraz Setsu.
Blondyn odwrócił po chwili głowę, kiedy usłyszał wrzaski. Widział swoją matkę przy Nejiu.
- Makeda! Masz szlaban do pełnoletniości, jak wrócisz do domu, to porozmawiam sobie z tobą o twojej głupocie! – Widać, że sensei drużyny jedenastej całkowicie stracił panowanie nad sobą. Po wielu latach nauczania Geninów i wychowywania córek jego cierpliwość i spokój były nikłe. - Mogłaś wszystkich pozabijać!
- To nie ja wysadziłam górę, tylko najwyraźniej Setsu – argumentowała. Sytuacja ją zaskoczyła, nie była przygotowana na taką… katastrofę. - Mógł się poddać i poczekać, aż poszukiwacze was znajdą – broniła się Makeda.
- Zakułaś mnie w klatkę! – odparł zły.
- Neji-nii-san! – Hinata próbowała uspokoić mężczyznę, ale ten musiał się wykrzyczeć. Był zdruzgotany zachowaniem i postawą swojej młodszej córki.
- Nikt nie zabronił przeszkadzać innym drużynom – powiedziała na swoje usprawiedliwienie. To był Egzamin. Albo się zdaje, albo nie.
- Jak mogłaś zrobić coś takiego swojej siostrze. Masz ją przeprosić! – Mężczyzna wskazał ręką na Azulę.
- Ty naprawdę jesteś nienormalna – odezwała się wreszcie dziewczyna. Klęczała na zieli i ciężko oddychała.
- Nic ci nie jest? - spytał jeden z Geninów. – Jestem Chase – powiedział i podał jej rękę, chcąc pomóc wstać.
Chłopak był z Wioski Piasku, jak rozpoznała po opasce na udzie ze znakiem. Miał włosy w kolorze karmelu i czarne oczy. Chodził bez koszulki, miał jedynie narzuconą czerwoną, rozpiętą kamizelkę na plecy. Nosił naszyjnik z czerwonym kryształem na szyi.
- Dobrze się czujesz? – spytał chłopak z długimi włosami w seledynowym odcieniu zielonego spiętych senbonami wysoko na czubku głowy. Spojrzał na nią brązowymi oczami. Nosił chustkę zasłaniającą jego usta i nos. Ubrany był w płaszcz sięgający do ziemi. To on rozwiał zasłonę dymną drużyny jedenastej.
Azula uśmiechnęła się tylko uroczo.
- Mogę coś dla ciebie zrobić? – odezwał się chłopak obok.
Jej uśmiech zmienił się w bardziej podstępny. Pomocą nigdy nie pogardzi. Wykorzysta ich jak tylko najbardziej będzie mogła. Podała rękę i wstała, otrzepując ubranie.
- Przydałoby się… - zaczęła Azula.
- Ręce z dala od mojej córki – przerwał szybko Neji. Starsza z córek była dla niego bardzo cenna. Nie pozwoliłby jej skrzywdzić. Musiał ją stale pilnować. Prawda była taka, że okręciła sobie ojca wokół palca.
- Neji – powiedziała Hinata, chcąc zwrócić na siebie uwagę i złapała kuzyna za ramię – Chodźmy, musimy pomóc ludziom na dole. Część góry Hokage zwaliła się na budynki – dopowiedziała już głośniej. Mężczyzna tylko szerzej otworzył oczy ze zdziwienia, ale tylko przytakną i uspokoił się. Miał teraz zadanie do wykonania.
Upewnił się tylko, że chłopcy odprowadzają Azulę do medyków, a Makedę zabiera Ren.
- Mogę u ciebie nocować? – spytała się nieśmiało dziewczyna. – Jak tylko pojawię się w domu, to będę miała piekło.
Uzumaki kiwną głową i zaczęli iść w stronę Kiby. To był najprawdopodobniej najtrudniejszy i najbardziej nieprzewidywalny Egzamin na Chūnina od lat.
*
Westchnął głęboko, stojąc na schodach do jego domu. Nie było go tu miesiąc. Położył dłoń na klamce, ale ciągle nie mógł się zmusić, żeby otworzyć drzwi. Ciężko mu było wrócić do rzeczywistości sprzed zabójstwa Lena. Zamknął oczy i paroma ruchami był już w przedpokoju.
W środku nikogo nie było. Matka pracowała przy górze Hokage, a ojciec przeglądał raporty z Egzaminu i sprawdzał, kto będzie mógł go kontynuować. Na pewno Setsu pomimo zdania tego etapu, nie będzie uczestniczył w walkach, które odbędą się za pięć dni.
Wszedł po schodach na piętro i chciał skierować się do swojego pokoju, ale spojrzał na drzwi obok.
- Len – szepnął z bólem.
Wszedł do sypialni młodszego brata. Pokój był w idealnym stanie, jakby nadal tam mieszkał. Pościelone łóżko. Książki na biurku. Wspólne zdjęcia na komodzie. Wziął do ręki jedno z nich. To było najmłodsze. Upamiętniało chwilę, gdzie wszyscy razem odprowadzali Lena na pierwsze zajęcia w Akademii. Był wtedy taki zadowolony. Pamiętał, jak Iruka Umino, czyli dyrektor, powitał ich i zabrał jego młodszego brata na lekcję Ino Inuzuki. Kobieta była też jego wychowawczynią i pamiętał jaka może być okropna, jak się postara. Asoka miała ciekawe życie – najpierw matka nauczycielka, a potem ojciec egzaminator.
Uśmiechnął się jeszcze raz do zdjęcia i obrysował kontury twarzy brata palcem.
- Tak bardzo mi go brakuje – powiedziała cicho Hinata, wyrywając syna z amoku.
Ren szybko odłożył zdjęcie na swoje miejsce, a kobieta podeszła do Rena i chciała położyć mu rękę na ramieniu, ale ten nie pozwolił na to.
- Mogłem go wtedy obronić, ale… - przerwał. – Byłem za słaby – dokończył z żalem w głosie. – Muszę stać się silniejszy.
- Ren – zaczęła i spojrzała na zdjęcia na komodzie. – To nie twoja wina. Powinniśmy go ochronić. Powinnam go przypilnować, żeby nie wracał. Ukryłam go tak dobrze, ale… on wrócił do nas. Gdyby nie wychodził, to nikt by go nie znalazł – próbowała tłumaczyć.
- To nie jest jego wina! – zaczął krzyczeć. Słowa matki do zdenerwowały. – Był za młody, żeby ponosić konsekwencje swoich czynów! To nasza wina. To ja do niego nie dobiegłem. To Shikamaru-sensei nie zatrzymał zabójcy. To ty, mamo, go nie ukryłaś go aż tak dobrze. To ojciec… nie powinien… - przerwał, żeby wreszcie wziąć oddech, w gardle miał gulę goryczy, przez którą coraz ciężej było mu mówić. – być takim idiotą, żeby wysyłać dziesięcioletniego syna, ucznia Akademii na niebezpieczną misję do innego kraju! – wyrzucił z siebie to, co leżało mu na sercu, ale… ból pozostał.
Hinata tylko złożyła ręce przy szyi. Miała zaniepokojone oczy, a na jej twarzy widniał smutek. Była zmęczona, nie dość, że musiała uczestniczyć w Egzaminie, to jeszcze pracowała długo przy zniszczeniach. Dopiero co wróciła do domu i liczyła, że odpocznie, a nie pokłóci się z synem.
Wyszedł z pokoju i zbiegł po schodach. Trzasną tylko drzwiami opuszczając dom. Musiał potrenować.
*
Wrócił do domu dopiero po drugiej w nocy. Był już wykończony i lał się z niego pot. Miał przyśpieszony oddech, a jego serce biło szybciej niż zazwyczaj. Nawet nie zdążył się przeprać po Egzaminie ani odespać zarwanej nocy. Ledwo snuł się na nogach, ale był niezadowolony. Wiedział, że będzie musiał jeszcze dużo trenować, jeśli ma się stać silniejszy.
Bezgłośnie przeszedł przez salon do kuchni i wziął sobie picie z lodówki. Wziął zimy prysznic w łazience i już wyciszony skierował się do swojego pokoju. Kiedy otworzył drzwi zobaczył leżącą na jego łóżku Makedę, którą oświetlało światło księżyca. Dziewczyna otworzyła oczy i przetarła je.
- Ren, wszystko dobrze? – spytała troskliwie i ziewnęła, zakrywając dłonią usta. Miała rozpuszczone włosy oraz szare, krótkie spodenki i bluzkę na ramiączka.
- Lepiej – odpowiedział sucho. - Jak w domu? – spytał, chcąc odwrócić od siebie uwagę.
- Nie wiem – odpowiedziała cicho. – Weszłam tylko do klanowej dzielnicy i do domu na chwilę przez okno, tak, żeby nie rozmawiać z matką. Spakowałam parę rzeczy i przyszłam tutaj – dokończyła, a Ren kiwnął głową i usiadł na podłodze.
Makeda podała mu koc i poduszkę. Uzumaki ułożył się na dywanie pod oknem i przykrył. Był tylko w spodenkach za kolana, ale nie było mu chłodno. To była jedna z tych upalnych nocy. Ułożył sobie ręce za głowę.
- Będziesz wracać do domu przed Egzaminem? – spytał.
- Nie – odpowiedziała szybko. – Wiem, że jakbym jeszcze raz pokłóciła się z ojcem to pokazałabym swój Byakugan, a potem zaczęła atakować. Nie mogę sobie na to pozwolić – dokończyła ciszej.
- Musisz się powstrzymywać – odparł Ren.
- Ale na jak długo? Kiedy wreszcie będę mogła pokazać swoją siłę? Kiedy wreszcie dziadek Hiashi nauczy mnie prawdziwych technik klanowych? Kiedy nie będę musiała się bać o siebie i tego kim jestem oraz co umiem? – pytała, prawie szlochając. – Czemu nie urodziłam się Azulą?
Makeda tylko przetarła oczy.
- Nie wiem – odpowiedział szczerze. – Dopiero sam uczę się życia - powiedział prawie bezgłośnie bardziej do siebie niż kuzynki. – Dlaczego to Len musiał właśnie umrzeć? Dlaczego wtedy? Czemu pozwoliłem ojcu decydować o zabraniu na misję Lena? Dlaczego… - przerwał. – Dlaczego to nie byłem ja?
Makeda milczała. Wszyscy mieli nękające ich w środku demony.

*
Tłum wiwatował głośno, mimo że pojedynki się jeszcze nie rozpoczęły. Potyczki shinobi były niemałą atrakcją. Prawda była taka, że ninja nie byli już tak potrzebni jak kiedyś. Panował pokój, więc nie toczono krwawych walk, nie trzeba było nikogo chronić.
Jednak to wydarzenie i to w Wiosce Liścia wywołało wielkie zainteresowanie. Stanowili rozrywkę, a Wioska na nich zarabiała. 
Ostatnie tragiczne wydarzenia na górze Hokage i spora selekcja już na pierwszym etapie zamiast odstraszyć widzów, to jeszcze bardziej ich przyciągnęła. Byli głodni ekscytujących wrażeń i pokazu siły. Przez odstanie pięć dni rozbudowywano Arenę Walk przez dopływ pieniędzy od inwestorów z innych Wiosek. Liczba miejsc siedzących zwiększyła się ponad dwukrotnie.
Oficjalnie wydarzenia miało się rozpocząć dopiero za dwie godziny. Sasuke powinien prowadzić cały etap, a ojciec Rena obserwować ich razem z innymi Kage na widowni. Wreszcie go zobaczy… Wymykał się z domu, kiedy tylko mógł i unikał Naruto jak ognia. Nie był wstanie na niego spojrzeć. Nawet nie myślał o tym, żeby… mu wybaczyć. Obwiniał go o śmierć Lena i nie ważne, jak ten próbowałby się tłumaczyć, to i tak nie przywróci jego brata do życia.
Obok niego przy barierce w pomieszczeniu pod widownią stali Makeda i Ash.
Jego kuzynka nadal nie widziała się z ojcem, a jedynie z matką, która starała się nakłonić ją do powrotu do klanowej dzielnicy. Dziewczyna tylko obiecała, że po skończonym Egzaminie będzie wreszcie nocować w domu. Tenten wierzyła, że obie jej córki zdadzą ten etap, w dodatku uczyła ją nawet ciekawych technik rzucania bronią.
Ash za to spędził sporo czasu z Junem w szpitalu. Opiekował się młodszym bratem, bo ten nie miał co liczyć na ojca czy Katona. O dziwo Sakura też go nie odwiedzała, mimo że pracowała w tym samym budynku.
Ich rodziny nie były jak z bajki, ale były jedynymi, jakie mieli.
Wyszedł na chwilę z pomieszczenia, chcą wejść na pole walki. Widział tam, że drużyna pierwsza z jego matką robi rozgrzewkę tak samo jak ekipy z innych wiosek.
Schodząc po schodach Ren całkowicie się zamyślił. Po głowie chodził mu Len i ojciec, a nie walki, na których powinien się teraz skoncentrować. Prawie upadł na osobę, która kierowała się na górę.
- Ktoś tu jest rozkojarzony. 
Ren usłyszał zmysłowy, znajomy głos.
Kōsuke.
- To… ty – powiedział, jąkając się. Miał szeroko otworzone oczy i całą swoją postawą wyrażał uległość do mężczyzny. Wiedział, że ten mógłby go pokonać, mógłby zrobić z nim cokolwiek ten zechce, a on nawet nie byłby w stanie go powstrzymać.
Czarnowłosy uśmiechną się tyko pewny siebie. Znowu Ren zauważył ten niebezpieczny błysk w oczach. Iskierka szaleństwa. To wszystko, co sprawiało, że myślał o chłopaku tak często. Wstydził się tego, ale poczuł dreszcze.
- Co tu robisz? – spytał Uzumaki o chwili, kiedy wreszcie otrząsnął się z sytuacji.
- Zdaję Egzamin tak jak ty – odpowiedział pewnie i przybliżył się do Rena, na co ten wspiął się na stopień wyżej, bo nie mógł znieść naruszenia jego przestrzeni. Był za blisko.
- Ale… byłeś Jōninem… Wioski Chmury – dodał powoli, zastanawiając się nad każdym słowem. Mówił wyjątkowo cicho i niepewnie. W porównaniu do Kōsuke czuł się taki mały i słaby.
- Jaka dobra jest pamięć dziecka, najwidoczniej wiele zapamiętałeś z naszego ostatniego spotkania. - Mężczyzna zaśmiał się.
Ren ponownie spojrzał na czarnowłosego, który wyglądał nieco inaczej niż wcześniej. Nosił siateczkową bluzkę i opaskę z nieprzekreślonym symbolem Wioski Chmury oraz czarne spodnie. Nie miał płaszcza z łezką. Wyglądał jak inni Genini, ale doroślej niż oni.
- Nie boisz się, że Sasuke cię rozpozna? – spytał Ren. – W końcu on cię musiał znać! Zlecił ci w końcu… - Uzumaki opuścił głowę w dół. – napaść na moją rodzinę – dodał i przełknął ślinę.
- Nie martw się o to – odparł i położył mu rękę na włosach. – To nie ja byłem zatrudniony – odpowiedział.
- W takim razie kto? – Ren podniósł głowę do góry i spojrzał na Kōsuke.
- Członek klanu Yotsuki – odpowiedział pewnie.  - Trenowałeś? – spytał, chcąc zmienić temat.
- Trochę – zawstydził się. Co prawda nie wiele i nie czuł, żeby zrobił jakikolwiek progres jednak dawał z siebie wszystko. – A co z resztą twojej drużyny? – spytał, chcąc odwrócić od siebie uwagę.
Nie mógł uwierzyć, że wcześniej ich nie zauważył. Byli aż tak dobrzy?
Kōsuke przygwoździł go właściwie do barierki, na pewno by mu nie uciekł.
- Oficjalnie odpadli w poprzednim etapie – powiedział z lekkim uśmiechem. – Amon wcielił się w rolę medyka i obserwował Sakurę oraz Juna Uchihów, a Irie obu Hokage – Sasuke i Naruto.
- Mojego ojca? – Zaskoczył to Rena. Dziwnie się czuł, bo Kōsuke utrzymywał z nim ciągle kontakt wzrokowy, jakby chciał zobaczyć jego duszę, poznać wszystkie jego myśli.
- Tak, najwidoczniej nie zdaje sobie sprawy ze spisku Uchihy. Jest niewinny, a Sasuke… cały czas otacza się ANBU. Musimy być ostrożni – powiedział ciszej.
- Jednak nie aż tak bardzo, bo skoro nikt nie zauważył, że tutaj jesteście, to – przerwał, zastanawiał się czy się nie zagalopował.
- Powiedźmy, że jesteśmy… wystarczający, żeby trochę tutaj namieszać.
Ren tylko otworzył szeroko usta. Wystarczający? Ciężko mu było to przyznać, ale byli geniuszami. Prawdziwymi indywidualnościami. Od każdego z nich biła potęga, kiedy tylko nie udawali słabszych. Po cichu wierzył nawet, że mogliby pokonać jego ojca, gdyby tylko chcieli.
- Ja… - zaczął blondyn, ale Kōsuke mu przerwał.
- Powodzenia w walce, będę cię obserwował. – Mężczyzna odwrócił się z błyskiem w oczach i poszedł dalej w górę schodów.
Ren tylko patrzył na sylwetkę czarnowłosego, nie mogąc otrząsnąć się z amoku. Nadal drżał.

2 komentarze:

  1. Kōsuke znów się pojawił i moje serduszko zadrżało chyba tak samo jak od Rena - on ma w sobie to coś, co sprawia, że człowiek mięknie od razu. <(=^-^=)>
    Zabolała mnie tylko kłótnia Rena z jego matką - szkoda mi Hinaty, bo na pewno czuła się winna najbardziej, a on tak prosto z mostu to powiedział ;;
    Myślałam, że tytuł będzie pokazywał pogodzenie się Uzumakich czy cuś, a tu nie dość, że kłótnia to nikt z Uchihów nie odważył się pójść do Juna (z wyjątkiem Asha) i odwiedzić go >...< Ależ ja się wtedy zdenerwowałam.
    Chcę przeczytać już kontynuację ;; Czekam i weny!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Tytuły są często po to, aby ukazać przeciwieństwo. I fajnie, że rozdział nie był przewidywalny ;)
      Wiedziałam, że się ucieszysz z rozdziału 8. Teraz takim przełomowym będzie 15 ;)

      Usuń

Obserwatorzy